Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki Raj pierwszej miłości Fang Si-chi, do współpracy recenzenckiej, dziękujemy wydawnictwu Yumeka.
Są lektury proste, które czyta się łatwo, trudne i ciężkie w lekturze, a także takie, które swoją fabułą potrafią zmrozić na krew w żyłach, choć horrorem nie są, a jednak nie potrafimy od nich odejść. Chcemy wiedzieć, co dalej; napisane zostały tak, że płyniemy z kolejnymi zdaniami; pragniemy zobaczyć, jak na kanwie powieści, złych dosięga sprawiedliwość. Powody są różne, fakt pozostaje jeden: pomimo lęku, strachu, a nawet poczucia obrzydzenia – czytamy dalej. Tak jak Raj pierwszej miłości Fang Si-chi, debiutancką i zarazem ostatnią powieść obiecującej tajwańskiej pisarki, Lin Yihan. Ważną tak dla chińskojęzycznej literatury, jak również dla mieszkańców Republiki Chińskiej. Nie tyle dotykając w książce zagadnienia przemocy wobec kobiet, co czyniąc ją centralną dla swojej opowieści, Lin rzuca światło na coś, co nie tylko chińskie społeczeństwo próbuje zamieść pod dywan.
Uwaga! W recenzji przyjmuję zapis latynizacji za tłumaczką, Aleksandrą Woźniak, również w kwestii zapisu imion: najpierw nazwisko, później imię. Zwróćcie również uwagę na to, że na okładce także przyjęto chiński porządek zapisu imion: Lin (nazwisko) Yihan (imię). Wszelkie cytaty pochodzą z egzemplarza sprzed ostatecznej korekty i podane strony mogą nieco różnić się od wersji finalnej.
Wszechobecna przemoc
Fang Si-chi mieszka z rodziną w luksusowym apartamentowcu, jest grzecznym, dobrze uczącym się dzieckiem. Większość czasu spędza z przyjaciółką, swoją duchową bliźniaczką, Liu I-ting – razem chodzą do szkoły, bawią się, odrabiają lekcje, opracowały nawet własny, bezgłośny sposób komunikacji. Wspólnie odwiedzają również nową sąsiadkę, I-wen, byłą doktorantkę nauk o literaturze, która wzięła ślub z ich sąsiadem, przystojnym i starszym od swej małżonki Ch’ien I-weiem. Najczęściej w trakcie tych wizyt słuchały czytanych im na głos powieści, między innymi Dostojewskiego, dyskutowały o kulturze, historii i literaturze w ogóle. W pewnym sensie I-wen prowadziła dla nich seminarium, takie, jakie mogłaby organizować na uczelni, gdyby nie wyszła za mąż i skończyła doktorat. To w czasie tych wizyt obie dziewczynki zauważają, że ich nowa sąsiadka coraz częściej nosi golfy oraz długie rękawy, nawet w duże upały. Nic jednak nie mówią. Po pewnym czasie do apartamentowca wprowadza się Li Kuo-hua, nauczyciel chińskiego na kursach przygotowujących do egzaminów (w tak zwanych buxiban), jego żona oraz córka. I wtedy dla Si-chi zmienia się wszystko.
Zajmując uprzywilejowaną i obdarzoną zaufaniem społeczną pozycję nauczyciela, Li Kuo-hua namawia obie dziewczynki, by konsultowały z nim swoje wypracowania, oczywiście nieodpłatnie, po sąsiedzku. Rodzicom nawet przez myśl nie przechodzi, że za taką propozycją stoi cokolwiek więcej niż altruizm. Właściwie jedyną mieszkanką apartamentowca, której Li Kuo-hua się nie spodobał, była I-wen, nie śmiała jednak powiedzieć tego na głos. Gdy więc I-ting i Si-chi zaczynają przychodzić do sąsiada, mają mniej więcej po trzynaście lat. Nauczyciel szybko aranżuje ich wizyty tak, by przyjęły charakter indywidualnych konsultacji. W czasie jednej z takich lekcji, Li Kuo-hua gwałci Si-chi, rozpoczynając długotrwały proces manipulowania dziewczyną tak, aby nie śmiała mu się sprzeciwić. Proces, który dla tytułowej bohaterki skończy się trwałym rozpadem osobowości.
Powieść czy krzyk rozpaczy?
Zanim przejdę do recenzji powieści, chciałabym zarysować pokrótce kontekst otaczający Raj pierwszej miłości Fang Si-chi Lin Yihan, między innymi dlatego, że wydaje się on być silnie zrośnięty z samą powieścią. Jego znajomość nie jest konieczna do zrozumienia przekazu autorki, ale może zwrócić naszą uwagę na pewne fragmenty, zwroty czy wydarzenia, jakie znajdziemy na stronach powieści. Ponieważ zaś mamy do czynienia z książką osobistą, napisaną jak strumień świadomości, ważne, aby przytoczyć te konteksty, których polski czytelnik niezainteresowany kulturą chińską szeroko i, węziej, tajwańską, może nie znać.
W momencie publikacji Raju pierwszej miłości…, w lutym 2017 roku, Lin Yihan miała dwadzieścia sześć lat, studiowała medycynę (rzuciła ją po dwóch tygodniach) oraz chińską literaturę (przerwała naukę po trzech latach). Gdy jej debiutancka powieść trafiła na księgarskie półki, z miejsca stała się bestsellerem, wpisując się w światowy dyskurs dotyczący wykorzystywania seksualnego kobiet, rozpalony dzięki #MeToo. Chociaż na samym Tajwanie nie osiągnęła ona aż takiego rozmachu, jak choćby w Stanach Zjednoczonych, jej echa były odczuwalne. Krótko mówiąc: Lin Yihan odniosła sukces. Dlatego właśnie, gdy pod koniec kwietnia odebrała sobie życie, strasznie wstrząsnęło to opinią publiczną, a także rozpoczęło dyskusję o wykorzystywaniu uczennic przez nauczycieli z buxiban. W udzielonym tydzień wcześniej wywiadzie (tym samym, który Yumeka zdecydowało się dołączyć do powieści), Lin wyznała, że postać Li Kuo-hua oparła na nauczycielu, którego sama znała. Po jej śmierci, rodzice, w oficjalnym oświadczeniu, dodali, że ich córka była ofiarą przemocy seksualnej, jaką opisała w swojej książce. Wiadomo było, że Lin cierpiała na poważną depresję i leczyła się pod okiem specjalistów. Depresja, co warto pamiętać, to choroba śmiertelna. Samobójcza śmierć Lin sprawia, że nigdy nie poznamy jej historii, nie dowiemy się, co przeżyła, a Raj pierwszej miłości Fang Si-chi stanowi ślad jej, będący literacką kreacją – co w niej jest wspomnieniem, doświadczeniem pisarki, a co fikcją, możemy jedynie gdybać.
Zasłona milczenia
Powieści Lin Yihan żadną miarą nie można nazwać łatwą ani przyjemną. Nie, kiedy kolejne strony wypełniają cierpienia doświadczających różnych rodzajów przemocy kobiet, tkwiących w społecznym systemie sprzyjającym ich oprawcom: bitej przez męża I-wen, regularnie gwałconej przez nauczyciela tytułowej Si-chi, a także przechodzącej przez piekło byłej ofiary „pedagoga”, Kuo Hsiao-chi. Zbudowana wokół doświadczeń tytułowej protagonistki historia zarysowuje przerażający obraz kulturowego status quo nie tyle zezwalającego na przemoc, co jej albo nie dostrzega, albo z rozmysłem przemilcza. Doskonale pokazuje to przykład I-wen, o której losie wiedziało większość sąsiadek, o czym często dyskutowały. Jednak tam, gdzie I-ting i Si-chi nie miały pojęcia jak zareagować, co wynikało również z ich wieku, tam ich matki oraz ciotki powinny być mądrzejsze. Żadna nie pisnęła słówkiem, wszyscy chowali się za uśmiechami i, zachowując twarz, wyrażały niemą zgodę na taki stan rzeczy. Odpowiednie maniery, szacunek do osób starszych, o wyższej pozycji społecznej, niesprzeciwianie się – te wszystkie elementy wychowania znajdziemy w powieści Li Yihan, razem z wypowiedzianym przez znajdującą się na skraju załamania Si-chi oskarżeniem: „Czemu tak zwane wychowanie polega na zamykaniu ust tym, którzy doznają krzywdy?” (s. 229). W tym oskarżeniu pobrzmiewa nie tyle smutek i ból, ale wściekłość – niekoniecznie tylko taka wykreowana dla fikcyjnej postaci, możliwe, że rezonująca również z doświadczeniami samej Li – być może, gdyby dziewczynki uczono nie tylko zdobywać dobre oceny w szkole, ale i dbać o własne granice, oraz tego, że mogą mówić „nie” i domagać się respektowania własnej, cielesnej autonomii, a także szukać pomocy u innych i ją dostaną – ich losy potoczyłyby się zupełnie inaczej.
Tymczasem odmalowane w Raju pierwszej miłości Fang Si-chi społeczeństwo Tajwanu – posiadającego w rzeczywistości pozapowieściowej prawodawstwo penalizujące napaści seksualne – zawodzi również w momencie, gdy krzywda zostaje wypowiedziana, a sprawca nazwany. Wspomniana Kuo Hsiao-chi, szesnastoletnia uczennica szkoły przygotowawczej, w jakiej uczył Li Kuo-hua, została mu dostarczona przez inną pracownicę buxiban, by ten mógł jej użyć – inaczej nie da się tego bowiem nazwać – i, jak to sobie tłumaczyła, pomóc nauczycielowi odzyskać energię do prowadzenia lekcji (s. 131). To właściwie jedyna bohaterka w powieści, która powiedziała innym o krzywdzie – nie związku z nauczycielem, a właśnie krzywdzie – najpierw swojemu chłopakowi, a dużo później, również rodzicom. W żadnym wypadku nie mogła liczyć na pomoc. Ukochany ją rzucił, tym samym wpychając ją, skołowaną, zranioną i wystraszoną, z powrotem w ramiona oprawcy. Rodzice zaś, zamiast przejąć się dobrostanem dziecka, zaczęli ją obwiniać. Znamienne są pierwsze słowa, jakie ojciec skierował do Hsiao-chi: „Myślisz, że po czymś takim ktoś będzie chciał się z tobą ożenić? […] Toż to cudzołóstwo!” (s. 217). Skoro nawet najbliżsi tak reagują – to gdzie ma szukać pomocy skrzywdzona nastolatka?
Sadysta, nie pedagog
Losy I-wen oraz Hasio-chi, choć przejmujące, stanowią jednak pewne tło dla tego, co spotkało samą Fang Si-chi. Zarysowują schemat społecznych mechanizmów, które stworzyły środowisko, w jakim Li Kuo-hua, uważający się za spadkobiercę Humberta Humberta z Lolity Vladimira Nabokova – Lin zresztą z rozmysłem nawiązuje do tej powieści we własnej historii – mógł krzywdzić kolejne i kolejne uczennice. Śledząc jego rozumowanie oraz podejście do swoich ofiar, szybko zauważymy, że jest raczej nieudolnym, sadystycznym i narcystycznym naśladowcą niż następcą narratora chyba najsłynniejszej powieści tego rosyjskiego pisarza. Chociaż Li Kuo-hua często mówił krzywdzonym dziewczynkom o miłości, żadną miarą ich nie kochał. Trudno mówić o miłości do kogoś, kogo przemocą zmusza się do uległości i manipuluje się tak, by ta osoba była od niego uzależniona:
Li Kuo-hua pogrążył się w myślach. Po związkach z kilkoma dziewczynami zrozumiał, że najkrótszą drogą, by podziwiająca go nastolatka nigdy go nie opuściła, jest wykorzystanie jej. A im bardziej ją odpychał, tym bardziej była mu oddana. Lubił prawić jej słodkie słówka, gdy myślami wybiegał już w przyszłość, ku kolejnej. To poczucie życia wiecznego było piękne, miało też znamiona ekologii, zarządzania zasobami.
(s. 62)
Równie trudno nazwać zakochanym mężczyznę, który reaguje radością na samobójstwo jednej ze swoich ofiar:
Gdy Li Kuo-hua pierwszy raz usłyszał o samobójstwie dziewczyny, z którą się spotykał, miał ochotę śpiewać i tańczyć. W jego sercu szumiały spokojnie fale. Zabicie się dla mężczyzny stanowiło w jego mniemaniu największy komplement. Nie obchodziła go różnica pomiędzy „dla niego” a „przez niego”.
(s. 62)
Fragmenty przedstawiające motywację nauczyciela są – po prostu – obrzydliwe, a nie ma ich wcale tak mało. Chociaż sam Li Kuo-hua nie jest główną postacią powieści, stanowi jej ważny element. Jego pojawienie się w apartamentowcu daje początek cierpieniom i ostatecznemu załamaniu głównej bohaterki. To on jest katalizatorem wszystkich zachodzących w tej inteligentnej, wrażliwej oraz pełnej empatii dziewczynce, zmian. Lin Yihan nie szczędzi nam szczegółów, kreśląc niezdrowe obsesje tego bohatera, a jednocześnie nie używa do tego wulgarnego języka. Cały Raj pierwszej miłości Fang Si-chi ma naprawdę płynącą, potoczystą stylistykę (duża tu też zasługa tłumaczki, której pracę należy docenić), przywodzącą nieraz na myśl raczej poezję niż prozę. Dlatego też fragmenty pisane z punktu widzenia nauczyciela, wykorzystujące metafory i porównania wcale nie takie literackie, na dodatek dotyczące tak okropnych zamiarów oraz czynów, uderzają z podwójną siłą. To, jak sobie wynotowałam na boku: „pięknie napisana powieść, poza momentami, gdy robi nam się niedobrze przez Li Kuo-huę”.
Klatka z kłamstw
Zapewne – podobnie jak ja – zastanawiacie się, dlaczego Lin Yihan zdecydowała się użyć w tytule swojej powieści określenia „raj pierwszej miłości”. Fang Si-chi postanawia po gwałcie, że pokocha nauczyciela – ponieważ gdy to zrobi, usprawiedliwi to to, co ją spotkało, a także wszystko, co przyjdzie później. Tytułowy „raj pierwszej miłości” jest kłamstwem, który sama konstruuje, by bronić się przed brutalną rzeczywistością. Zepchnięta do nieświadomości krzywda nigdy tak naprawdę nie ginie – zgodnie z klasycznym, opisanym przez psychoanalizę mechanizmem wyparcia, powraca w momentach słabości Si-chi. Nie może więc spać, nękana koszmarami, powoli stacza się we własną rozpacz:
Została przebita, nabita na pal, zadźgana. Ale powiedział, że ją kocha. Jeśli ona też będzie kochać jego, to będą się kochać nawzajem. Kochać się. Cała noc uprawiać piękną miłość. Pamiętała, że miała przed sobą inną przyszłość, ale obecnie była podróbką dawnej siebie. Ona sama jednak już nie istniała, więc podróbka została pozbawiona oryginału.
(s. 82)
Gwoli ścisłości – Si-chi o swoim związku z nauczycielem powiedziała swej duchowej bliźniaczce, gdy dostały się do liceum. I-ting nie przyjęła tego dobrze, podobnie do rodziców Hsiao-chi, nie zatrzymała się nawet na moment, by zastanowić się, że związek trzynastolatki z pięćdziesięcioletnim mężczyzną mógł zaistnieć w bardzo określonych oraz bardzo przemocowych okolicznościach. Ale, zaczynając liceum, I-ting miała niestety prawo tego nie wiedzieć, nie, gdy – jak określiła to matka Si-chi w rozmowie z córką (jedynej, w czasie której dziewczyna być może otworzyłaby się przed nią i opowiedziała o tym, jak używał jej Li Kuo-hua):
– Jaka znowu edukacja seksualna? To dla ludzi, którzy potrzebują seksu, chyba właśnie o to w tym chodzi?
W tamtej chwili Si-chi zrozumiała, że w tej historii rodzice będą nieobecni.
(s. 84–85)
Krajobraz przemocy
Widać po Raju pierwszej miłości Fang Si-chi, że mamy do czynienia z debiutem – miejscami autorka nie panowała nad tekstem, zwłaszcza w drugiej połowie książki, gdy jej protagonistka powoli zaczyna się psychicznie rozpadać, a jednocześnie kolejne krzywdy spotykają I-wen oraz Hsiao-chi. Bohaterki posługują się zaskakującymi metaforami, a niektóre wypowiedzi oraz rozmowy wydają się spóźnione; podsumowując dotychczasowe wydarzenia, w pewnym sensie zaczynają wylewać się na nas w kolejnych fragmentach. Nie są przy tym odbiciem kulminacyjnego momentu książki, przypominają raczej kompulsję, by pewne treści zaistniały w całości powieściowej. Możemy, oczywiście, założyć, że tak to właśnie miało wyglądać – proza podkreślała stan emocjonalny postaci, to jednak pozostanie już na zawsze w gestii naszej interpretacji.
Gdy zamykamy powieść Lin Yihan, znajdujemy się w bardzo specyficznym miejscu: to naprawdę dobra, wciągająca proza, zniuansowana, przedstawiająca w sposób zadziwiająco lekki proceder, za który Li Kuo-hua, główny sprawca przemocy, powinien trafić do więzienia i nie wyjść z niego do końca życia. Ten poznawczy i estetyczny dysonans są jednak siłą Raju pierwszej miłości Fang Si-chi, nawet jeśli miejscami budzi w nas, w trakcie lektury, specyficznie mieszane uczucie fascynacji, obrzydzenia, ale również współczucia i złości na to, że nikt nie pomógł tym bohaterkom, a wręcz pomagał oprawcy. Lin Yihan nie napisała swoim bohaterkom happy endu, a przynajmniej nie takiego, jakiego byśmy desperacko dla nich pragnęły.
Książkę możecie kupić TUTAJ, używając kodu POPBOOKOWNIK, by otrzymać 20% zniżki.
Tytuł: Raj pierwszej miłości Fang Si-chi
Tytuł oryginalny: 房思琪的初戀樂園
Autorka: Lin, Yihan
Przekład z języka chińskiego: Aleksandra Woźniak