Utracona Chrom

-

Niektórzy twierdzą, że twórczość Williama Gibsona brzydko się zestarzała, inni zaś mówią, że nigdy nie była tak dobra, jak przyjęło się sądzić. Nie zgadzam się ani z jednymi, ani z drugimi, więc tym bardziej cieszy mnie, że dzieła ojca cyberpunku doczekały się pięknego wydania w MAG-u z okładkami Dark Crayona i w tłumaczeniu PWC-a.

(Czekam jeszcze, czy Andrzej Miszkurka pójdzie za ciosem i zdecyduje się dorzucić do „Artefaktów” Trylogię mostu; na razie na półce stoją mi trzy niepozorne tomiki z Książnicy).

Zwróciło moją uwagę, że William Gibson ma tendencję do tworzenia par protagonistów: zwykle jest to rezolutna kobieta, która wie, czego chce, oraz zagubiony życiowo facet. Tak prezentują się Case i Molly w Neuromancerze, niemal identyczny duet stanowią Flynne i Netherton w ostatnim Peryferalu (niestety, dość kiepsko spolszczonym). Światło wirtualne opowiada o Chevette i Rydellu, w Idoru mamy – tym razem równo zagubionych – Chię i Laneya (a w tle równoległą parę, Rei Toei i Reza, dla odmiany chyba jednakowo nakierowanych na cel).

Dlaczego Wypalić Chrom?

Zbiór Wypalić Chrom jest interesujący z kilku powodów. Po pierwsze, miło sobie zestawić krótkie formy autora z powieściami, które przyniosły mu sławę. Po drugie, większość tych opowiadań ukazała się jeszcze przed Neuromancerem, stanowi więc próbkę wczesnej twórczości Gibsona. Po trzecie, niektóre z utworów są wynikiem kolaboracji z innymi pisarzami. Po czwarte, w tytułowym opowiadaniu pojawia się bardzo ciekawa postać, którą w czasie pobieżnej lektury łatwo zlekceważyć. Nie uprzedzajmy jednak faktów.

I znów rzuciła mi się w oczy ta niesamowita (tak, na tym etapie budząca już osobliwy dreszcz) „parytetowość” protagonistów. W Johnnym Mnemonicu tytułowemu bohaterowi partneruje nie kto inny, jak wspomniana wyżej Molly Millions; w Starciu poznajemy Deke’a i Nance; Odłamki holograficznej róży to tęsknota mężczyzny za kobietą, która odeszła; podobną obsesję przejawia bohater Hotelu New Rose na punkcie niejakiej Sandii, w Zimowym targu – Rubin na punkcie Lisy, a w Wypalić Chrom – Jack na punkcie Rikki.

Zrodzona z marzenia

Zastanawia mnie właśnie ów motyw kobiety utraconej, kobiety nieosiągalnej, kobiety, która opętuje myśli mężczyzny. Gibson nie kreśli sylwetek banalnych femmes fatales, nie ucieka się do nadawania im demonicznych cech, mówiąc pejoratywnie: nie zwala na nie winy za obsesję, jaką wywołują w męskich bohaterach. Intoksykacja kobietami bierze się raczej z głębi samotności i zagubienia, z poszukiwania komplementarności, ale też obiektu kultu. (Jeśli czytaliście Mężczyzn bez kobiet Murakamiego, skojarzenia nasuną się same).

Sęk w tym, że kobiety Gibsona często pozostają nieuchwytne, mają inne aspiracje niż związek z adorującymi je mężczyznami. Rikki marzy o karierze w Chiba City i chociaż Jack kupuje jej bilet powrotny, wyjeżdża na stałe. Lisa chce przede wszystkim wyzwolić się z niepełnosprawnego ciała; upload świadomości do superkomputera sprawia, że zaczyna egzystować na zupełnie innym poziomie, niezrozumiałym dla ludzi, którzy do tego doprowadzili. Sandii zdradza swoich współpracowników, zapewne skuszona benefitami wrogiej korporacji. Molly co prawda związała się z Johnnym, ale już w Neuromancerze go opłakuje; nie wchodzi w nowy związek z Case’em, z kolei wciąż wspominającym swoją zmarłą dziewczynę, Lindę Lee.

W opozycji do tego trendu stoi Idoru, przedstawiając ideę zgoła przeciwną do wyłuszczonej w Zimowym targu. Porozumienie między ludźmi a komputerowymi jaźniami (celowo używam takiego sformułowania, ponieważ nie jest dla mnie istotne, czy mówimy o sztucznej inteligencji, czy o uploadowanym człowieku, chodzi mi przede wszystkim o specyficzny, cyfrowy „plan egzystencji”) okazuje się jak najbardziej możliwe, a swoista „pogoń za kobietą” – zwieńczona sukcesem. Choć zakończenie powieści pozostaje otwarte, należy się spodziewać, że Rezowi udaje się poślubić samoświadomy program.

Kim jesteś, Chrom?

Zastanawia mnie w tym wszystkim postać Chrom – na tyle ważna, aby trafić nie tylko do tytułu opowiadania, lecz również całego zbioru, a jednak opisana bardzo lapidarnie i nie wprost.

Chrom: śliczna, dziecięca buzia, gładka jak stal, z parą oczu, które pasowałyby do dna jakiegoś atlantyckiego rowu – lodowate, szare oczy, trwające pod straszliwym ciśnieniem. Podobno przyrządzała własne nowotwory dla ludzi, którzy weszli jej w drogę; barokowe, indywidualne odmiany, zabijające przez całe lata. Wiele rzeczy mówiono o Chrom, a żadna nie dodawała odwagi.

To bliżej niesprecyzowana antagonistka, gruba ryba przestępczego półświatka; budzi lęk w otoczeniu. Jedna z nielicznych kobiecych postaci u Gibsona, która staje się przedmiotem otwartego ataku protagonistów – i to w dodatku niczym bezpośrednio nie zawiniwszy. Bobby i Jack wymyślają sobie bowiem „skok wszechczasów”, polegający na tym, że zhakują i wyczyszczą Chrom konta, przez co doprowadzą jej przestępcze imperium do upadku, a ją samą – być może nawet do śmierci.

Zniszczenie – WYPALENIE – Chrom nie stanowi więc aktu altruizmu, rodzaju ulicznego samosądu ani nawet zemsty. To, czy Chrom jest dobra, czy zła, w zasadzie nie ma znaczenia. Liczy się tylko jeden cel – potwierdzenie męskości Bobbiego Quine’a, a konkretniej „kowbojskości”: udowodnienie, że wciąż z niego świetny haker, może nawet najlepszy ze wszystkich. Trudno o bardziej egoistyczne pobudki, bardziej bezinteresowną przemoc. Nawet zdrada Deke’a względem Nance ma inny wydźwięk przez swój intymny i nie tak radykalny charakter.

Na marginesie

Zresztą z Bobbym Quine’em i jego stosunkiem do kobiet to w ogóle ciekawa sprawa:

Bobby lubił dziewczyny. Były jego osobistym tarotem czy czymś w tym rodzaju. (…) Bobby odczytuje przyszłość z kobiet. Jego dziewczyny to wróżby, zmiany pogody. Całymi nocami siedzi (…) i czeka, aż będzie mógł położyć przed sobą jak kartę nową twarz.

Byłoby to rażące odstępstwo od Gibsonowskiej rutyny kreowania bohaterów, gdyby nie fakt, że w Wypalić Chrom ważniejszy z punktu widzenia czytelnika jest Automatyczny Jack – a ten, jak już wspomniałam, ze swoją obsesją na punkcie Rikki wpisuje się jednak w szerszy trend.

*

Absolutnie nie zachęcam do odczytywania wątku Chrom jako przejawu mizoginizmu – myślę, że dostatecznie podkreśliłam, iż podobna interpretacja nie znajduje uzasadnienia w pozostałej twórczości autora. Niemniej Chrom to wyjątkowa i tajemnicza postać, tak niezwykła na tle innych bohaterek. Chciałoby się odrzeć ją z lodowatej anonimowości, poznać bardziej ludzką twarz kryminalistki, mimo świadomości, że prysłby cały jej antagonistyczny urok. Oto kolejny przejaw obsesji nieuchwytną kobiecością, bo przecież Chrom na trwałe WYPALA się w świadomości czytelnika.

Anna Jakubowska
Anna Jakubowska
Filolog, edytor, publicystka, mól książkowy, gamer, RPG-ówka - kolejność przypadkowa. Zacięta narratywistka, święcie przekonana, że życie to opowieści, a opowieści to życie.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu