Okres polowań na czarownice to jeden z najbardziej krwawych momentów w historii ludzkości. Prześladowania, niesłuszne posądzenia, palenie na stosie – to właśnie te hasła najmocniej kojarzą się nam z latami męczenia, torturowania i zabijania niewinnych kobiet. Choć nie tylko płeć piękna była oskarżana o praktykowanie magii, rzucanie czarów czy konszachty z diabłem. Mężczyźni także okazywali się w oczach gawiedzi tymi, którzy działają na szkodę społeczeństwa i Boga jedynego, wyznają szatana i jego wartości. Jednak historia pokazuje, iż to kobiety były częściej posądzane o czynienie zła.
Zapalono wiele stosów, mnóstwo osób poddano próbom wody, u sporej ilości znaleziono diabelskie znamiona. Sąsiad donosił na sąsiada, członek rodziny na członka rodziny, a inkwizytorzy sprawdzali każde wieści o stosowaniu podłej magii. Źle popatrzyłeś na innego człowieka i ten nagle zaniemógł? Przekląłeś go! Krowa przestała dawać mleko? Wszystkiemu winna mieszkająca samotnie staruszka! Piękna niewiasta odrzuciła zaręczyny nadętego bogacza? Na pewno woli diabła! Absurdalnym oskarżeniom nie było końca.
Nicholas Bowling w swojej powieści Witchborn. Córka czarownicy porusza problem prześladowań i polowania na czarownice. Wykorzystuje te motywy, by poruszyć czytelnika i odmalować przed nim brutalną wizję czasów, kiedy kobiety były posądzane o bratanie się z szatanem. Czy książka okazała się czymś ciekawym i nietuzinkowym?
Uciekaj
Wystarczy kilka godzin, by życie Alyce zostało wywrócone do góry nogami. Młoda dziewczyna jest świadkiem, jak mieszkańcy małej wsi w Essex pod wodzą tropiciela czarownic wywlekają jej matkę z domu i palą na stosie. Kobieta została bowiem oskarżona o uprawianie magii i konszachty ze Złym. Bohaterka sama nie jest jednak bezpieczna. Hopkins, czyli wspomniany tropiciel, odnajduje kryjówkę, w jakiej umieściła Alyce rodzicielka, nie dochodzi jednak do przelania jej krwi. Dziewczyna atakuje bowiem oprawcę, zadając mu śmiertelny cios, i ucieka do Londynu. Niestety podczas długiej wędrówki traci przytomność, a gdy się budzi, okazuje się, że znajduje się w szpitalu psychiatrycznym.
Upokarzana, gnębiona i głodzona – Alyce wie, że nie może pozostać w tym okropnym miejscu. W końcu nadarza się sposobność ucieczki, której korzysta. Tylko czy bohaterka poradzi sobie w mieście, którego nie zna? Odnajdzie przyjaciół?
Nieco historii
Najciekawszym wątkiem poruszonym w Córce czarownicy jest ten dotyczący konfliktu Elżbiety i Marii Stuart. Jak zapewne wiecie z historii albo filmów opowiadających o ich życiu, relacje tych dwóch silnych kobiet należały do dość burzliwych. I właśnie ten wątek wykorzystuje Bowling. Mamy dwie królowe, jedną dobrą, drugą złą, obie parają się magią, jednak każda wykorzystuje ją w zupełnie inny sposób. I gdyby nieco więcej skupić się właśnie na tym aspekcie opowieści, bardziej go rozwinąć, nie potraktować jako tło, może książka okazałaby się o ciekawsza. Właśnie w tym aspekcie tkwił potencjał, szkoda że autor wolał skoncentrować się na czymś zupełnie innym. Elżbieta i Maria były niezwykle barwnymi postaciami historycznymi, można było wykorzystać wydarzenia z ich życia i wpleść je do fabuły powieści. Niestety pisarz więcej czasu poświęcił Alyce.
Czarownice i magia
Alyce… Czyli jedna z najmniej ciekawych, charakternych i wyrazistych postaci literackich. Nic nie jest w stanie ukryć jej nijakości, Nicholas nie stworzył dobrej protagonistki, wręcz przeciwnie. Mamy do czynienia z papierową osóbką, która niczym cień przewija się przez kolejne strony opowieści. Jej przygody ani nie wzbudzają zainteresowania, ani nie wciągają, ani nie przemawiają do czytelnika.
Trudno polubić postać tak… nudną i pozbawioną charakteru. Alyce po prostu jest, została wyznaczona na główną postać rozgrywającego się w książce dramatu, ale nie porusza, nie przekonuje do siebie czytelnika, nie zyskuje jego sympatii.
Tak po prawdzie trudno napisać, by ktokolwiek z Córki czarownicy ją miał. Solomon może i jest nieco ciekawszy, ale także nie został dobrze wykreowany. Antagonista okazuje się tym złym i strasznym, ale na tym koniec. Postaci poboczne pojawiają się i znikają, bardzo szybko zapomina się o nich, nic nie znaczą dla odbiorcy.
Po pewnym czasie zdajemy sobie sprawę, że Witchborn to tak naprawdę jedna z tych powieści, które się czyta i o jakich się szybko zapomina. Nie ma w niej nic, co sprawiłoby, że na dłużej pozostanie w naszej pamięci. Może jedynie ten niewielki wątek związany ze starciem Marii i Elżbiety.
Zdawałoby się, iż elementy związane z magią i prześladowaniami wzbudzą w czytelniku jakieś zainteresowanie. O ile na początku rzeczywiście tak jest, później pisarz nie potrafi jednak wykorzystać potencjału drzemiącego w historii. I właśnie w tym tkwi największy problem. Bowling miał pomysł, może nie nowatorki i jakiś specjalnie oryginalny, ale idea się pojawiła. Autor nie potrafił jej jednak ubrać w słowa, przekształcić i sprzedać odbiorcy. Raczy nas kilkoma ciekawymi rozwiązaniami, jednak przez większość czasu śledzimy, i to bez zainteresowania, losy Alyce i zastanawiamy się, dlaczego ta historia nie ma tej ikry. Czemu nas nie przekonuje i jest tak bardzo nudna.
Nicholas nie wiedział, jak wykreować świat i bohaterów, nie potrafił nadać wyrazistego rysy swojej powieści i postaciom w niej występującym, przez co okazała się ona nijaką opowiastką o czarownicy poszukującej prawdy o sobie samej.
Tytuł: Witchborn. Córka czarownicy
Autor: Nicholas Bowling
Liczba stron: 344
Wydawnictwo: Zielona Sowa
ISBN: 9788381542869