Wszyscy za jednego. „Bungou Stray Dogs – Bezpańscy literaci” – recenzja mang 6-10

-

Rozumiem twój strach i samotność. Ale one nie rządzą naszym całym życiem. Zrozumiałem to, kiedy trafiłem do Agencji. Samotność przypływa i odpływa niczym obłoki na niebie. Gdybyśmy ruszyli głową, dostrzeglibyśmy to dużo wcześniej. Prawdziwy problem znajduje się w naszych głowach. Pewnie na dole, wśród ofiar, znajdują się osoby podobne do nas. Porzucając je, porzucisz siebie z przeszłości. Naprawdę tego chcesz?

Atsushi, tom 7 Bungou Stray Dogs

Gdzie dwóch się bije

Yokohama przez długi czas była areną starć pomiędzy dwiema największymi, zrzeszającymi uzdolnionych, grupami. Z jednej strony Zbrojna Agencja Detektywistyczna, jedyna w swoim rodzaju w całej Japonii, współpracująca z rządem i lokalnymi stróżami prawa. Z drugiej – organizacja nazywana Portową Mafią, mająca w swych szeregach wielu przestępców z nadnaturalnymi mocami. Biała i czarna strona rzuconej przez los monety, by zdecydować o przyszłości całego miasta. Chwiejną równowagę zakłóciło pojawienie się Tygrysołaka – osoby posiadającej bardzo potężną zdolność. Momentalnie stała się ona celem organizacji przestępczych, jednakże Atsushi – bo o nim tu mowa – zdołał schronić się pod skrzydłami Agencji. Niewielką wojnę, która wybuchła z powodu osieroconego nastolatka, przerwało przybycie Gildii Uzdolnionych. Pochodzące ze Stanów Zjednoczonych Stowarzyszenie stało za wydaniem listu gończego za głównym bohaterem, teraz jednak ma inny cel. Zamierza, wszelkimi sposobami, zdobyć pozwolenie na prowadzenie działalności w Japonii. Te posiadają jedynie detektywi, i  nie zamierzają go oddać za żadną cenę.

Pióro silniejsze od miecza

Świat zamieszkany przez postacie posługujące się nadnaturalnymi mocami nie jest nowym pomysłem. Rzekłbym nawet, że dość popularnym wśród twórców, zarówno obecnie, jak i w przeszłości. Jednakże w tym, wydawałoby się, dość banalnym zamyśle, kryje się kropla szaleństwa, nadająca smaku całej tej historii: literaci. Każdy uzdolniony jest znanym w naszym świecie autorem powieści bądź wierszy, a ponadto posiada moc silnie związaną z własną twórczością. Gdy do Yokohamy przybywa Gildia, poznajemy takie sławy jak Lucy Maud Montgomery, Mark Twain, czy też H.P. Lovecraft. Nie mam zamiaru umniejszać tutaj roli japońskich oraz chińskich pisarzy, którzy pojawili się w poprzednich tomach. Poznanie mocy – także tych ukrytych –  ich wszystkich to zadanie dla czytelnika. Część zdolności jest tajemnicą aż do ostatniej chwili starcia, część zostaje zdradzona przez samych bohaterów, a kilku możemy domyśleć się już po samych tytułach. Te zresztą także zostały zaczerpnięte z największych dzieł światowej literatury, na przykład Moby Dick lub Wielki Gatsby. Z każdym tomem przybywa nowych postaci, a przez to nowych zdolności do rozszyfrowania.

Wojna rodzi bohaterów

Atsushi zapuszcza coraz większe korzenie w Agencji. Udało mu się obronić swoją wolność, pokonał chcących go porwać przestępców. Każdego dnia uczy się swej siły, trenuje, nawiązuje nowe znajomości i przyjaźnie. Pomaga współpracownikom rozwiązywać zlecone zadania, jednocześnie krzyżując plany największej zbrodniczej organizacji w mieście – Mafii Portowej. Do Yokohamy przybywa jednak Gildia zza oceanu, zawsze dostająca to, czego pragnie. Wybucha wojna. Zagrożenie dotyczy wszystkich, wróg może czaić się za każdym rogiem, bezpieczni nie są także zwykli mieszkańcy. W samym oku tego chaosu bardzo łatwo zapomnieć o bohaterach, a fabułę opowieści przykryć widowiskowymi starciami. Na szczęście nic takiego się nie dzieje. Główne postaci, ale także te na kolejnych, dalszych planach, są konsekwentnie rozwijane. Stopniowo poznajemy ich umiejętności, cechy charakteru, dowiadujemy się faktów z przeszłości. Świetnym przykładem jest w tym przypadku sam Atsushi. Nie bez przyczyny przytoczyłem jego wypowiedź na początku recenzji – pokazuje ona, jak długą drogę przebył ten chłopak. Poprzez kolejne strony ewoluuje z porzuconej, użalającej się nad sobą sieroty w nastolatka świadomego swojej siły. Nie znaczy to, że stał się nagle pyszny i nadużywa poznanych umiejętności. Tygrysołak zyskuje nowe cechy charakteru, uzupełniające obraz jego postaci, pozwalające czytelnikowi zrozumieć motywacje konkretnych działań.

Idealna równowaga

Po przewróceniu ostatniej kartki i przeczytaniu całego tomu, natychmiast ma się ochotę sięgnąć po następny. Jeśli będzie pod ręką, głód akcji, walki, zagadek oraz tajemnic zostanie zaspokojony, przynajmniej na jakiś czas. Jeśli nie… w głowie czytelnika pojawiają się pytania w rodzaju: „Czy Akutagawa przeżyje? Jaką naprawdę moc posiada Lovecraft? Kim jest przywódca Portowej Mafii?”. Do lektury Bungou Stray Dogs należy zabrać się z otwartym umysłem. Przygody uzdolnionych bohaterów przyniosą nam przede wszystkim dużo starć oraz krwi, ale nie należy się tym zniechęcać. Tak, jak w codziennym życiu, tak w perypetiach postaci walczących o Yokohamę znalazł się czas na łzy, śmiech, rozmyślania nad przeszłością i przyszłością, wątpliwą moralność, nowych przyjaciół i starych wrogów. Wszystkie te elementy idealnie się równoważą, zapewniając czytelnikowi nie tylko rozrywkę, ale też, między wierszami, ucząc go nowych rzeczy. O świecie fikcyjnym, realnym, a czasem nawet o nim samym.

 

Wszyscy za jednego. „Bungou Stray Dogs – Bezpańscy literaci” – recenzja mang 6-10

 

Tytuł: Bungou Stray Dogs – Bezpańscy literaci

Autor: Kafka Asagirii, Sango Harukawa

Wydawnictwo: Waneko

Liczba stron: około 200/tom

ISBN (pierwszy tom): 978-83-8096-144-9​

podsumowanie

Ocena
9

Komentarz

Każdy kolejny tomik utrzymuje ten sam poziom niezrozumiałego „przyciągania”, co poprzedni. Świat przedstawiony jest pełen życia, bohaterowie wzbudzają w odbiorcy konkretne uczucia – żadna z postaci nie będzie mu obojętna. Każda stanowi ważną część historii tworzonych przez Bezpańskich literatów. I tak, jak bez małego kawałka puzzla układanka byłaby niekompletna, tak Yokohama istnieje wyłącznie dzięki uzdolnionym, zarówno tym dobrym, jak i złym.
Przemysław Ekiert
Przemysław Ekiert
W wysokim stopniu uzależniony od popkultury - by zniwelować głód korzysta z książek, filmów, seriali i komiksów w coraz większych dawkach. Popijając nowe leki różnymi gatunkami herbat, snuje głębokie przemyślenia o podboju planety i swoim miejscu we wszechświecie. Jest jednak świadomy, że wszyscy jesteśmy tylko podróbką idealnych postaci z telewizyjnych reklam.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Każdy kolejny tomik utrzymuje ten sam poziom niezrozumiałego „przyciągania”, co poprzedni. Świat przedstawiony jest pełen życia, bohaterowie wzbudzają w odbiorcy konkretne uczucia – żadna z postaci nie będzie mu obojętna. Każda stanowi ważną część historii tworzonych przez Bezpańskich literatów. I tak, jak bez małego kawałka puzzla układanka byłaby niekompletna, tak Yokohama istnieje wyłącznie dzięki uzdolnionym, zarówno tym dobrym, jak i złym.Wszyscy za jednego. „Bungou Stray Dogs – Bezpańscy literaci” – recenzja mang 6-10