Wszyscy do schronu! „Cisza w mieście Zombie” – recenzja gry karcianej

-

Kultura masowa uzależniona jest od zombie. Wszystko zaczęło się w 1968 roku, kiedy to na ekranach kin pojawił się horror Noc żywych trupów. Był to hit, który okazał się przełomowy jak na tamte czasy, a dzisiaj wręcz stanowi klasykę gatunku. Hordy gnijących ciał podbiły rynek popkulturowy. Żywe trupy atakują nas z filmów, książek oraz gier komputerowych i planszowych. Są wszędzie i pragną naszych mózgów!

Chociaż motyw nieumarłych był przerabiany na różne sposoby, to jednak co jakiś czas komuś udaje się stworzyć coś nowego, co podchodzi do tematu apokalipsy zombie w trochę inny sposób. Przywykliśmy do tego, że większość produktów powiązanych z chodzącymi truposzami ma raczej klimat survivalowy — czyli staramy się przeżyć poprzez zbieranie surowców i niezbędnych przedmiotów, a dodatkowo bronimy się przez hordami stworów, chcących naszego mięsa. Jeśli mówimy o grach planszowych, to z reguły tematy takie prezentowane są graczom najczęściej w formie większych tytułów o długich i skomplikowanych instrukcjach. Na całe szczęście Muduko zrobiło ukłon w kierunku tych, którzy samą apokalipsę chcą potraktować trochę bardziej rozrywkowo i nie szukają rogrywki na długie godziny. Mowa o Ciszy w mieście Zombie – czyli krótkiej karciance, w której wcielamy się w rolę budowniczego schronu, a naszym zadaniem jest uratowanie jak największej liczby ocalałych.

Wszyscy do schronu! „Cisza w mieście Zombie” – recenzja gry karcianej

Kooperacja? Nope

Aby lepiej wdrożyć nas w wydarzenia z gry, twórcy postarali się o krótką historię wprowadzającą, dzięki której wiemy, co się stało z naszym miastem i skąd pojawiły się hordy umarlaków. Otóż wedle otrzymanego raportu terenowego, do samej epidemii doszło miesiąc temu. Wtedy właśnie pojawił się niebezpieczny wirus, który zamieniał ludzi w zombie. Ci, co mieli szczęście, ukryli się w pobliskich schronach. Niestety w metropolii wciąż znajdują się Ocalali, których trzeba ochronić przed krwiożerczymi stworami i sprowadzać do bezpiecznych bunkrów. To jest nasz główny cel!

Żartuję. Przetrwanie to nasza najważniejsza misja. A to wcale nie będzie to takie proste, bo przeżyją tylko ci w najbardziej ufortyfikowanych i zabezpieczonych schronach. Bowiem w miasteczku jest więcej bunkrów, jednak ludzie w nich nie zamierzają wcale ze sobą współpracować. Gorzej, bo wręcz dążą do tego, by utrudnić sobie wzajemnie życie. Nie od dzisiaj wiadomo, że tylko najlepiej zorganizowane azyle przetrwają apokalipsę.

Wszyscy do schronu! „Cisza w mieście Zombie” – recenzja gry karcianej

Negatywna interakcja? Oł jes!

Można powiedzieć, że tutaj również Muduko zaskoczyło swoich graczy. W Ciszy w mieście Zombie wcale nie chodzi o kooperacje i wzajemną pomoc. To zdecydowanie jedna z bardziej wrednych karcianek, z jakimi do tej pory się spotkałam. Tutaj w zasadzie każda aktywność to jakaś interakcja z pozostałymi osobami i to zawsze negatywna. A to podrzucamy zbłąkanego zombie, a to włączamy alarm w schronie sąsiada (a wiadomo, że umarlaki reagują na ogłosy), a to kradniemy jednego Ocalałego. Jak widać, w tym miejscu nie jest łatwo o wygraną.

Wszyscy do schronu! „Cisza w mieście Zombie” – recenzja gry karcianej

Zachęceni? Dwa słowa o regułach

Samo przygotowanie rozgrywki jest banalnie proste. Jako że mamy do czynienia z typową karcianką, to w pudełku nie znajdziemy nic więcej oprócz kolorowych blankietów. Gracze wykonują ruchy po kolei, zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara, przy czym zaczyna zawsze ta osoba, która jako ostatnia widziała lub czytała coś związanego z zombie.

Tura gracza podzielona jest na trzy fazy. Od początku posiadamy dwóch Ocalałych w schronie i trzy karty w ręku. W pierwszej fazie musimy odrzucić lub zagrać trzymane w dłoni fiszki (tak zwane karty zasobów). To one wpływają na cały przebieg gry. Dzięki nim możemy przywoływać Ocalałych, zabijać zombie, ulepszać schron i przeszkadzać innym graczom. Druga faza to atak nieumarłych na nasz azyl. Jeśli pojawiły się jakieś żywe trupy, zachęcone naszymi działaniami (albo ktoś nam je wcześniej podrzucił), i nie zdążyliśmy ich zabić, to teraz ich ruch. O ile nie zostaną zatrzymane przez strefę barier, to każdy zombie zjada nam po jednym niezmienionym jeszcze mieszkańcu miasta. Gdy wielbiciele mózgów pożrą wszystkich w naszym bunkrze – przegrywamy. Jeśli jednak przetrwaliśmy, nadchodzi trzecia część, czyli dobieranie kart zasobów tak, aby mieć na ręce ponownie trzy blankiety gotowe do użycia.

Wszyscy do schronu! „Cisza w mieście Zombie” – recenzja gry karcianej

Plany i taktyka? Zapomnij.

Na wygraną trzeba mieć pomysł i nie raz dużo ryzykować. Zdarza się nawet, że zdecydujemy się poświęcić jednego z naszych Ocalałych, by rozdzielić atakujące nas zombie i podrzucić je innym graczom. Cóż, ile warte jest życie jednego człowieka, gdy zapewniamy bezpieczeństwo innym?

Niestety nawet najlepszy plan może spalić na panewce, gdyż w Ciszy… występuje olbrzymia losowość. Co oczywiście jest zarówno plusem, jak i minusem. Jesteśmy bez żadnego wpływu na to, jakie karty dostaniemy do zagrania. Mamy możliwość oczywiście je wymienić, ale jest to strata kolejki, co w przyszłości zaważy na naszym być albo nie być w dalszej rozgrywce. Przy okazji nie wiemy też, co w ręku mają rywale, wiec może się okazać, że dostaniemy nasze podrzucone wcześniej zombie z powrotem, z nawiązką.

Wszyscy do schronu! „Cisza w mieście Zombie” – recenzja gry karcianej

W grupie siła

Nowość od Muduko to dynamiczna gra karciana skierowana dla od dwóch do sześciu graczy (wedle opakowania). Niestety skalowalność w niej nie została do końca dopracowana. By wszystko było idealnie, warto grać w nią w grupie powyżej dwóch osób. W parze robi się nudno, na planszy jest niewiele zombie, które szybko zabijamy, więc wszystko opiera się tylko na ulepszaniu naszego schronu. A chyba nie tego chcemy.

Prawdziwe oblicze karcianka pokazuje w większym gronie, gdy sytuacja na stole zmienia się błyskawicznie, a umarlaki podrzucane bywają od schronu do schronu niczym przysłowiowa świnia. Zasady są banalnie proste, więc każdy zrozumie reguły panujące w Ciszy w mieście Zombie. Instrukcja jest krótka, dobrze napisana, ale nie rewelacyjnie. Bywają momenty dłuższych dyskusji nad zasadami.

Cała rozgrywka zajmuje nie więcej niż dwadzieścia minut, więc tytuł ten można potraktować jako dobrą rozgrzewkę przed trudniejszymi planszówkami, lub po prostu urozmaicenie wieczoru towarzyskiego. Bardzo polecam.

Wszyscy do schronu! „Cisza w mieście Zombie” – recenzja gry karcianej

 

Tytuł: Cisza w mieście Zombie

Liczba graczy: 2-6

Wiek: 10+

Czas rozgrywki: 20 minut

Wydawnictwo: Muduko

 

 

Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Muduko, więcej o grze przeczytacie tutaj:

Wszyscy do schronu! „Cisza w mieście Zombie” – recenzja gry karcianej

podsumowanie

Ocena
8

Komentarz

Jeśli gardzicie kooperacją, liczy się dla was jedynie negatywna interakcja i jesteście fanami umarlaków, to „Cisza w mieście Zombie” to tytuł idealny dla was. Szybka, prosta, jednocześnie pełna emocji.
Weronika Penar
Weronika Penarhttps://recenzowniaksiazkowa.blogspot.com/
Z zawodu behawiorystka i badaczka kociego zachowania -  nic co kocie, nie jest jej obce. Z zamiłowania czytelniczka dobrych kryminałów i książek przygodowych, kinomaniaczka i ciągła podróżniczka. Jeśli nie biega na swojej uczelni, nie uczy studentów lub nie czyta pod kocem książek, to na pewno podróżuje, szukając swojego miejsca w świecie.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Jeśli gardzicie kooperacją, liczy się dla was jedynie negatywna interakcja i jesteście fanami umarlaków, to „Cisza w mieście Zombie” to tytuł idealny dla was. Szybka, prosta, jednocześnie pełna emocji. Wszyscy do schronu! „Cisza w mieście Zombie” – recenzja gry karcianej