Jak wspominaliśmy przy poprzedniej topce książek LGBTQ+ stworzonej z okazji Pride Month, długo dyskutowałyśmy nad wyborem poszczególnych tytułów – wtedy też wpadłyśmy na pomysł, że przecież nie musimy zamykać się w jednej polecajce. Dzisiejsza topka jest zatem efektem tej wielkiej epifanii. To są nasze ulubione powieści spod literki „G”.
Jak zawsze dopytujemy również, jakie są wasze top pięć!
Mercedes Lackey, trylogia Ostatniego Maga Heroldów z Valdemaru (Sługa magii, Obietnica magii, Cena magii)
Trylogia Ostatniego Maga Heroldów z Valdemaru dla wielu polskich czytelniczek i czytelników była pierwszym kontaktem z popularną literaturą LGBTQ+ z wyraźnym wątkiem romansowym – w pewnym więc sensie na naszym rynku wydawniczym jest to już pozycja klasyczna. W pierwszym tomie poznajemy Vanyela, tak niesamowicie skrzywdzonego przez swoją rodzinę, że powinien wylądować na bardzo długiej, intensywnej i głębokiej terapii. Najlepiej, aby jego matka i ojciec również na takie sesje się zapisali. Jego życie ulega diametralnej zmianie, gdy trafia pod skrzydła ciotki, z daleka od toksycznego środowiska rodzinnego. Dopiero wtedy ma czas, aby uporządkować swoje życie, jak i, przede wszystkim, pomyśleć o tym, kim właściwie jest i co czuje. To jest zresztą jedno z najczęściej poruszanych przez Mercedes Lackey tematów w jej powieściach: dorastanie oraz krystalizowanie się poczucia tożsamości. Autorka ta jednak nie ma tendencji do tworzenia wspaniałych, puchatych wręcz okolicznościach, jedną z zalet tej serii jest bowiem to, że nie wszystko kończy się w niej dobrze, jak w życiu. Przez trzy tomy towarzyszymy Vanyelowi w trakcie różnych etapów jego życia, czasem szczęśliwszych, czasem mniej, bywa że i w trakcie dramatów, którym nikomu byśmy nie życzyli.
Rozmawiając jednak o Ostatnim Magu Heroldów, musimy pamiętać o tym, że Sługa magii jest opowieścią o nastolatku – co oznacza, że tak, Vanyela czasami będziemy mieli ochotę udusić. Z drugiej strony, jego zachowania, nawet jeśli nas denerwują, są uzasadnione tym, jak był traktowany przez rodziców. To też jest dużą zaletą u Lackey – wydarzenia z przeszłości mają wpływ na teraźniejszość bohaterów, bóle, smutki, żale, traumy czy radości nie znikają tylko dlatego, że tak byłoby fabularnie wygodniej. Dodam jeszcze na koniec, że niesamowicie ciekawe są rozmowy osób, które wraz z tą trylogią odkrywały literaturę LGBTQ+ i tymi, które sięgnęły po nią, mając już całkiem niezłe w niej rozeznanie. I tak, Sługa magii, to wciąż jedna z najczęściej omawianych u nas fantastycznych queerowych powieści.
Trylogia Ostatni Mag Heroldów została wydana przez Zysk i spółkę i nie jest już dostępna w sprzedaży. Trzeba jej szukać po bibliotekach oraz antykwariatach. Albo sięgnąć po zagraniczne wydania.
Madeline Miller, Achilles. W pułapce przeznaczenia
O Madeleine Miller pewnie słyszeliście całkiem niedawno, przy okazji premiery Kirke, bardzo wysoko ocenianej przez recenzentów i czytelników powieści (przez nas zresztą też). Achilles. W pułapce przeznaczenia to była jej debiutancka powieść, również będąca retellingiem. Tym razem jednak autorka skoncentrowała się na jednym z najbardziej znanych herosów świata antycznego. Głównym bohaterem zdecydowała się jednak uczynić Patroklosa, jego towarzysza broni, brata krwi, a według niektórych interpretacji, również kochanka Achillesa. Historia ta zaczyna się, gdy obaj są jeszcze chłopcami, dzięki czemu możemy obserwować, jak dorasta półbóg, po którym absolutnie wszyscy spodziewają się heroicznych czynów, a matka oczekuje, że będzie żył długo, stworzy rodzinę i zapisze się nie tyle w historii świata, co w pamięci potomków. Jesteśmy również świadkami coraz większej fascynacji zwykłego, śmiertelnego chłopaka tym wynoszonym na piedestał… w zasadzie równie zwykłym rówieśnikiem. Przede wszystkim jednak Achilles napisany jest po prostu pięknie, można się wręcz wzruszać tym, jak napisane są kolejne zdania, jak cegiełka po cegiełce budują świat powieściowy. Naprawdę warto sięgnąć po tę pozycję.
Rhys Ford, trylogia o Kaiu Gracenie (Black Dog Blues, Mad Lizard Mambo, trzeci tom jeszcze nie ogłoszony)
Wśród wielu m/m romansów, które wychodzą spod klawiatury Rhys Ford, trylogia o Kaiu Gracenie jest dość wyjątkowa, między innymi dlatego, że została rozpisana na trzy tomy (na ostatni wciąż czekamy, niektórzy niecierpliwie nawet przetupują nogami). W świecie powieściowym kilkadziesiąt lat wcześniej wydarzył się kataklizm – scaleniu uległy wymiar zamieszkiwany przez sidhe oraz nasz, wprowadzając do technologicznego świata nie tylko magię, ale również nowych mieszkańców: tak próbujących znaleźć się w nowej rzeczywistości fae, co całą masę potworów (w tym smoki). Określenie, że panuje w nim lekki chaos, będzie sporym eufemizmem. Kai pracuje jako łowca nagród, polując na nowo zamieszkałe na ziemi potwory, chociaż sam jest jednym z nich. A przynajmniej jego wygląd wskazuje na to, że jest potomkiem Mrocznego Dworu, ale co do tego nikt nie ma pewności. Żyje sobie jednak relatywnie spokojnie, ma przyjaciół oraz miejsce na świecie. Wszystko zmienia się, gdy do jego drzwi puka Ryder, przywódcza nowo powstającego Dworu Świtu jeden z lordów sidhe z misją nie do odrzucenia, wszystko się zmienia. Zwłaszcza, że na tego irytującego, nieznającego zwykłego życia arystokratę, Kai reaguje w sposób zupełnie dla niego zaskakujący.
Jordan L. Hawk, Widdershins (tom 1. serii Whyborne & Griffin)
Widdershins to powieść, którą najłatwiej i najcelniej określa słowo „puchata”. Osadzona u schyłku wieku pary i u zarania elektryczności, gdy homoseksualność była surowo karana, zawiera w sobie wszystkie wynikające z tego faktu wątki: niepewność, cierpienie, ale również ekstatyczną wręcz radość, gdy w końcu główny bohater odnajduje miłość. Tak, to jest historia o miłości między protagonistą, nieśmiałym, zamkniętym w sobie doktorze Percivalu Whyborne’ie, lingwiście oraz Griffinie Flahertym, prywatnym detektywem, który fachu uczył się w Pinkertonach, a który do tytułowego Widdershins trafił, aby pozbierać swoje życie do kupy. Przy okazji w miasteczku działa tajemne bractwo, które chce wskrzesić socjopatycznego nekromantę oraz otworzyć wrota do innego wymiaru oraz przejąć władzę nad światem. W sprawę, oczywiście, przez przypadek zostają wplątani nasi bohaterowie i to od nich zależy, czy wszystko skończy się dobrze. Sam wątek romansowy zbudowany jest bez większych innowacji, ale za to – dobrze. A jeśli spodoba się wam ten tom, to na nim nie kończą się przygody tej pary.
K.J. Charles, The Secret Casebook of Simon Fexmial
Czasy wiktoriańskie, Robert Caldwell wysyła do swojego wydawcy manuskrypt uzupełniający jego wcześniejsze książki – taki, który nie mógł się ukazać ani za jego życia, ani za życia Simona Feximala, jednego z najsilniejszych łowcy duchów swoich czasów. Dlaczego? Ponieważ zawierają one opisy związku, jaki łączył obydwu panów: medium oraz jego późniejszego asystenta. Opowiada o tym, jak się spotkali, ratowali sobie oraz innym życie. Na swojej drodze spotkali tak niebezpieczne, krwiożercze duchy, bóstwa opiekuńcze, ale również niesamowitych oraz groźnych ludzi, z którymi przyszło im się zmierzyć. Casebook bardziej przypomina zbiór powiązanych ze sobą opowiadań, owych uzupełnień do historii, które znają mieszkańcy świata przedstawionego, ale nie my. Pozwoliło to K.J. Charles bardziej skupić się na romansie, emocjach oraz osobistych perypetiach Roberta, narratora owych narracji, niż spiskach czy wielkich spirytystycznych problemach (choć tych również nie zabraknie). Jest napisana sprawnie, ciekawie, a i fakt, że więcej w niej znajdziemy tytułowych spraw do rozwiązania niż romansu, również jest jej dużym plusem. Związek między protagonistami tworzy się i umacnia wraz z każdym doświadczeniem, a nie stanowi motor wydarzeń w każdym z opowiadań.