W jedności siła. „Spirit Animals. Upadek Bestii. Ognista fala” – recenzja książki

-

Pamiętacie opowieść o walce Dawida z Goliatem? Nikt nie przypuszczał, że młody pasterz pokona wielkiego, dobrze opancerzonego i uzbrojonego wojownika. Prawdą jest jednak fakt, że nie zawsze liczy się siła, czasami warto postawić na spryt, inteligencję i… przyjaźń. Wprawdzie Dawid w pojedynkę pokonał monstrualnego przeciwnika, jednak w serii Spirit Animals wszelkie wielkie rzeczy dokonywane są przez grupę bohaterów, nie jednego protagonistę.
W jedności siła

Przed Conorem, Abeke, Rollanem oraz Meilin najcięższe zadanie – pokonanie Wyrma i jego wysłanników. Walka nie należy do najłatwiejszych, ponieważ armia przeciwnika jest o wiele większa niż grupka sojuszników przyjaciół Wielkich Bestii. Sytuacji nie poprawia fakt, że jeden z bohaterów sam został zainfekowany robakiem pochodzącym od Wyrma, przez co niebawem może stać się zabawką w rękach (mackach?) oponenta. Jeżeli młodzi protagoniści nie pokonają przeciwnika i jego pupilków, świat, jaki znają, przestanie istnieć, a ich zwierzoduchy będą w wielkim niebezpieczeństwie.

Z serią Spirit Animals jest jak z łakociami – apetyt rośnie w miarę ich jedzenia. W tym przypadku wprawdzie nie konsumujemy książki, ale pochłaniamy ją, strona po stronie, by poznać dalsze losy bohaterów opowieści. A te bywają różne – raz czwórka nieustraszonych i ich zwierzęcych towarzyszy zdobywa góry, by za chwilę stanąć twarzą w twarz z potworem, który ostrzy sobie na nich kły. Tak, Conor, Meili, Rollan i Abeke nie mają łatwo, na ich barkach spoczywa los świata.

W Ognistej fali dochodzi do ostatecznego starcia z Wyrmem. Oczywiście, jak na pozycję skierowaną do młodszych czytelników, zakończenie potyczki okazuje się łatwe do przewidzenia, jednak nie o element zaskoczenia chodzi w tym cyklu. Seria niesie ze sobą mnóstwo przesłań, jednym z nich jest właśnie to dotyczące działania w grupie.

Może się zdarzyć, że poszczęści nam się tak jak Dawidowi, ale większe szanse na powodzenie mamy wtedy, gdy, niczym Planetarianie, połączymy nasze siły. Meilin i reszta bohaterów działają razem i to daje im przewagę. Do tego walczą w słusznej sprawie, a w tego typu opowieściach już samo to powoduje, że szczęście sprzyja walczącemu po dobrej stronie Mocy.

Wyrm to zło wcielone, które nie baczy na dobro innych, chce zagarnąć wszystko dla siebie, a że przy okazji pozbawi niewinne istoty życia, tym lepiej dla niego. Nikt nie chciałby spotkać tego stwora na swojej drodze, nikt także nie chciałby stać się jego marionetką. Niestety wielu przyjaciół protagonistów, w tym jednego z nich, spotyka ten okropny los. Bohaterom trudno walczyć ze znajomymi, jednak w tej batalii stawką jest los świata, więc młodzi będą musieli podjąć ciężkie decyzje.

Siła w jedności

Ognista fala nie jest może najlepszą częścią serii, Jonathan Auxier nie do końca zaszczepił w czytelniku gen przygody, tak jak robili to jego poprzednicy, którzy odpowiadali za wcześniejsze tomy cyklu, ale nadal fascynuje i zapiera dech w piersiach. Trudno nie trzymać kciuków za powodzenie misji nastoletnich bohaterów i nawet nie chodzi mi tutaj o to, że przecież nie wypada liczyć na wygraną antagonisty.

Nie od dziś wiadomo, że ci źli okazują się czasem o wiele ciekawiej nakreśleni niż dobrzy. Na szczęście w przypadku tej serii pierwsze skrzypce grają młodzi bohaterowie i ich zwierzoduchy – każdy protagonista okazuje się inny, wyznający odrębne wartości, reprezentujący różną kulturę. To, że postaci zostały interesująco wykreowane stanowi największą zaletę cyklu. Nie każdy potrafi stworzyć bohaterów, których się polubi, nawet w powieściach skierowanych do młodszych bardzo często autorzy popełniają kardynalny błąd – zapominają o tym, że owszem, fabuła powinna być dopracowana, ale charaktery postaci występujących w opowieści także. Nijakość i sztampowość protagonistów zabije nawet najlepiej dopieszczoną pod względem wydarzeń historię. Na szczęście Ognistą falę nie dotknęła ta bolączka.

Wbrew pozorom, nie jest to ostatnia część cyklu Upadek Bestii, przed bohaterami jeszcze kolejne starcia. Czy i tym razem wyjdą z nich zwycięsko? Niebawem się okaże.

W jedności siła. „Spirit Animals. Upadek Bestii. Ognista fala” – recenzja książki

 

 

Tytuł: Spirit Animals. Upadek Bestii, Ognista fala

Autor: Jonathan Auxier

Wydawnictwo: Wilga

Liczba stron: 240

ISBN: 978-83-280-4008-3

GrafikaWilga
Monika Doerre
Monika Doerre
Dawno, dawno temu odkryła magię książek. Teraz jest dumnym książkoholikiem i nie wyobraża sobie dnia bez przeczytania przynajmniej kilku stron jakiejś historii. Później odkryła seriale (filmy już znała i kochała). I wpadła po uszy. Bo przecież wielką nieskończoną miłością można obdarzyć wiele światów, nieskończoną liczbę bohaterów i bohaterek.

Inne artykuły tego redaktora

1 komentarz

Popularne w tym tygodniu