Jest teraz taki okres, w którym mamy sporo wolnego czasu i nie bardzo wiemy, jak go spożytkować. Przeglądamy więc oferty rozmaitych platform streamingowych, szukając tego idealnego tytułu, przy którym spędzimy dziesiątki, jak nie setki, godzin.
Dlatego też, wychodząc na przeciw waszym, drodzy czytelnicy, potrzebom, nasza Redakcja wybrała kilka swoich ulubionych tytułów, będących produkcjami, naszym zdaniem, najlepszymi do binge’owania. Precz z nudą podczas kwarantanny, seriale same się nie obejrzą!
Orange is the new black
Ów amerykański serial, liczący siedem sezonów, opowiada historię Piper Chapman. Zostaje ona skazana na piętnaście miesięcy więzienia za współudział w przemycie narkotyków wraz z Alex, jej dawną miłością. Dziewczyna musi porzucić dość wygodne życie w Nowym Jorku oraz swojego narzeczonego i przywdziać nowy strój w pięknym, pomarańczowym kolorze. Szybko zaczyna kwestionować to wszystko, w co do tej pory wierzyła i zawiera sojusze z innymi, bardzo bezpośrednimi i szczerymi więźniarkami. Produkcja ta ma to do siebie, że jak tylko widz rozpocznie pierwszy odcinek, to nie będzie mógł się oderwać od ekranu. Spora liczba bohaterów sprawia, iż z pewnością każdy znajdzie wśród nich swojego ulubieńca. Orange is the new black ukazuje dość wyraźnie, jak człowiek może zmienić się pod wpływem innych, a także fakt, iż jesteśmy w stanie zrobić dosłownie wszystko, aby tylko zapewnić sobie chociażby przeżycie w więzieniu.
Once Upon A Time
Nie ma to jak bajki – świadczą o tym między innymi kolejne aktorskie ekranizacje animowanych hitów sprzed lat. Jednak czym innym jest adaptacja lub remake, a czym innym retelling. I właśnie z tym drugim mamy do czynienia w przypadku rewelacyjnego serialu Once Upon A Time. Zła Królowa, Śnieżka i jej książę, oraz Rumpelsztyk leżą u podstaw opowiadanej w nim historii, jednak twórcy bardzo sprytnie wmieszali dzieje wielu znanych księżniczek Disneya, jak i uwielbiane przez wielu baśnie. Kopciuszek, Piotruś Pan (ach, ten Hook!), Śpiąca Królewna, Kraina Lodu, Pinokio, Mulan, Robin Hood, Dorotka z Krainy Oz czy 101 Dalmatyńczyków to tylko wybrane z kilkudziesięciu tytułów przemyconych w serialu. Każdy sezon (poza pierwszym) podzielony jest na dwie części, z których każda ma jedną główną linię fabularną i związaną z nią bajkową tematykę. Warto sprawdzić, szczególnie że produkcja dostępna jest na Netflixie… i niestety może lada chwila zniknąć, jako że została kilka lat temu zakończona na siódmym sezonie.
Doctor Who
Doctor Who liczy już sobie ponad pięćdziesiąt lat. Nie namawiam natomiast do oglądania tak zwanego Classic Who – czyli dwudziestu sześciu sezonów przed zawieszeniem serialu w 1989 roku. Odcinki są trudno dostępne i niewymagane do zorientowania się w New Who – czyli wznowieniu trwającym do dzisiaj. Choć pewne rzeczy trzeba będzie doczytać, a niektóre easter eggi przejdą wam koło nosa.
Dlatego zachęcam do sięgnięcia właśnie po dwanaście nowych sezonów, podczas których seansu poznajemy aż siedmiu nowych Doctorów. „Jak to nowych głównych bohaterów i aż tylu?” – zapytacie. Otóż tym, co wyróżnia ten brytyjski serial jest właśnie protagonista – kosmita z rasy Władców Czasu, przemierzający czas i przestrzeń w Tardisie (założę się, że niebieska budka policyjna zdążyła już wam gdzieś wpaść w oko w internecie), poznający nowe rasy, podejmujący ciężkie wybory na tle moralnym i etycznym, ratujący skórę wielu istotom. Doctor Who swoją różnorodność zawdzięcza ciągłej przemianie głównego bohatera. Postać bowiem nie umiera, a się regeneruje – podczas tego procesu zmienia całkowicie wygląd, upodobania, charakter, choć wspomnienia zostają te same. Dzięki temu rozwiązaniu producenci mogą swobodnie „wymieniać” aktorów na nowych, a to zawsze dodaje serialowi powiewu świeżości.
>> Polecamy: 10 powodów, dla których warto obejrzeć Doctora Who <<
Niech was nie zrażą dziwactwa i słabe efekty specjalne z pierwszych odcinków – Doctor Who to zdecydowanie coś więcej, wybuchowa mieszanka różnych gatunków i aktorów, od której nie sposób się oderwać.
Brooklyn Nine-Nine
Jeden z lepszych seriali komediowych, jakie miałam przyjemność oglądać. Brooklyn Nine-Nine opowiada o losach pracowników jednego z posterunków w Nowym Jorku. A każdy z nich to niezwykle ciekawa postać, z Jakiem Peraltą na czele, granym przez Adama Samberga, który, co tu dużo pisać, w komediach sprawdza się najlepiej. W kontraście do niego stoją postaci takie jak Ray Holt – powściągliwy w okazywaniu emocji komendant, czy Amy Santiago – lizuska z obsesją organizacyjną.
Charakterystyczni, dający się kochać bohaterowie, niezwykle zabawne sytuacje i policyjna akcja to powody, dla których warto sięgnąć po B99. No i Terry Crews. Wszyscy kochamy Terry’ego Crewsa. A jeśli jeszcze nie widzieliście, bądź nie jesteście przekonani, zerknijcie na fragment jednego z odcinków (tak, fragment, nie blooper!), gdy Jake śpiewa I want it that way od Backstreet Boys…
Brooklyn Nine-Nine znajdziecie na Netflixie (choć nie wszystkie sezony).
Przygody Merlina
Merlin opowiada o losach Króla Artura i, oczywiście, Merlina. Nie jest to jednak historia, jaką zwykliśmy słyszeć czy oglądać. Camelotem rządzi Uther – ojciec Artura. Młody Pendragon to tylko książę, nastolatek – jeszcze dziecko, a jego towarzysz, Merlin, to nie stary czarodziej z długą, siwą brodą, a jego rówieśnik. Początek tej znajomości nie należał do najłatwiejszych, z czasem jednak między dwoma bohaterami rodzi się niezwykle silna więź przyjaźni i oddania. Dzięki Merlinowi, Artur uczy się, jak w przyszłości być dobrym władcą, i choć magia w Camelocie jest zabroniona i czarodziej musi się ukrywać (nawet przed Arturem), to zawsze, z ukrycia, służy pomocą.
Zdaję sobie sprawę, że pod względem efektów specjalnych nie jest to arcydzieło (ale pamiętajmy, że serial ma już ponad dekadę!), a zaklęcia nie rzucają na kolana, ale nie o to w nim chodzi.
Produkcja posiada to coś. Magię, urok, coś, co chwyta za serce.
Twórcy zmieniają znane historie w coś nowego, świeżego, pełnego młodzieńczego wigoru. Największą zaletą Przygód Merlina jest to, jak seria kształtuje i pokazuje relacje między Merlinem i Arturem, Arturem i Morganą, Merlinem i Nimue czy Ginewrą (a właściwie Gwen) i Lancelotem. Jak wspomniałam, czuć w tym wszystkim jakąś magię, która oczaruje każdego, kto ceni sobie seriale z magicznym klimatem. A w dodatku Merlin to mnóstwo śmiechu i komedii… aż do końca czwartego sezonu. Bo piąty sezon złamie wam serca.
Przygody Merlina obejrzycie na Netflixie.
Wikingowie
Jeden rabin powie tak, drugi rabin powie nie. A ja mówię – zdecydowanie tak! Wikingowie to serial o… Wikingach (szok!). Opowiada on głównie o losach najsłynniejszego skandynawskiego wojownika na świecie, Ragnara Lothbroka, oraz jego rodziny – równie słynnej Lagerthy, synów – Bjorna Żelaznobokiego, Ivara Bez Kości, a także brata – Rollo. Oczywiście na przestrzeni sześciu sezonów pojawia się sporo innych, historycznych postaci.
Wikingowie to serial przepełniony akcją, opierający się na legendach i historiach związanych z wojownikami, ale także luźno dopisujący własną wersję rozmaitych wydarzeń. Jest krwawo, są ciągłe bitwy, seks, konflikty, polityka, skandynawskie wierzenia. A role Ragnara czy Bjorna zapadają w pamięć i stawiają poprzeczkę dość wysoko – śledzenie losów żadnej rodziny nie przyniosło mi tyle zabawy, napięcia i emocji, jak klanu Lothbroków.
Wikingów znajdziecie na Netflixie.
Przyjaciele
Nie ma takiego drugiego serialu, który pochłaniałoby się w tak zawrotnym tempie. Nigdy nie kończy się tylko na jednym odcinku. I chociaż fabułę i dialogi wielu z nas zna na pamięć, nie przestajemy go oglądać. Ta seria jest ponadczasowa. Główni bohaterowie nie prawili morałów i nie rzucali banałami w twarz. W zabawny, a jednocześnie prawdziwy sposób pokazywali jednak siłę dobrych wartości – przyjaźni, szczerości, empatii i poświęcenia. Uczyli lepiej niż rodzice czy nauczyciele.
Chociaż od emisji pierwszego sezonu minęło ponad 25 lat, to do dzisiaj żadna inna produkcja komediowa nie zbliżyła się choćby – w skali światowej – do sukcesu Przyjaciół. Pamięć o Rossie, Rachel, Chandlerze, Monice, Joeyu i Phoebe zaś ani trochę nie blednie. Co ciekawe, po dodaniu całej produkcji w 2015 roku na platformę Netflix okazało się, że oglądają go nie tylko przepełnieni sentymentem widzowie, ale także nastolatkowie. W 2019 roku seria została ogłoszona najpopularniejszym programem dla młodzieży w Wielkiej Brytanii. Aż chciałoby się zaśpiewać I’ll be there for you.
Mentalista
Mentalista to teoretycznie kolejny serial z genialnym konsultantem policji i „nieco” mniej lotnymi funkcjonariuszami. Ale to tylko teoria – bo chociaż Patrick Jane faktycznie w wielu sprawach pokazuje swoją wyższość, to bez naprawdę wyrozumiałego zespołu daleko by nie zaszedł.
Patrick doskonale rozumie ludzka psychikę, jest indywidualistą, a proszenie o pomoc to nie jest coś, co przychodzi mu łatwo. A jednak im dłużej oglądamy jego zmagania z kolejną kryminalną zagadką, tym łatwiej zauważyć, że to tylko fasada.
Poza naprawdę fajnymi postaciami, serial oferuje interesujące zagadki. No i ma 7 sezonów, więc na czas izolacji będzie jak znalazł!
Star Trek
Trochę tu oszukuję, bo Star Trek to w zasadzie kilka różnych seriali, spiętych jednym światem, linią czasową (chociaż to akurat jest dosyć umowne) i częściowo bohaterami (którym niespodziewanie mnoży się rodzeństwo – panie Spock, na pana patrzę!). Motywem przewodnim serialu jest eksploracja galaktyki, najczęściej na pokładzie statku Enterprise. Każda seria, a jest ich siedem, pokazuje te podróże w trochę innej perspektywie i w trochę innym okresie – od niemal pierwszego kontaktu (chociaż o tym jest akurat film!) do momentu, w którym ludzkość w kosmosie czuje się jak ryba w wodzie (na nieszczęście kosmosu).
>> Polecamy: 10 powodów, dla których kocham Star Treka <<
Zabierając się za ten serial warto pamiętać, że pierwsza odsłona powstawała w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku – i z jednej strony jest to dzieło niewątpliwie przełomowe, ale z drugiej ma elementy, które nie zestarzały się najlepiej. Ale moim zdaniem warto przynajmniej spróbować zapoznać się z tą wersją – choćby dla genialnego Leonarda Nimoya (Spock), wspaniałego DeForesta Kelleya (McCoy), czy nieco absurdalnego Williama Shatnera (Kirk).
Supernatural
Właściwie Nie z tego świata, ale polskie tłumaczenie serialu nie brzmi zbyt zachęcająco. Przygody Sama i Deana (oraz Castiela!) od piętnastu lat święcą triumfy na małym ekranie. Produkcja ma rzeszę wiernych fanów, którzy pomimo częstego spadku poziomu, wiernie trwają u boku braci Winchester (i anioła!). Liczbę odcinków przewyższa tylko liczebność memów i gifów. Kopanie tyłków demonom, aniołom i potworom to codzienność naszych łowców, a my (wierni fani) dzielimy z nimi wszelkie radości i smutki. Chociaż łzy cisną nam się do oczu, kiedy widzimy śmierć jednego z bohaterów, to i tak wiemy, że w końcu wróci on do żywych.
>> Polecamy: Supernatural – o czym właściwie jest i dlaczego kochamy ten serial? <<
W tym roku przyjdzie nam się pożegnać z bohaterami. Ale… zawsze pozostaje rewatch! A pierwsze sezony naprawdę warto sobie przypomnieć. Co tam się działo! Albo przynajmniej odcinki specjalne, gdzie można było ubawić się setnie.
Polecam także obejrzeć Eye Of The Tiger w „wykonaniu” Deana na YouTubie. Niewątpliwie sprawi on, że twój dzień stanie się lepszy.
Supernatural znajdziecie na Amazon Prime Video.
Charmed 1998-2006
Gdy byłam małą dziewczynką, Charmed (Czarodziejki) były emitowane w sobotę na Polsacie. Pamiętam, że nie mogłam doczekać się każdego kolejnego odcinka. Przygody Prue, Phoebe, Piper, a później Paige śledziłam z zapartym tchem. Każdy kolejny sezon był lepszy od poprzedniego. Aktorki dobrano idealnie, a efektów specjalnych, jak i samej historii trzech sióstr czarownic mógłby pozazdrościć każdy współczesny serial (zwłaszcza remake, o którym chciałabym zapomnieć).
Ta produkcja miała w sobie to coś, co przyciąga widzów przed małe ekrany: ciekawa fabuła i bohaterowie, którym kibicuje się na każdym kroku. Ja osobiście uwielbiałam Phoebe (w tej roli Alyssa Milano) – potrafiła przewidywać przyszłość, lewitować, a nieco później była empatką. I jej cudowny związek z Colem (Julian McMahon)! Tak naprawdę każda z sióstr potrafiła czymś zaskoczyć. Żałuję jedynie, że Prue (Shannen Doherty) pojawiła się tylko w trzech pierwszych sezonach.
Nie mam pojęcia, ile razy oglądałam cały serial (trzy, cztery?). Za każdym razem odkrywałam coś nowego. I być może niedługo zrobię ponowny rewatch. Tej produkcji nigdy dość! Marzy mi się (i jak czytam na forach, to większości fanów), aby powstał film pełnometrażowy i powrócili wszyscy aktorzy. Stałabym pierwsza w kolejce do kina.
The Office US
Mimo tego iż jestem ogromnym fanem wszelkiego rodzaju seriali komediowych, to do The Office, jeszcze przed rozpoczęciem seansu, podchodziłem z dość dużą rezerwą. Wydawało mi się, że skoro obejrzałem już tyle razy Przyjaciół, Jak Poznałem Waszą Matkę, czy Parks and Recreation, to w moim sercu nie ma miejsca na kolejną ultraśmieszną produkcję, którą będę mógł sobie odpalić mając gorszy dzień, czy na przykład w trakcie przygotowywania posiłku lub innej czynności, nad którą nie trzeba się bardzo mocno skupiać. Oj, jak się pomyliłem, oj, jak bardzo się pomyliłem.
The Office to bez wątpienia jedna z najśmieszniejszych i najbardziej realistycznie przedstawiających naszą rzeczywistość produkcji, która od wielu lat cieszy się niesłabnącą popularnością. Po dwukrotnym maratonie mogę śmiało przyznać, że wcale mnie to nie dziwi. Ciekawe, barwne, oryginalne i jakże prawdziwe postacie sprawiają, że oglądając The Office, możemy naprawdę uwierzyć w to, iż sytuacje w nim przedstawione mogą kiedyś wydarzyć się w naszym życiu. Dodatkowo wcale nie trudno byłoby przypisać każdego bohatera do naszych znajomych czy rodziny — polecam do zrobić, będziecie mieli zabawy co niemiara.
Serial przedstawia historię grupy ludzi, pracowników firmy Dunder Mifflin, sprzedającej papier i przybory biurowe. Niby nic specjalnego i pewnie tak by też było, gdyby całą ekipą nie zarządzał Michael Scott (Steve Carell), który przez pierwsze 7 sezonów naprawdę w wielu odcinkach rozśmiesza nas do łez. Polecam z całego serca, nie czekajcie, bierzcie się za oglądanie tego majstersztyku!
The Office znajdziecie na Amazon Prime Video.
Skazany na śmierć
To jeden z tych seriali, które ogląda się odcinek po odcinku, zapominając o jedzeniu, spaniu i otaczającym cię świecie, nie odróżniając dnia od nocy. Liczy się tylko jedno – jak najszybciej poznać dalsze perypetie braci Michaela i Lincolna. Więzienie, niesłusznie osadzony w nim więzień, plan ucieczki z pilnie strzeżonej placówki i tatuaże. Któż z nas nie pamięta, jak wyświetlono pierwszy sezon produkcji. Teorie dotyczące znaczenia rysunków na ciele jednego z bohaterów nie miały sobie końca.
Obecnie obraz jest dostępny na Netflixie, wraz z najnowszą jego odsłoną. Idealny do szybkiego i przyjemnego obejrzenia.
Zestawienie stworzyli dla was: Paulina Korek (Orange is the new black), Natalia Pych (Once upon a time), Adrianna Dworzyńska (Doctor Who, Brooklyn Nine-Nine, Przygody Merlina, Wikingowie), Weronika Penar (Przyjaciele), Anna Kwapiszewska (Mentalista, Star Trek), Agnieszka Michalska (Supernatural, Charmed), Monika Doerre (Skazany na śmierć) i Damian Daszek (The Office).