Prędzej spodziewałbym się, iż polska reprezentacja piłki nożnej zdobędzie mistrzostwo Europy, niż że anime zagości na dłużej w naszych rodzimych kinach. A tu wszystko na to wskazuje: ba, sala była wypełniona po brzegi, i to ludźmi w przeróżnym wieku! Może jednak jest jakaś nadzieja dla świata…?
Dopiero co w grudniu dostaliśmy szansę, by obejrzeć Mugen Train (wciąż nie pozbierałem się mentalnie po zobaczeniu śmierci Sami Wiecie Kogo na dużym ekranie), a tu już trzeba się śpieszyć na kolejny seans: tym razem jednak całkiem inaczej zbudowany. A ponieważ ludzie najlepiej przyswajają zwięzłe wiadomości w podpunktach, pozwolę sobie szybko streścić moje dwie godziny w kinowym fotelu. Uwaga, spoiler: bawiłem się świetnie.
- Szybkie, kilkuminutowe przypomnienie typu „ w ostatnim odcinku”, bardzo ładnie i klimatycznie zmontowane. Garść informacji o wspomnianym już Mugen Train oraz krótkie wprowadzenie do serii Dzielnica Uciech, jednak nie w całości, ponieważ…
- …zgodnie z zapowiedzią, dostajemy seans dwóch „najświeższych” epizodów, można by powiedzieć: crème de la crème.
Niezwykle spektakularny finał sezonu, zarówno pod względem wizualnym i muzycznym, ale też fabularnym. Kulminacyjną walkę pomiędzy trójką protagonistów, Filarem Dźwięku oraz demonicznym rodzeństwem, mógłbym oglądać codziennie. Mimo to czuję, iż już niedługo moja lista ulubionych scen z tego anime znacznie się powiększy się, bowiem po tych dwóch ostatnich odcinkach…
- …przyjdzie nam obejrzeć dwa pierwsze nowego Arcu, dotąd nieemitowane – premiera sezonu na serwisie Crunchyroll odbędzie się dopiero w kwietniu. Jednakże, pomimo wewnętrznej świadomości mego zachwytu nad wręcz fotograficznymi detalami animacji, ukazaniem skrywanych dotąd w mroku tajemnicy Wyższych Księżyców, oraz powróceniu do nieco pominiętego wątku płatnerzy rozumiem, że niektórzy mogą po seanse czuć się… zawiedzeni. To nie Mugen Train, fabularnie przepięknie wręcz rozpisany na wstęp, rozwinięcie i zakończenie, powiązany gęsto akcją i plot twistami. Tu widać, że to dopiero wprowadzenie do kompletnie nowej serii. Powrót Tanjiro po rehabilitacji, przedstawienie nieznanych dotąd Filarów i nowego miejsca akcji i (przede wszystkim) zasianie fabularnych ziarenek. A to wszystko podlane zdrową dawką humoru, który to i tak nie jest wstanie przysłonić czającej się na horyzoncie grozy.
Niezależnie od tego, czy warto było kupić bilet i wybierać się w mroźne popołudnie do kina (mym zdaniem: jak najbardziej, tylko tak możemy przecież przekonać dystrybutorów kin o słuszności takich seansów), Swordsmith Village Arc zapowiada się świetnie. Demon Slayer rozwija skrzydła i szykuje nam kolejną świetną historię. Niech ten kwiecień przychodzi jak najszybciej!
Polecamy: