Trzecie oko, osiem czakr i wampir nie-wampir. „Saga czasu przemiany. Ósme niebo” – recenzja książki

-

Eklektyzm czy to gatunkowy, czy łączący różne motywy to trudna sztuka – wszystkie włączone do prozy elementy muszą ze sobą nie tylko współgrać, ale i pozostawać dla czytelnika atrakcyjnymi, zatrzymać go przy lekturze. Przedobrzyć, niestety, bardzo łatwo, co, wydaje się, spotkało Ósme niebo Łucji Wilewskiej.

Recenzja zawiera spoilery.

Ciężkie życie korpoludka

Łucja próbuje ułożyć sobie życie we współczesnym Krakowie – mieć stałe zatrudnienie, swoje mieszkanie, samochód i dostateczną niezależność finansową, aby móc spokojnie spłacać kredyt i coś jeszcze z tego mieć dla siebie. Kiedy zostaje zmuszona do znalezienia nowej pracy, całkowicie normalne losy młodej kobiety w rozwijającym się mieście XXI wieku przestają już takimi być. Zaczyna się od realistycznego, urzekającego snu o tajemniczym i przystojnym wampirze, o którym nasza główna bohaterka nie jest w stanie zapomnieć nawet kilka tygodni później. Do tego dochodzi dziwnie zachowujący się rekruter i późniejszy pracownik nowej firmy Łucji, Adam, równie hojnie obdarzony przez naturę urodą i zdecydowanie zbyt mocno zainteresowany protagonistką. Częste spotkania i śnienie o przystojnych młodych mężczyznach to nie wszystko – w czasie wyjazdu służbowego główna bohaterka znajduje nagle ślady krwi. Kilka dni później w jej życiu pojawia się Michał. Tylko, pytanie – kim on właściwie jest i co robi w nowej firmie Łucji?

Stylistycznie cacy, ale…

Ósme niebo to debiut powieściowy Łucji Wilewskiej, co jest, niestety, zauważalne, zwłaszcza na kanwie budowania historii oraz tworzenia świata. A szkoda – ponieważ autorka ma naprawdę dobre pióro i styl. Tekst w jej książce pozostaje płynny, nie znajdziemy w nim zbędnych epitetów czy określeń, co jest częstą zmorą pierwszych publikacji, w których pisarze i pisarki bronią własną piersią wszystkich swoich cennych słów (zresztą, na łamach Popbookownika już o tym pisała Ania Minge). Stylistycznie Wilewska zapowiada się naprawdę obiecująco, dlatego tak wielka szkoda, że niestety Ósme niebo fabularnie nie prezentuje tego samego poziomu.

Romanse wampiryczne już od kilku lat sprzedają się coraz gorzej – dlatego też widzimy ich wyraźnie mniej na rynku. Ten spadek jest również powodem tego, że autorki i autorzy szukają nowych inspiracji, kolejnych nadnaturalnych istot, jakie mogliby uczynić protagonistami swoich powieści. Tym razem ważnymi bohaterami będą tak-jakby-anioły albo tak-jakby-wampiry, zależy z której strony spojrzymy i jak będziemy interpretować ezoteryczne próby wyjaśnienia świata przedstawionego. Z pełną świadomością używam określenia „próby”. Dla przykładu, kiedy Łucja zaczyna powoli dostrzegać, jak mało normalne jest jej życie, Michał/Mikael, wampiroanioł, tłumaczy naszej heroinie, że znalazła się w specyficznym momencie dziejów swojej planety:

Obecnie na świecie ma miejsce proces zwany wzniesieniem. Ziemia zmienia wymiar, podnosi swoją wibrację, otwiera się na czwartą i piątą gęstość (s. 72).

Nasze zmieszanie na podobne wyjaśnienie równa się temu, które odczuwa bohaterka, a zatem jest to niejasno sformułowana wypowiedź, a sięgnięcie po podobną retorykę należy uznać za dość ryzykowne – zbyt blisko mu bowiem do stereotypowego, niewiele mówiącego odbiorcom ezoterycznego bełkotu. Zanim dowiemy się czegokolwiek konkretnego na temat tego, o co właściwie chodzi w powieści, zostaniemy zarzuceni jeszcze innymi, podobnymi określeniami w scenach, nie dający się opisać się inaczej niż „info dump”. Pojawi się „trzecie oko” i „czakry”, jak też bioenergoterapeuta, do którego Łucja pójdzie w pierwszej kolejności w momencie, gdy zacznie podejrzewać, że może cierpieć na poważną neurologiczną chorobę. Ponieważ większość dwudziestoparoletnich, twardo stąpających po ziemi kobiet z kredytem na karku w takim momencie uda się do bioenergoterapeuty, zamiast, no nie wiem, neurologa.

Ale co z romansem?

Ósme niebo nosi wszystkie znamiona romansu – i nie chodzi wcale o blurb – Łucja wzdycha do przystojniaka ze snu, a później do przystojniaków w swoim otoczeniu (tak, sporo ich w tej książce). Z jednym z nich nawet się całuje w scenie, która mogłaby być świetna – gdyż sama w sobie jest napisana naprawdę dobrze – gdyby nie brak odpowiedniego jej wprowadzenia. Zamiast więc uczucia satysfakcji, że oto w końcu bohaterowie się zeszli, unosimy jedynie brwi.

Zaloty dwóch potencjalnych ukochanych Łucji również pozostawiają wiele do życzenia. Adam jest albo wzbudzającym ciarki prześladowcą, albo nachalnym przełożonym, stawiającym Łucję w niekomfortowych sytuacjach. Drugi, Michał, który dość szybko od wkroczenia na scenę odkrywa swoją nie do końca ludzką kondycję (wampir-nie-wampir), również pozostawia wiele do życzenia. Tak samo jak jego tendencja do zupełnie sprzecznych ze sobą stwierdzeń na przestrzeni zaledwie kilku stron („nie ufaj mi” vs „tylko mi możesz zaufać”) jest równie irytująca, co ciągłe wymazywanie Łucji wspomnień. Wymazywanie, które mogłoby stanowić naprawdę ciekawy zabieg, gdyby nie zdarzało się tak często i pozostawało nieskuteczne. Suma summarum – raczej męczyło niż dodawało smaczku.

Mogło być pięknie

Saga czasu przemiany. Ósme niebo to niestety nie jest dobra książka – nie uratuje jej nawet bardzo dobry styl autorki. Tak naprawdę najlepsze fragmenty tej powieści dotyczą codzienności Łucji. Właściwie większa część początku została poświęcona właśnie temu: powolnemu stawaniu na własne nogi młodej kobiety, pracownicy korporacji mierzącej się z całkowicie przyziemnymi problemami, takimi jak kredyt, szukanie pracy w momencie zagrożenia jej utraty, przyjaźnie, życie rodzinne. Niestety – nie o tym jest ta książka.

Być może kontynuacja, Po drugiej stronie nieba, prezentuje się lepiej, głównie dzięki większemu doświadczeniu Wilewskiej w tworzeniu fabuł. Być może również świat przedstawiony rozwinął się w niej, nabrał logicznego sensu i porzucił czakry, gęstości i nadprogramowe oczy na rzecz bardziej konkretnego opisu oraz systemu. Ja się jednak o tym nie przekonam – poczekam na inną serię autorki właśnie przez wzgląd na to, jak panuje nad piórem.

Trzecie oko, osiem czakr i wampir nie-wampir. „Saga czasu przemiany. Ósme niebo” – recenzja książki

 

Tytuł: Saga czasu przemiany. Ósme niebo

Autor: Łucja Wilewska

Liczba stron: 416

WydawnictwoVideograf S.A.

ISBN: 978-83-7835-572-4

podsumowanie

Ocena
3

Komentarz

„Ósme niebo” to jest dobrze napisana średnia książka, w której najlepsze elementy dotyczą nie fabuły z elementami nadnaturalnymi, a zwykłego, codziennego życia młodej dorosłej w Krakowie. Światotwórstwo również pozostawia wiele do życzenia, a naprawdę szkoda.
Agata Włodarczyk
Agata Włodarczykhttp://palacwiedzmy.wordpress.com
Nie ma bio, bo szydełkuje cthulusienki.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Ósme niebo” to jest dobrze napisana średnia książka, w której najlepsze elementy dotyczą nie fabuły z elementami nadnaturalnymi, a zwykłego, codziennego życia młodej dorosłej w Krakowie. Światotwórstwo również pozostawia wiele do życzenia, a naprawdę szkoda.Trzecie oko, osiem czakr i wampir nie-wampir. „Saga czasu przemiany. Ósme niebo” – recenzja książki