Westworld to jeden z największych i najbardziej dochodowych hitów HBO ostatnich lat. Dodatkowo obecnie jest on pewnego rodzaju fantastycznym substytutem dla wszystkich fanów Gry o tron. Mimo to ciężko nazwać Westworld serialem „dla każdego”. Zawiłe wątki fabularne, przerażająco duża ilość postaci umierających i wracających do życia oraz totalny bałagan w linii czasowej sprawiają, iż wielu widzów w trakcie seansu może po prostu nie rozumieć tego, co dzieje się na ekranie – jeżeli nie mamy sposobności skupienia się na oglądaniu w stu dwudziestu procentach, to lepiej w ogóle nie zaczynać swojej przygody z Westworld .
Zmiany na lepsze
Na początku trzeba zaznaczyć, że trzeci sezon hitu od HBO jest o wiele bardziej dopracowany i poukładany niż poprzednie. Teoretycznie możemy założyć, że wszystkie wydarzenia przedstawiane na ekranie następują po sobie i dość ładnie się dopełniają. Pozbawienie serialu jednostkowych pociętych scen oraz bałaganu czasowego wyszło mu na plus i to bardzo – w końcu stał się on zrozumiały dla potencjalnego odbiorcy. Jednak nie dzieje się to tylko za sprawą uporządkowania historii, ale również przez wyeksponowanie i przeniesienie na pierwszy plan Dolores, która w sezonie trzecim bez cienia wątpliwości jest główną bohaterką, podążającą wcześniej wytyczoną sobie ścieżką zemsty. Czy uda się jej zrealizować wszystkie plany i pomysły? O tym możemy przekonać się w trakcie seansu, a ten niejednokrotnie wzbudza wiele skrajnych emocji, ponieważ po czasie chyba sami nie wiemy już komu kibicować… Hostom czy ludziom?
Wolna wola, co to?
Westworld już od pierwszego odcinka porusza bardzo ciekawe, ale zarazem ciężkie dla nas do przetworzenia tematy. Czy maszyny mają uczucia? Dlaczego powinniśmy żyć pod czyjeś dyktando? Czym jest wolna wola? Na tym ostatnim skupili się producenci w trzeciej odsłonie serialu. Mimo że ten wątek dochodzenia prawdy oraz dywagacje dotyczące tego, czym jest i czy w ogóle istnieje coś takiego jak wolna wola, zostały trochę spłycone, to nadal mogą one wywrzeć na nas piorunujące wrażenie oraz sprawić, że zaczniemy sobie zadawać więcej pytań na temat naszej egzystencji, niż byśmy chcieli.
Bohaterowie bez wyrazu
Mimo że nie sposób w jakimś stopniu nie sympatyzować z bohaterami Westworld, to niestety odnoszę wrażenie, iż wraz z trzecim sezonem stracili oni swój polot oraz wyrazistość i nawet nowe postacie nie rozbudziły starej gwardii na tyle, aby była ona w stanie wywrzeć na mnie jakieś większe pozytywne uczucia. Czym jest to spowodowane? Zbyt dużą przewidywalnością opowiadanej historii. Czasami nietrudno odnieść wrażenie, iż wszystko, co pojawia się na ekranie, jest niczym wcześniej zaplanowany misterny plan… Może tak, a może nie – jak już zapoznacie się z najnowszą odsłoną Westworld, to zrozumiecie, o co mi chodzi, klasycznie nie chcę zdradzać zbyt wiele i psuć wam zabawy z sensu.
Na samym początku wspomniałem, że uproszczenie i uporządkowanie linii czasowej wyszło Westworld na dobre i nadal to podtrzymuję. Niestety przez ten zabieg serial stracił swoją nieprzewidywalność. Jasne, okazuje się bardziej zrozumiały i o wiele przyjemniej się go ogląda. Jednak już nie zaskakuje nas i nie zachwyca na tyle mocno, aby poczuć ten tak zwany „dreszczyk emocji” oraz nie sprawia, że nie jesteśmy w stanie nawiązać głębszą więź z poszczególnymi bohaterami – ich losy mogą nam być po prostu obojętne.
Muzyczne arcydzieło
Nie wiem, naprawdę nie wiem, jak Ramin Djawadi to robi, ale wszystko, czego się dotknie, zamienia się w złoto. Muzyka, którą możemy usłyszeć w trzecim sezonie Westworld, to majstersztyk. Futurystyczne melodie w połączeniu z klasycznymi instrumentami świetne budują napięcie, opowiadają historię, no po prostu brak słów, żeby opisać jak bardzo dopracowany i przepięknie skomponowany jest cały soundtrack. Zachęcam was do zapoznania się z nim, bo to obowiązkowy „must listen”!
Efekty nie z tej ziemi
Trzeci sezon Westworld nie jest idealny, ale za to efekty specjalne, które możemy w nim zobaczyć, są wręcz perfekcyjne. Widać, że twórcy tak jak w poprzednich odsłonach serii, tak i w tej nie szczędzili budżetu. Mimo całej oprawy sf świat przedstawiony wygląda niezwykle realistycznie, nie sposób nie zakochać się w tym, co przygotował dla nas cały zespół produkcyjny.
Warto, ale nie do końca
Czy Westworld to dobry serial? Tak. Czy Warto obejrzeć Westworld? Tak. Czy jakoś bardzo podobała mi się ta produkcja? Nie. Muszę przyznać, że oglądanie hitu od HBO sprawiło mi sporo frajdy, ale jednak nie przysporzyło mi tyle przyjemności, ile oczekiwałem, iż przysporzy. To naprawdę ciekawy, pełen zaskoczeń serial, który jest obowiązkową pozycją dla ludzi lubujących się w produkcjach sf czy po prostu takich fantastycznych, opowiadających historie odbiegające od tego, z czym spotykamy się na co dzień. Westworld dostaje ode mnie ocenę 6/10, ale za jakość wykonania oraz muzykę wręcz muszę mu przyznać osobne 10/10.