Wojna w Wietnamie. Temat o tyle trudny, co od dekad obrosły amerykańską mitologią. Do tej kwestii przez lata podchodzili twórcy, w dodatku z zupełnie różną koncepcją ukazania konfliktu. Sam Wietnam ze strony taktycznej był dla armii USA porażką. Z tego powodu niektórzy reżyserowie ukazują w swoich filmach tragizm wojny, okrucieństwo żołnierzy, problemy psychiczne, narkotykowe i tak dalej. Nie brakuje też obrazów pełnych amerykańskiego patriotyzmu i patetycznych scen. W tym artykule chciałbym jednak skupić się na kilku tytułach, które odczarowują mit wojny. Przyjrzymy się wojnie w Wietnamie przez amerykański obiektyw kamery.
Brakuje realiów
Dyskutując o wojnie w Wietnamie, często zapomina się o ogromnym tragizmie tego konfliktu. Zginęło tam mnóstwo ludzi, zarówno po stronie Wietnamu Południowego (około trzysta tysięcy żołnierzy i pięćset tysięcy cywilów), jak i Północnego (ponad milion żołnierzy i kilkadziesiąt tysięcy cywilów). Nie jest jednak powszechnie znana przyczyna amerykańskiego zaangażowania i kontekst geopolityczny wojny, za to kultura przesiąknęła obrazami. Wizje „piekła na ziemi” zapisały się w wyobraźni masowej. Twórcy filmowi w dodatku wcale nie starają się naszkicować sytuacji politycznej w ówczesnych Indochinach. Widz zostaje wrzucony zwykle w sam środek akcji wraz z bohaterami.
Dramaty, komedie, akcyjniaki
O wietnamskim konflikcie powstało mnóstwo filmów. Obrazów zupełnie od siebie różnych. Mamy wspomniane już przeze mnie dantejskie wizje wojny. Otrzymujemy także heroiczne przygody Chucka Norrisa (Zaginiony w akcji) czy opowieści o nieśmiertelnym Rambo. Nie brakuje nawet komedii osadzonych w tych realiach historycznych, jak chociaż Good Morning Vietnam z Robinem Williamsem. Skupmy się jednak na głębokich produkcjach, które poruszyły amerykańskie społeczeństwo do głębi.
Pluton, Oliver Stone
Pluton to historia młodego i niedoświadczonego idealisty (w tej roli Charlie Sheen), który z własnej woli zgłasza się do wojska, prosząc o wysłanie do Wietnamu. Chce w ten sposób zrealizować marzenie o szerzeniu wolności w innym państwie, lecz stosunkowo szybko się przekonuje, że za fasadą górnolotnych tyrad kryje się okrucieństwo wojny, zaś w jego duszy rozpętuje się konflikt między ledwie poskramianą agresją a naturalną potrzebą czynienia dobra.
Łowca Jeleni, Michael Cimino
W Łowcy jeleni trzej bohaterowie (grani przez Roberta De Niro, Johna Savage’a i Christophera Walkena) zostają wezwani do odbycia służby wojskowej w Wietnamie. Zanim jednak wylecą za morze, reżyser drobiazgowo przedstawia ich ostatnie chwile „na wolności”. Praca, gra w biliarda i picie piwa, ślub jednego z przyjaciół, aż wreszcie polowanie na jelenia – nad podejmowanymi działaniami unosi się aura smutku oraz poczucia, że mężczyźni mogą już nigdy nie wrócić do domów. Wyjazd do Wietnamu oznacza dla nich niemalże wyrok śmierci. Po długim wprowadzeniu widz jest wrzucony w sam środek działań wojennych. Protagoniści zostają schwytani przez wrogie oddziały, a następnie są zmuszani do grania w rosyjską ruletkę.
Czas apokalipsy, Francis Ford Coppola
Czas apokalipsy opowiada o odysei kapitana Willarda (Martin Sheen) w głąb wietnamsko-kambodżańskiej dżungli w celu odnalezienia i zlikwidowania zbuntowanego pułkownika Kurtza, dokonującego krwawych rzezi na autochtonach. Mimo zdobytego już wcześniej doświadczenia, podróż, a co za tym idzie kolejne perypetie, napawają bohatera grozą oraz poczuciem, że w obliczu zaniku jakichkolwiek zasad moralnych chłodna racjonalność jest w stanie doprowadzić człowieka na skraj przepaści. W filmie Coppoli następuje istotne odstępstwo od „kanonu”, ponieważ to Amerykanin musi zabić Amerykanina.
Full Metal Jacket, Stanley Kubrick
Wreszcie Full Metal Jacket. Film składa się z dwóch części – w pierwszej widz obserwuje uczestnictwo Jokera (Matthew Modine) w szkoleniach przygotowujących do misji wojskowej, podczas których szalony sierżant Hartmann w morderczy sposób trenuje rekrutów. Druga część opowiada o pobycie bohatera w Wietnamie i jego pracy reporterskiej na terenach zaatakowanych przez armię północnego Wietnamu podczas ofensywy Tet.
Charakterystyczne przedstawienie Wietnamu
Co łączy opisane wyżej filmy? Kamera zawsze ląduje wraz z bohaterami w samym oku cyklonu. Nikt już nie pamięta, o co toczy się walka, zaś koniec jest zaledwie majaczącą fatamorganą. Pozostaje „tu i teraz” z poczuciem totalnego zagrożenia oraz zagubienia. W zasadzie tylko protagonista Plutonu pojawił się w Wietnamie nie przez przypadek, lecz w wyniku świadomej decyzji, co później przyniosło mu mnóstwo frustracji i rozczarowania. Jak powiedział Bobby Muller, sparaliżowany weteran, założyciela Vietnam Veterans of America: „Byłem zszokowany. Myślałem naiwnie o sobie jako o bohaterze i wyzwolicielu. Więc szokiem był moment, w którym ujrzałem, jak Wietnamczycy spoglądają na nas z mieszaniną lęku i nienawiści wyzierającą z ich oczu”.[1]
Oddzielny gatunek filmowy
Kino mówiące o wojnie w Wietnamie stanowi zjawisko samo w sobie. Jest osobnym nurtem, zupełnie odstającym od innych dzieł opowiadających o konfliktach zbrojnych. Nie ma w nich heroicznych oddziałów, których cel to uratowanie jednego szeregowca; brak tu wesołej gromadki gromiącej bezlitośnie zastępy przeciwników – pozostają jedynie chaos, zniszczenie, śmierć. Tak jednoznacznego przedstawienia działań amerykańskich żołnierzy próżno szukać w innych filmach wojennych. Dla opisywanych twórców konflikt w Indochinach stanowił tylko przyczynek do dyskusji dokąd zmierza człowiek nabuzowany potrzebą szerzenia przemocy.
[1] Vietnam: The last battle, reż. David Munro, Carlton Television, USA, 1995