Układ Słoneczny wrze. „Przebudzenie Lewiatana” – recenzja książki

-

Dziwni napastnicy atakują Scopuli, statek, którym leci Julie. Po kilku dniach przetrzymywania w schowku na skafandry, bez jedzenia i wody, młodej kobiecie udaje się wydostać na wolność. Szybko jednak odkrywa, że jej los w porównaniu z tym, jaki spotkał resztę załogi, można uznać za łaskawy…

Przebudzenie Lewiatana to początek cyklu The Expanse; powieść swego czasu nominowano do Nagrody Hugo i Nagrody Locusa. Polscy czytelnicy po raz pierwszy mogli się z nią zapoznać w 2013 roku nakładem Fabryki Słów (tom podzielono wtedy, brrr, na dwie części), a serialomaniacy z pewnością przynajmniej słyszeli o ekranizacji debiutu amerykańskiego autora (przebąkuje się także o adaptacji na grę RPG). Coś wam w poprzednim zdaniu zgrzytnęło? Słusznie, ponieważ James S.A. Corey to w istocie pseudonim nie jednego, a dwóch pisarzy: Daniela Abrahama i Ty Francka.

„My” i „oni”, czyli podstawowy błąd ludzkości

Panowie zapraszają nas w przyszłość: taką, w której ludzkość opanowała cały Układ Słoneczny, ale jeszcze ciągle nie wyfrunęła poza czułe objęcia macierzystej gwiazdy. Jeśli chodzi o kosmopolitykę, najważniejszymi graczami są rządzona przez ONZ Ziemia, militarystyczny (sic!) Mars oraz odległy Pas Asteroid, Mieszkańcy tego ostatniego zwą się Pasiarzami i charakteryzują się, ze względu na życie w niskim ciążeniu, wysokim wzrostem oraz słabymi szkieletami i mięśniami (podobnie, jak może pamiętacie, opisywał mieszkańców Księżyca Ian McDonald).

Równowaga polityczna jest krucha, lecz kosmiczne odległości i wzajemne zależności ekonomiczne zwykle pomagają łagodzić niesnaski. Przynajmniej do czasu, kiedy lodowiec Canterbury nie przechwyci sygnału SOS ze Scopuli i nie ruszy na pomoc… tylko po to, aby zostać zaatakowanym przez nieoznakowane statki podejrzane o marsjańską przynależność. Jim Holden, Ziemianin, jeden z dwóch głównych bohaterów powieści, jak przystało na osobę wpisującą się w stereotyp „praworządnego głupiego”, bezmyślnie rozpuszcza na cały kosmos informację o domniemanym wymordowaniu załogi Canterbury przez Marsjan. Jak łatwo się domyślić, ci ostatni nie przyjęli oskarżeń najlepiej. Kapitan Holden (śmierć zwierzchników to szybka droga do awansu) wraz z garstką ocalałych staje się poniekąd renegatem oraz samozwańczym bojownikiem o sprawiedliwość.

Drugi z głównych bohaterów, detektyw Miller, Pasiarz, to typ zniszczonego życiem starszego mężczyzny, cynika w stylu noir. Jest po rozwodzie, lubi zaglądać do kieliszka i – niestety – nie radzi sobie w pracy już tak dobrze, jak mu się wydaje. W dodatku wpada w obsesję na punkcie sprawy, która dla pewnych osób okazuje się niewygodna… Jak widzicie, autorzy stworzyli pozornie mocno stereotypową postać, co na początku mnie do niej zniechęciło. Do detektywa Millera przekonałam się, kiedy jego mania zaczęła przybierać na sile (świetny wątek) oraz gdy okazało się, że w przeciwieństwie do Holdena Pasiarz potrafi zrobić nie to, co prawe, lecz to, co konieczne – i ponieść konsekwencje. No i to on, a nie były załogant Canterbury, zadaje sobie pytania o granice ludzkiej natury.

Sprawny kosmiczny thriller

Przebudzenie Lewiatana opisuje się jako space operę, ale tak naprawdę to bardziej thriller i political fiction z lekką domieszką hard SF i body horroru. Książka stawia na akcję i intrygi, więc jeśli lubicie dynamicznie rozwijającą się fabułę, z pewnością dobrze się w niej odnajdziecie. Mnie wydała się nieco przegadana – zwłaszcza na początku, ponieważ końcówka okazała się nader wciągająca – ale może to wynikać z faktu, że zwyczajnie mniej przepadam za pozycjami napędzanymi wartką akcją.

Nowe wydanie Przebudzenia Lewiatana od Maga jest – oczywiście – ładne i przykuwa wzrok. Za okładkę odpowiada Dark Crayon i przyznam, trudno mi po lekturze wyobrazić sobie ilustrację lepiej komunikującą treść książki. Nie do końca tylko zadowala mnie tłumaczenie; dosłowne przekładanie takich fraz jak „daj im piekło” czy „gówno uderza w wentylator” to nie jest dobry pomysł.

Pierwszy tom The Expanse to całkiem sprawnie napisany kosmiczny thriller, choć nie potrafię opędzić się od wrażenia, że mimo pokaźnej objętości – prawie sześćset stron – to zaledwie przystawka przed daniem głównym. Nie mogłoby zresztą być inaczej, skoro na cały cykl składa się do tej pory siedem powieści i pięć opowiadań, a publikację kolejnych dwóch książek (po angielsku) zapowiedziano na ten i następny rok. Miejmy tylko nadzieję, że Daniel Abraham i Ty Franck nie pójdą w ślady swojego wspólnego znajomego, niejakiego George’a M., pseudonim „Morduję Wszystkie Wasze Ulubione Postaci”, i nie porzucą literackiego dzieła w obliczu serialowej ekranizacji.

Układ Słoneczny wrze. „Przebudzenie Lewiatana” – recenzja książki

Układ Słoneczny wrze. „Przebudzenie Lewiatana” – recenzja książki

 

Tytuł: Przebudzenie Lewiatana
Autor: James. S.A. Corey
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 576
ISBN: 978-83-7480-915-3

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
Anna Jakubowska
Anna Jakubowska
Filolog, edytor, publicystka, mól książkowy, gamer, RPG-ówka - kolejność przypadkowa. Zacięta narratywistka, święcie przekonana, że życie to opowieści, a opowieści to życie.

Inne artykuły tego redaktora

2 komentarzy

Popularne w tym tygodniu