W grupie siła. „Pojedynek na głosy” – recenzja filmu

-

Pojedynek na głosy to historia oparta na faktach. W bazie wojskowej Catteric w Yorkshire partnerki dwóch poruczników założyły chór (Military Wives Choir), który zdobył tak ogromną sławę, że inne placówki poszły w jego ślady. Na tę chwilę inicjatywa składa się z siedemdziesięciu pięciu osobnych zespołów. W 2011 roku BBC nakręciło miniserial opowiadający historię tego fenomenu, ale jak widać, zasłużyła ona również na wersję kinową. Czy słusznie?
Zestresowane żony

Film opowiada historię żon mieszkających w bazie wojskowej w Anglii, ich mężowie wyjeżdżają na misję do Afganistanu, a im nie zostaje wiele do roboty oprócz porannych kawek i opiekowania się dziećmi. Każdy telefon, każdy dzwonek do drzwi może oznaczać informację o śmierci ukochanego lub ukochanej. Żeby uniknąć nieustannego stresu, popychane przez żonę porucznika, Kate, kobiety zakładają chór. Coś, co z początku wydaje się nieprzyjemnym obowiązkiem, z wolna staje się dla nich coraz ważniejsze.

Sistermance

Głównymi bohaterkami filmu są Kate i Lisa, która podczas tej misji ma odpowiadać za pozostałe w bazie żony. Te kobiety są jak ogień i woda: jedna profesjonalna, spokojna i bardzo zasadnicza, a druga zupełnie nieprzejmująca się swoją nową rolą, wyluzowana i nie stosująca się do reguł. Z początku ciężko im się dogadać, ale wspólny cel je łączy. Zmagają się ze sobą o uwagę grupy, ale szybko zamienia się to we współpracę… Oczywiście jako że jest to taki trochę sistermance, to ich związek przeżywa wzloty i upadki, jak w porządnej komedii romantycznej. Bo chociaż przyjaźń bohaterek się wzmacnia, gdy przed chórem staje ogromne wyzwanie, ona również zostaje wystawiona na próbę.

W grupie siła. „Pojedynek na głosy” – recenzja filmu
Kadr z filmu „Pojedynek na głosy” @Best Film
Smutna prawda

Pojedynek na głosy to film, który pod przykrywką uroczej historyjki opowiada nam o rzeczywistości kobiet żyjących w permanentnym stresie o dobro swojej rodziny. I chociaż reżyser bardzo mocno próbuje złagodzić ten fakt skoczną muzyczką i jasnymi kolorami, wychodzi mu to raczej sztucznie. Wesoła melodyjka, którą nam serwuje podczas, gdy z bazy wyjeżdżają autobusy pełne żołnierzy jadących na wojnę, pasuje tu jak pięść do nosa. Ten zabieg pojawia się jeszcze kilkakrotnie, jakby można było przykryć żałobę i poświęcenie wystarczająco jasnym oświetleniem i ciastkami na widoku. To niestety najbardziej zgrzyta w tym filmie, bo widać wyraźnie jakie to niepoważne i bezowocne.

Dźwięki muzyki

Nie jest to do końca musical, ale przed seansem należy się nastawić na dużo śpiewania. I to niekoniecznie dobrego, bo na początku chór nie radzi sobie najlepiej. Pierwsze kilkadziesiąt minut może się dłużyć, ale potem – gdy stawka rośnie – jesteśmy już tak przyzwyczajeni do bohaterek, że ciężko oderwać się od ekranu. To one okazują się najjaśniejszym elementem tego filmu, bo są zabawne, ciepłe i łatwo się z nimi utożsamić. Pozostawione same sobie, muszą się z tym zmierzyć.

W grupie siła. „Pojedynek na głosy” – recenzja filmu
Kadr z filmu „Pojedynek na głosy” @Best Film
Military Wives

Produkcja ma jednak jedną, ogromną wadę: polskie tłumaczenie tytułu. Oryginalna nazwa to Military Wives, czyli wojskowe żony lub żony wojskowych, nawiązująca do miana chóru, który rozpoczął całą inicjatywę. Jakim jednak cudem z tego filmu i prawdziwego tytułu wyszedł Pojedynek na głosy? Sugeruje on, że ktoś gdzieś z kimś konkuruje w śpiewaniu, co jest absolutnie mylące. Nikt – ani jedna osoba – nie pojedynkuje się w tu na głosy.

W grupie siła

Są takie filmy, bez których człowiek bez problemu się obejdzie. Obejrzymy je, ale nic nie zmienią w naszym życiu, może dostarczą nam trochę rozrywki, ale też niedużo. Pojedynek na głosy teoretycznie wpisuje się w kanwę tego rodzaju produkcji… jednak nie do końca. Po seansie uznałam, że jestem zadowolona, że wpadł w moje ręce. Po pierwsze do tej pory nie miałam pojęcia, jak wygląda życie w bazie militarnej i chociaż na pewno było to tutaj potraktowane raczej ogólnikowo, jest to wiedza, której wcześniej nie posiadałam. Po drugie emocje towarzyszące czekającym w domu żonom również są czymś mało eksploatowanym w kinie. Chociaż to niby zwykły feel good movie, tematyka jest tak niecodzienna, że warto się z nim zapoznać. A i sam chór w pewnym momencie naprawdę dobrze sobie radzi i można posłuchać ładnego śpiewania. I chociaż jest tutaj trochę zbyt wiele uproszczeń i przykrywania brzydkiej prawdy skocznymi melodyjkami, w ogólnym rozrachunku to bardzo przyjemny film.

W grupie siła. „Pojedynek na głosy” – recenzja filmu

Tytuł oryginalnyMilitary Wives

Reżyseria: Peter Cattaneo

Rok światowej premiery: 2019

Czas trwania: 1 godzina 52 minuty

GrafikaBest Film

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

Niecodzienna tematyka i fajne piosenki łączą się w tym filmie w uroczy miks, który na koniec pozostawi nas z uśmiechem na ustach. Bo chociaż gdzieś tam jest wojna, ludzie umierają, to indziej innym miejscu królują muzyka i nadzieja.
Maddie Pawłowska
Maddie Pawłowska
Miłośniczka historii wszelkiej maści i faktury. Tak zabawna, że śmieje się ze swoich żartów najgłośniej. Ma tatuaż Slytherina na pół uda i tyle pieniędzy wydaje na książki, że nie stać jej już na narkotyki.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Niecodzienna tematyka i fajne piosenki łączą się w tym filmie w uroczy miks, który na koniec pozostawi nas z uśmiechem na ustach. Bo chociaż gdzieś tam jest wojna, ludzie umierają, to indziej innym miejscu królują muzyka i nadzieja. W grupie siła. „Pojedynek na głosy” – recenzja filmu