Walcz aż do końca! „Na krawędzi wszystkiego” – recenzja książki

-

Siedemnastoletnia bohaterka, której niedawno zmarł ojciec, chłopak nie z tego świata, niespotykane okoliczności spotkania i… gorące uczucie, które wybucha między nimi niemal natychmiast. Nie zabraknie, rzecz jasna, wielu przeszkód do pokonania oraz zawirowań losu, porywających naszych bohaterów. Brzmi jak sztampowa i mało odkrywcza fabuła? Czy Na krawędzi wszystkiego, powieść (nieznanego mi wcześniej) Jeffa Gilesa, na takie określenia zasługuje? 

„Polecajka” na okładce może robić wrażenie i windować nasze oczekiwania wobec książki. W końcu gdy Peter Jackson – reżyser Władcy Pierścieni oraz Hobbita – zapewnia, że jest to „świetnie napisana, mocna opowieść” i dodaje, że czytelnik „będzie jej więźniem do ostatniej strony”, to mamy święte prawo spodziewać się właśnie tego . Czy właśnie to otrzymujemy, kiedy bierzemy Na krawędzi wszystkiego do rąk? Trochę tak, a trochę… nie. 

Miłość z dwóch światów

Zoe Bissell ma siedemnaście lat, młodszego, cierpiącego na ADHD, brata oraz nieco pokręconą, ale niezwykle sympatyczną, matkę. Niestety, ostatni rok nie był dla nastolatki najweselszy: jej ojciec zginął w trakcie jednej ze swoich wypraw po okolicznych jaskiniach (na którą – z niewiadomych przyczyn – nie zabrał ze sobą córki, chociaż ta zwykle mu towarzyszyła), a jego ciało wciąż nie zostało wydobyte. Jakby tego było mało, bez śladu zaginęła para mieszkających niedaleko staruszków, która była dla dziewczyny i jej bliskich niemal jak rodzina. Na szczęście nastolatka może liczyć na pomoc oddanej przyjaciółki oraz byłego chłopaka, którzy – pomimo własnych problemów – są dla niej niemałym oparciem. Wszystko wskazuje jednak na to, że normalność nie jest pisana naszej bohaterce, w jej życiu pojawia się bowiem ktoś, komu nadaje imię Iks. Określenie okoliczności pierwszego spotkania jako niecodziennych… byłoby wręcz gigantycznym niedopowiedzeniem. 

W trakcie burzy śnieżnej Jonah, młodszy brat Zoe, znajduje się poza domem, nic więc dziwnego, że dziewczyna postanawia go odszukać, zanim ten zamarznie lub stanie mu się inna krzywda. Strachu najadła się co niemiara, ostatecznie jednak – wraz z przemarzniętym chłopcem i dwoma psami – znalazła schronienie w domu zaginionych sąsiadów, licząc na to, że tam bezpiecznie przeczekają rozszalały żywioł i wrócą do domu. Nadzieje młodej Bissellówny okazują się jednak płonne, a cała wesoła gromadka natyka się na Stana, który maczał palce w zniknięciu pary staruszków, a teraz nie ma dobrych zamiarów wobec dzieci. Na ratunek przychodzi im właśnie Iks – wysłannik panów tajemniczej Niziny, gdzie trafiają dusze najgorszych gnid, by cierpieć katusze aż po wieczność. Chłopak jest łowcą głów i ma za zadanie sprowadzić mordercę do piekła. Oczywiście, jak nie trudno się domyślić, Zoe namawia go do okazania Stanowi litości i dania mu drugiej szansy, co powoduje złamanie zasad, które obowiązują młodego mężczyznę. Jakie będą tego konsekwencje…?

Wyrok: winny!

Życie Iksa nie jest łatwe. Owszem, jest mścicielem, ale udaje się dp naszego świata jedynie wtedy, gdy panujący na Nizinie lordowie zdecydują się ściągnąć w to okropne miejsce duszę kolejnego szubrawca (chociaż bardziej adekwatne byłoby inne słowo, także na „s”, bo to najgorsi z najgorszych). Zaraz po wypełnieniu misji wraca, by ponownie zostać zamkniętym w niewielkiej celi, gdzie gnije do następnego zadania. Chłopak nie jest jednak zwyczajnym mieszkańcem tej okropnej krainy, który trafił do niej, bo swoimi czynami zasłużył na wieczne potępienie. On się tam urodził, co czyni go istotą wyjątkową i sprawia, że w niektórych ma sojuszników w odzyskaniu wolności, inni jednak są zaciekłymi (i często potężnymi wrogami), pragnącymi ukarać go nie tylko za tę wyjątkowość, ale także za każde inne przewinienie. Tak się zaś składa, że wypuszczając duszę Stana, Iks swoim władcom podpadł… straszliwie i jedynie powołanie na Siłę Wyższą, rządzącą wszystkimi i wszystkim na Nizinie, daje mu jakąś szansę. 

Z początku Na krawędzi wszystkiego nużyło, po części ciut przydługą ekspozycją (Iks próbuje wytłumaczyć Zoe i jej rodzinie skąd pochodzi, co to za miejsce, dlaczego jest, jaki jest oraz kim są ci cali lordowie, więc i czytelnik ma kompendium wiedzy do przyswojenia), po części zaś tym, że niewiele się działo. Taki stan rzeczy utrzymywał się… aż do momentu, gdy chłopak – żeby ocalić dziewczynę (którą zaczyna darzyć uczuciem) oraz jej brata przed gniewem swoich panów – wraca na Nizinę, by ponieść karę. Właściwie dopiero wątek próby odzyskania wolności i wyrwania się z miejsca, gdzie dorastał i cierpiał, pozwala wciągnąć się w historię i rozpocząć kibicowanie bohaterom. Nie ukrywam, że pewne zabiegi fabularne są przewidywalne i łatwo je rozgryźć. Nie odbiera to jednak przyjemności w zaczytywaniu się w przygodach Iksa i Zoe, postawionych przed koniecznością radzenia sobie nie tylko z dojmującą samotnością, ale również własnymi problemami. 

Skoro zaś doszliśmy do bohaterów, to muszę przyznać, że ich kreacja jest przemyślana i świetnie przedstawiona, tak że wszyscy wydają się niezwykle rzeczywiści. Nie są jednowymiarowymi i pozbawionymi głębi figurami. Co tu dużo pisać, najbardziej wyrazista jest para głównych bohaterów, których myśli i uczucia obserwujemy. Znacznie bardziej urzeka kreacja Iksa – chłopca wychowywanego w piekle przez kobietę mówiącą w sposób nieprzystający do współczesnego (co świetnie oddano w tłumaczeniu), niemającego pojęcia o wielu, zdawałoby się oczywistych rzeczach (to zaś stanowi świetny wątek komediowy), który w końcu poznał coś, o co warto walczyć i w imię czego można poświęcić wszystko. Każda z postaci przechodzi swoją – mniejszą lub większą – przemianę wewnętrzną, rozwijając się na kartach powieści i dojrzewając wraz z tymi wydarzeniami, które przeżywa. Obserwuje się ten proces z niemałą przyjemnością i satysfakcją 

Summa summarum

Na krawędzi wszystkiego to pierwsza cześć dwutomowej serii, całkiem zgrabnie wprowadzająca w wykreowany przez autora świat, w którym naprawdę złe dusze zabierane są przez łowców głów do krainy zwanej Niziną. Niech was nie zrazi początkowo ślimacze tempo! Akcja przyspieszy, a całość zaangażuje do tego stopnia, że bardzo prawdopodobne stanie się zarwanie nocy, bo trzeba przeczytać „jeszcze tylko jeden rozdział”.

Walcz aż do końca! „Na krawędzi wszystkiego” – recenzja książki

 

Tytuł: Na krawędzi wszystkiego

Autor: Jeff Giles

Wydawnictwo: IUVI

Liczba stron: 384

ISBN: 978-83-79660-38-4

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

Naprawdę przyjemna powieść, która – po początkowym przestoju – szybko nabiera tempa, wciągając czytelnika lepiej niż paczka czipsów. 
Martyna Halbiniak
Martyna Halbiniak
Lubi twierdzić, że nie wpisuje się w schematy, łamie konwencje i jest jedyna w swoim rodzaju, chociaż doskonale zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę otacza się ludźmi o podobnych zainteresowaniach. Wyznaje zasadę, że czekolada nie pyta, ona rozumie, a sen jest świetnym substytutem kawy dla ludzi, którzy mają nadmiar wolnego czasu. Kocha książki (chociaż zagina im rogi), kinomaniaczka i serialoholiczka, wciąż znajdująca czas na kolejne inicjatywy.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Naprawdę przyjemna powieść, która – po początkowym przestoju – szybko nabiera tempa, wciągając czytelnika lepiej niż paczka czipsów. Walcz aż do końca! „Na krawędzi wszystkiego” – recenzja książki