Percy Jackson, najbardziej rozpoznawalny bohater książek Ricka Riordana, odbył wiele wspaniałych, ale również niebezpiecznych podróży. Wybrał się do Krainy Umarłych, kluczył ścieżkami labiryntu naszpikowanego różnymi pułapkami, na jakiś czas utknął na prawie bezludnej wyspie (prawie, gdyż mieszkała na niej aż jedna osoba), do tego co i rusz spotyka na swojej drodze demona lub boga. Oskarżono go o kradzież pioruna, pozbawiono wspomnień, był także głównym bohaterem przepowiedni.
Biedny protagonista na pewno nie raz, nie dwa zachodził w głowę, czemu życie zgotowało mu taki los. Drogi Percy, aby nieco podnieść Cię na duchu, zdradzę Ci sekret – nie tylko Ty masz tak atrakcyjne przygody. Zane Obispo także został bohaterem przepowiedni, co gorsza, uwolnił spragnionego zemsty boga z więzienia, w którym tkwił dobre stulecia.
Wulkan i przepowiednia
Zane Obispo nigdy nie był kimś wyjątkowym, wręcz przeciwnie. Zawsze stawał się obiektem drwin, a nawet prześladowań osób należących do szkolnej elity. Dlatego rzucił ostatnią szkołę, miał dość bycia workiem treningowym. Wszystko przez to, iż kuleje, jedna noga bohatera nie rozwinęła się prawidłowo. Żaden lekarz nie wie, co wpłynęło na taki stan rzeczy, nie wie także, jak pomóc chłopcu.
Przez rok życie Zane’a było prawie idealne – uczył się w domu, w wolnym czasie dorabiał, pomagając niewidomej sąsiadce-wróżce, pani Cab. Niestety mama bohatera ma dla niego mało przyjemną wieść, przyjęto go do prywatnej szkoły imienia Ducha Świętego i dano mu nawet stypendium. Rodzicielka Obispo nie posiada się z radości, on jednak podchodzi do sprawy zupełnie inaczej. Wie, że znowu będzie obiektem drwin i szeptów, przez swoją „ułomność”.
Pierwszego dnia wpada w tarapaty i ląduje na dywaniku, gdzie poznaje Brooks – bezpośrednią i śmiałą dziewczynę. Później wychodzi jednak na jaw, że nowopoznana nie jest uczennicą przybytku, co więcej – to zmiennokształtna, która ostrzega go przed tym, iż grozi mu wielkie niebezpieczeństwo. Jakie? Cóż, jest bohaterem pewnej przepowiedni, która mówi o tym, że Zane wypuści na wolność uwięzionego Ah-Pucha – boga śmierci, ciemności i zniszczenia. Został zamknięty gdzieś w wulkanie, jaki stoi sobie nieopodal domu protagonisty. Zbieg okoliczności? Nie ma szans! Wszystko zostało przepowiedziane! Biedny Zane dowiaduje się, że przez całe życie okłamywano go. Do tego musi zrobić wszystko, by oszukać przeznaczenie.
Klątwy i przysięgi
Zane Obispo to nieco bardziej grzeczna wersja Percy’ego Jacksona. Tych dwóch bohaterów łączy naprawdę wiele – obaj są synami wielkich bogów, ich losy zostały zawarte w prastarych przepowiedniach, muszą ocalić świat (choć Jackson już to zrobił, nawet kilka razy), często wpadają w tarapaty… I zarówno jeden, jak i drugi ma na pieńku z bóstwem śmierci…
Czytając Posłańca burzy, nie uniknie się porównań z serią o przygodach Jacksona. Co i rusz natykamy się na fragmenty, które w jakiś sposób przypominają nam te z greckiego cyklu Riordana. Z jednej strony można dojść do wniosku, że historia Cervantes nie jest niczym oryginalnym, z drugiej te podobieństwa tylko dodają opowieści kolorytu. Czytelnik co i rusz zastanawia się nad tym, jak wyglądałby spotkanie dwóch bohaterów, jaki los zgotowaliby im bogowie, gdyby razem wyruszyli w jakąś szaloną eskapadę.
Jedno jest pewne, my, odbiorcy, nie nudzilibyśmy się, zapoznając się z książką o perypetiach Percy’ego i Zane’a, bowiem obaj mają niesamowite poczucie humoru. Nieco sarkastyczne, czasami ironiczne, do tego Jackson i Obispo bardzo często aż proszą się o śmierć, więc moment, kiedy ta dwójka się spotyka, byłby czymś niesamowitym. Kto wie – Percy miał już do czynienia z bogami greckimi, rzymskimi, egipskimi, nordyckimi, majańscy na pewno nie okażą się inni. Każde bóstwo wyznaje tę samą zasadę (może poza rodzicielami protagonistów) – nie mieszajmy się w sprawy śmiertelnych, niech oni pozamiatają bałagan (nawet ten po nas), później, o ile wszystko pójdzie gładko i sprawnie, nagrodzimy ich. Jeżeli nie, wtedy i tak będą martwi, więc nie ma się czym martwić.
Tak, bogowie w Posłańcu burzy nie są wcale lepsi od greckich, rzymskich czy nordyckich. Jedni chcą zniszczyć świat, albo go sobie podporządkować, inni wolą siedzieć na swoich złotych tronach i nie zajmować się tak przyziemnymi rzeczami, jak ochrona ludzkości. Stworzyli ludzi, ale to nie znaczy, iż muszą się nimi opiekować.
Wszystko więc zostaje zrzucone na barki biednego nastolatka…
Zabawnie i intensywnie
Posłaniec burzy powinien się spodobać fanom twórczości Riordana, jak i książek wchodzących w sygnowany jego nazwiskiem cykl, Rick Riordan Przedstawia. Wprawdzie nie jest to tak porywająca lektura jak ta o Percym czy Magnusie albo Apollu, jednak na pewno nie da się jej określić słowami „nudna” i „nijaka”. Dzieje się w tej opowieści, oj dzieje. Mamy potwory rodem z koszmarów, wielki wulkan, cwanego antagonistę, słodkiego psiaka i mnóstwo starć z niebezpiecznymi wysłannikami zła.
To lekka, niezobowiązująca i przede wszystkim zabawna pozycja. A do tego dzięki niej możemy liznąć nieco mitologii majańskiej. Dowiedzieć się, kim są poszczególni bogowie, poznać mity i przyswoić kilka faktów o świecie, o którym większość z nas nie ma bladego pojęcia.
Tytuł: Posłaniec burzy
Autor: J.C. Cervantes
Wydawnictwo: Galeria Książki
Liczba stron: 480
ISBN: 9788366173248
WARTO PRZECZYTAĆ:
10 powodów, dla których warto czytać prozę Ricka Riordana
Kosmiczna przygoda z duchami. „Smocza Perła” – recenzja książki
Misja czy wygnanie? „Aru Shah i Pieśń Śmierci” – recenzja książki