Ugryź klasyka. „Warhammer 40,000: Fire Warrior” – wola ognia nigdy nie zagaśnie

-

W tym roku na GoG-u został wydany kolejny klasyk sprzed ponad szesnastu lat. Postanowiłem go sobie odświeżyć i przybliżyć wam zapomnianego FPS-a osadzonego w znanym i kochanym przez fanów uniwersum Warhammera 40k.
Bardzo źli ludzie z Imperium

Fabuła to tylko pretekst do ciągłego strzelania. Planeta naszej rasy, czyli Tau, zostaje zaatakowana przez Imperium człowieka, które darzy czystą nienawiścią wszystkich kosmitów. Wcielamy się w wojownika ognia. Jest to kasta, której obowiązkiem jest walka w obronie naszych ziomków. Jako młody rekrut trafiamy w sam środek wojennej wrzawy i przechodzimy przyspieszone szkolenie bojowe. Tau są rasą bardziej zaawansowaną od ludzi, jednak siła inwazji są potężne,  a ogromne ilości gwardzistów skutecznie zajmują spore tereny naszej nacji.

Ugryź klasyka. „Warhammer 40,000: Fire Warrior" - wola ognia nigdy nie zagaśnie
Screen z gry

Cała opowieść toczy się w czterdziestym milenium, więc ujrzymy tutaj lasery, futurystyczne pojazdy czy kombinezony bojowe. Rozbudowane uniwersum gry potrafi nieźle namieszać w głowie i zwykły, szeregowy użytkownik nie będzie mógł ogarnąć wszystkiego, co widzi na ekranie. Gra figurkowa, która stanowi inspirację dla tej produkcji, pojawiła się na rynku w 1987 roku i jest stale rozbudowywana przez liczne opowieści zawarte w podręcznikach czy książkach.

Sama rozgrywka nie zaskakuje. Poruszamy się po ciasnych korytarzach czy okopach, likwidując kolejnych żołnierzy przeciwnika i szukając kluczy, aby dostać się dalej. Rozgrywka szybko staje się powtarzalna, czasem jednak zdarzają się urozmaicenia w postaci jakiegoś bossa lub silniejszej gromady elitarnych jednostek. Spory arsenał uzbrojenia, jakie wpadnie w nasze ręce, jest całkiem spory i każda strona konfliktu posiada swoje unikatowe zabawki. Strzelanie sprawia frajdę, jednak niejednokrotnie będziemy zmuszeni wpakować kilka magazynków w przeciwników, nim ci odejdą do swojego boga. I nie piszę o tych lepszych żołdakach, a o zwykłych szeregowcach.

Ugryź klasyka. „Warhammer 40,000: Fire Warrior" - wola ognia nigdy nie zagaśnie
Screen z gry
Nostalgia załadowana

Jak na starego FPS-a przystało, pasek zdrowia nie regeneruje się samoczynnie i musimy szukać apteczek. Jednakże  pancerz bojowy posiada samoregenerującą się osłonę, która jest w stanie ochronić nas przed pociskami przeciwników. Po jej dezaktywacji każdy strzał w naszą stronę odbierze cenne punkty życia.

Grafika bardzo mocno się zestarzała i osoby czułe na tym punkcie odbiją Fire Warrior się błyskawicznie Nic dziwnego, mówimy tutaj o tytule wydanym w 2003 roku. Udźwiękowienie jest niezłe, ale tylko tyle. Nie zapada w pamięć żadna rozmowa czy utwór muzyczny.

Ugryź klasyka. „Warhammer 40,000: Fire Warrior" - wola ognia nigdy nie zagaśnie
Screen z gry
To powinno być w muzeum

Czy gracz urodzony po 2001 roku ma tu czego szukać? Zdecydowanie nie. Fire Warrior mechanicznie i graficznie to dinozaur game developmentu. Ciężko w obecnym czasie, aby mogła się ta produkcja w jakiś sposób obronić. Jedynym mocnym podparciem jest tutaj uniwersum. Fani figurkowej wersji Warhammera 40,000 mogą sobie tutaj pobiegać i postrzelać, przy okazji łyknąć  troszkę nowych bądź odświeżyć informacje o świecie, który uwielbiają. To bardziej ciekawostka niż tytuł, który można polecić młodszemu użytkownikowi. 

Dla wielu będzie to sentymentalna podróż do czasów, kiedy największym problemem był wybór spędzania wolnego czasu po szkolnych zajęciach.

Ugryź klasyka. „Warhammer 40,000: Fire Warrior" - wola ognia nigdy nie zagaśnie
Screen z gry
For Tau!

Fire Warrior to pozycja skierowana raczej do fanów uniwersum Warhammmera 40,000 i także tych, którzy cenią staroszkolne strzelaniny z początku XXI wieku. Obecnie ta retrogranie oferuje nic poza nutą nostalgii dla jej obecnie starszych wielbicieli, garści informacji odnośnie uniwersum (znajdziemy je także w sieci) i archaicznych mechanizmów. Siła wspomnień jest jednak potężna i niektórzy mogą się skusić na podniesienie karabinu pulsacyjnego raz jeszcze. I stanąć raz jeszcze naprzeciwko armii Imperium!

Mateusz Zelek
Mateusz Zelek
Gdyby urodził się 65 milionów lat temu, to na pewno byłby dinozaurem. Ogromny fan prehistorycznych gadów i wszystkiego, co z nimi związane. Dziennikarz specjalizujący się w grach wideo i wiążący z nimi swoją zawodową przyszłość. Nie pogardzi także dobrą lekturą.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu