Kiedy wśród znajomych nazwałam trylogię Remigiusza Mroza Parabellum „czytadłem”, zobaczyłam w ich oczach ogromne zdumienie. Niby dlaczego nie książką, literaturą, powieścią? Co takiego kazało mi tak zdeprecjonować tę jak na polskie warunki popularną i uznaną książkę, zbierającą jakże pochlebne opinie i recenzje?
Ale zacznijmy od początku. Trylogia Parabellum składa się z trzech części (Prędkość ucieczki, Horyzont zdarzeń, Głębia osobliwości). Mimo sporego wysiłku intelektualnego nie udało mi się jednoznacznie zrozumieć przesłania tytułów poszczególnych części. Ich znaczenia, symboliki, odniesienia do treści utworu.
Trudne czasy powojenne
Akcja książki rozgrywa się w pierwszych miesiącach po wybuchu II wojny światowej (od września 1939 do kwietnia 1940), na terenach ogarniętych pożogą wojenną, oraz w krajach ościennych i na Bliskim Wschodzie. Opowiada o skomplikowanych, złożonych i niezwykłych losach braci: Bronka i Staszka Zalewskich, oraz osób z nimi związanych, a także o losach niemieckiego oficera Christiana Leitnera i jego rodziny. Temat z jednej strony trudny, tragiczny, z drugiej stwarzający szerokie pole do snucia epickiej opowieści. I z tej drugiej możliwości Remigiusz Mróz korzysta bardzo, bardzo swobodnie.
Fabuła książki jest, co trzeba szczerze przyznać, bardzo pomysłowa. Perypetie bohaterów wciągają czytelnika, nie pozwalając oderwać się od lektury. Jednak zaraz po odłożeniu książki, nachodzą nas refleksje nad prawdopodobieństwem opisywanych wydarzeń. I tutaj nasuwają się nieodparte skojarzenia z filmami: Jak rozpętałem drugą wojnę światową czy Złoto dla zuchwałych. Bo książka w swym zamyśle jest książką przygodową. Akcja toczy się wartko, obfitując w nieprzewidziane zbiegi okoliczności. Szczęśliwe przypadki zdarzają się w życiu, jednak w trylogii Remigiusza Mroza jest ich zdecydowanie zbyt wiele. W rezultacie tracimy poczucie realizmu, prawdopodobieństwa. I nie ratują sytuacji barwne, plastyczne opisy.
Lekkie naciąganie autentyczności wydarzeń
Nawet, jeżeli sceneria jest realistyczna, historie rozgrywające się na jej tle już takimi nie są. Podobnie jest z bohaterami. Osobowości sympatyczne i malowniczo przedstawione są schematyczne, bez jakiegokolwiek pogłębionego rysu psychologicznego. Trudno jednoznacznie zrozumieć motywy ich działania i podejmowanych decyzji. Wszystko odbywa się w tonacji czerni i bieli, bez jakże niezbędnych odcieni szarości. Dialogi, jakie spotykamy w książce, są niewątpliwie jej mocną stroną: barwne, dowcipne, doskonale dopasowane do postaci. Jednak nawet w tym przypadku niejednokrotnie czytelnik odnosi wrażenie, że nie zawsze są właściwie dostosowane do sytuacji. Zamiast przydawać postaciom i zdarzeniom wiarygodności, odrealniają opisywaną rzeczywistość. I trudno w takich momentach nie zadać sobie pytania, ile w opisach, dialogach i prezentacji postaci jest celowego uproszczenia, pewnej konwencji literackiej sprowadzającej książkę do poziomu typowego „czytadła” – lektury łatwej, lekkiej i przyjemnej, aczkolwiek pozbawionej głębszej ambicji i refleksji, a ile problemów z perfekcyjnym opanowaniem warsztatu pisarskiego przez autora. Miejscami odnosi się wrażenie, że autor nie potrafi zapanować nad własną inwencją twórczą, że fantazja i wyobraźnia zawładnęły nim w nadmiernym stopniu, nie pozostawiając miejsca na rzetelność i precyzję. Widać to szczególnie w miejscach, gdzie opisywane sytuacje ewidentnie rozmijają się z faktami historycznymi i naukowymi. Bez spojlerowania, w książce występuje motyw, gdzie przewija się pomysł podania antybiotyku. Jednak szkoda, że autor nie wziął pod uwagę faktu, że pierwszy taki lek zastosowano w roku 1942, a więc trzy lata po opisywanych w książce wydarzeniach. Niby drobiazg, a jednak psuje odbiór całości, brutalnie wyrywając nas ze świata książkowej iluzji.
Jedynymi fragmentami trylogii, gdzie autor trzyma w ryzach swój pisarski temperament, są opisy i sceny z obozu koncentracyjnego, które tworzą dość wierny i przejmujący obraz obozowego życia więźniów. Nie ma tutaj jakże charakterystycznej dla innych rozdziałów i fragmentów powieści błazenady i przygodowej narracji, co dobrze świadczy, jeżeli już nie o umiejętnościach pisarskich autora, to przynajmniej o jego wyczuciu sytuacji i nastroju.
Reasumując, książka jest naprawdę przyjemna w odbiorze, zabawna, o wartko, wręcz brawurowo poprowadzonej akcji. Typowa powieść przygodowo-awanturnicza, chyba trochę na wyrost pretendująca do poważniejszej literatury historycznej. W sam raz na długie, zbyt ciepłe, letnie wieczory.
Tytuł: Parabellum. Prędkość ucieczki
Autor: Remigiusz Mróz
Liczba stron: 411
Wydawnictwo: Erica
ISBN: 978-83-6232-993-9