Uskrzydlony dar czy przekleństwo? „Väki. Lato skowronków” – recenzja książki

-

Najnowsza książka fińskiej autorki literatury young adult, Eliny Rouhiainen, porywa w nostalgiczną i pouczającą podróż na obrzeża Helsinek, które właśnie napawają się promieniami tak rzadkiego, letniego słońca. Wakacyjna swawola sprzyja poszukiwaniu własnej tożsamości i uzewnętrznianiu nastoletnich pragnień. Wszystko to przy akompaniamencie trzepotu ptasich skrzydeł. Tylko że ptaki z natury bywają płochliwe i nieuchwytne. I nie zawsze uosabiają wolność.
„Inni”

Od razu na pierwszy plan nasuwa się swego rodzaju wielokulturowość tegoż skandynawskiego kraju. Zdaje się zatem, iż stereotypowa światłość i tolerancyjność pozwala tam każdemu na godne życie, jednak nic bardziej mylnego. Już od początku jesteśmy świadkami tak dobrze nam znanego lęku przed nieznanym, pogardy dla inności oraz postawy skrajnie awersyjnej, powstałej w nadbudowie stereotypizacji.

Cyganie. Imigranci. Uchodźcy. Ci „inni”. To oni są udręczonymi bohaterami, skazanymi na wszechobecny ostracyzm zarówno społeczny, jak i instytucjonalny. Zepchnięci na bruk, odganiani niczym wszędobylskie gołębie, traktowani niczym bezdomne kundle, których aparycja od razu przywodzi na myśl coś wyjątkowo brudnego – ten brud jest niejako wpisany w ich żywot i zmusza do egzystencji z dala od statusu normalności.

Poznajemy niebinarną, bezpardonowo swobodną Bollywood czy cygańskie rodzeństwo, których przeszłość wygoniła z rodzinnych stron. Przekraczamy próg Shangri-La – kolebkę wolności i przynależności wszystkich kundli, znienawidzonych gołębi.

Autorka w bardzo lekki i nienachalny sposób porwała nas w świat tak podobny, a jednak tak różny. Przedstawiając poszczególne sytuacje ściśle związane z główną linią fabularną, prowadzi zwiewną niby ptasie pióra narrację i opowiada historię „innych z perspektywy Kiuru, obdarowanej nadnaturalna mocą pół-finki, pół-cyganki, zmuszając do choćby minimalnej refleksji. Väki jest swoistym manifestem dla tych, którzy nie potrafią zaakceptować przejawów konceptu kosmopolityzmu i zaprosić innych kultur do swojego życia. Wizję Rouhiainen można potraktować jako pieśń o tolerancji. Pod tym względem rzeczywiście daje ona do namysłu. Pozwala odetchnąć pełną piersią. Poczuć wyzwolenie.

Trochę teen drama i Sense8

Pomimo podjęcia dość trafnej tematyki, która ostatnimi czasy staje się jeszcze bardziej potrzebna, całość wątków zawiązujących się między postaciami niekiedy przypomina te wyrwane rodem z oper mydlanych dedykowanych nastoletniej widowni, ale to nic, bo… Właśnie dla takich odbiorców ta książka jest dyktowana. Nie przeszkadzało mi ingerowanie w wewnętrzne rozterki głównej bohaterki, przeżywającej swą pierwszą, jakże burzliwą i, rzecz jasna, głęboko skrywaną miłość do wieloletniego przyjaciela. Mogę śmiało rzec, iż w jakimś stopniu pozwalało mi się to odprężyć i rozsmakować w atmosferze Finlandii, o której nie wiem praktycznie nic. Miałam możliwość skupić się na drobnostkach. Na szczęście kwestie miłosne, jako takie, nie wysuwały się na prowadzenie – dały się zdominować tematami dyskryminacji oraz kryminalnego suspensu.

Co się tyczy samej Kiuru, zaczytanej marzycielki w okularach… Niemal natychmiast wyczuwamy jej zagubienie we współczesnym świecie. Nie jest szczególnie towarzyska, nie goni bezmyślnie za przyjemnościami wraz z hedonistycznymi rówieśnikami, ale ma w sobie wysoki poziom wrażliwości oraz pragmatyzmu. Sprawia wrażenie dojrzałej emocjonalnie realistki, co zdecydowanie skłania do pozytywnego odbioru jej osoby. Jej przemyślenia nie wzbudzają zażenowania, a miłostki przechodzą bez zbytniego echa. Oczywiście, zgodnie z domeną młodzieńczości, bohaterka bywa naiwna. Przyznam, że momentami jawiła się jako mdła na tle osobliwej zbieraniny Shangri-La, lecz z czasem zyskała nieco w moich oczach. Nie zachwyciła, acz zdołała się wybić – miała swoje momenty. Urządzała dramy, ale były one znośne.

Protagoniści z Shangri-La się zjednoczyli. Ale cóż się wydarzyło, że tak z pozoru niepodobne osoby stanęły na swej drodze i tam pozostały? Jaka  idea połączyła ich losy? Otóż tajemnicza moc – szczątki pradawnej, skandynawskiej magii, drzemiącej w umysłach, zmysłach i percepcji. Sama magia została zaprezentowana w przystępny, acz boleśnie powierzchowny sposób, bo twórczyni szczędzi nam jej genezy. Póki co wiadomo tylko tyle, że jednoczy. Możliwe, że kolejne tomy trochę więcej wyjaśnią, gdyż szczerze pociąga mnie fiński mistycyzm.

Książka miała w zamyśle obiecać nam przygodę na pograniczu urban fantasy, noir i kryminału. W konsekwencji dostaliśmy coś trochę w stylu niezbyt dobrze przyjętego, miałkiego serialu sióstr Wachowskich Sense8, traktującego o losach ośmiu wybrańców. Być może jestem nieco przewrażliwiona, bo to dzieło nie wywarło na mnie wrażenia, ale obiektywnie można tu dostrzec wiele podobieństw: różność, siłę przyjaźni, romanse, walkę przeciwko rządowi z siedzibą w dalekim, zimnym klimatycznie kraju. O reszcie bohaterów wiemy tylko tyle, co niezbędne. Właściwie większość opowiadania oscyluje między odkrywaniem siebie a osobliwością ludzkiego serca. Relacje Kręgu Pięciu nie są porywające – nie zachęcają do emocjonalnego związania się z protagonistami. Nie ma tu takiej… wnikliwości, charyzmy.  No, może z wyjątkiem Bollywood. Tajemnicze moce determinują jednak smutny ciąg wydarzeń. Zamiast być darem, stają się piętnem – przekleństwem, które zmusza do ostateczności.

Na koniec

Väki. Lato skowronków było po prostu… przyjemne. Bez polotu, ale zwyczajnie przyjemne. Czasami oniryczne, pomysłowe też. Wzbudzało sympatię, momentami rozczulało, ale też zachęcało do zadumy. Książkę polecam choćby ze względu na podjętą tematykę, która została zgrabnie wpleciona w zwiewny scenariusz pozbawiony wstrząsających zwrotów akcji. Całość płynie w swoim, nieślamazarnym tempie, choć jeden plot twist jest tutaj doprawdy warty uwagi (czy przyduszanie rzeczywiście tak stymuluje?).

To powieść stylistycznie miła i nietoporna, oprawiona w enigmatyczną, a nawet rzekłabym: mroczną ilustrację, która z miejsca mnie zachęciła. Wprawdzie otrzymujemy jedynie minimalne elementy obiecanego kryminału, lecz są one w sam raz. Dlatego też oczekuję kontynuacji, a was zachęcam do zapoznania się z powieścią.

Uskrzydlony dar czy przekleństwo? „Väki. Lato skowronków” – recenzja książki

Tytuł: Väki. Lato skowronków

Autor: Elina Rouhiainen

Przekład: Sebastian Musielak

Liczba stron: 464

Wydawnictwo: Zielona Sowa

ISBN: 9788381545914

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

Väki. Lato skowronków było po prostu… przyjemne. Bez polotu, ale zwyczajnie przyjemne.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Väki. Lato skowronków było po prostu… przyjemne. Bez polotu, ale zwyczajnie przyjemne.Uskrzydlony dar czy przekleństwo? „Väki. Lato skowronków” – recenzja książki