Czasem przychodzi taki moment, kiedy z różnych powodów nie mamy ochoty na kolejny angażujący, fabularnie skomplikowany i przez wielu polecany serial. Na szczęście Netflix nie porzuca swoich użytkowników w potrzebie. W chwili serialowego „zjazdu” znajdziemy na tej platformie wiele innych, lżejszych propozycji, wręcz idealnych na dni, kiedy myślenie stanowi dla nas przeciwieństwo relaksu. W tym zestawieniu przedstawiam wam pięć rozrywkowych produkcji w typie guilty pleasure.
Plan na miłość
Ta francuska produkcja zadebiutowała na Netflixie w zeszłym roku. To lekka i urocza opowieść z Paryżem w tle. Główną bohaterką jest Elsa, urzędniczka, która na długo po rozstaniu nie jest w stanie się pozbierać. Jak się okazuje, dziewczyna może liczyć na pomoc swoich zwariowanych przyjaciółek. Aby podnieść Elsie samoocenę oraz wprowadzić w jej uczuciowe życie trochę rumieńców, koleżanki wpadają na pomysł wynajęcia mężczyzny, mającego obudzić główną bohaterkę z pozwiązkowego letargu. Jak można się domyślić, bohaterka od początku nie ma pojęcia, że przystojny Jules, w którym się zakochuje, nie jest tym, za kogo się podaje.
Romantyczne perypetie bohaterów, zabawne dialogi i wzruszające momenty to w przypadku tej produkcji przepis na sukces. Zachwycają również piękne paryskie lokacje, świetnie dobrany soundtrack i niewymuszone, autentyczne kreacje aktorskie. Serial obejrzałam w jeden wieczór i od tamtej pory nie mogę się doczekać kolejnego sezonu!
Szkoła dla elity
Hiszpańskojęzyczne seriale szturmem podbijają serca nastolatków na całym świecie, ale nie tylko. Nastolatką już od jakiegoś czasu nie jestem, a akurat ta produkcja dostarczyła mi niespodziewanej przyjemności. Można by napisać – kwintesencja guilty pleasure.
Jak podpowiada nam tytuł, serial opowiada o uczniach elitarnej szkoły. Niektórzy z nich trafili tam jednak z zupełnie innego świata. W wyniku spłonięcia publicznego liceum, Samuel, Christian i Nadia zostają przeniesieni do prywatnej placówki. Każde z nich radzi sobie w nowej rzeczywistości inaczej, ale to nie losy tej trójki są w historii najważniejsze. Narracja w serialu jest dwuliniowa, z jednej strony poznajemy luksusowe życie hiszpańskiej młodzieży oraz ich rodzin, z drugiej zaś obserwujemy toczące się śledztwo. Od zbrodni na terenie szkoły, mimo że według fabularnej chronologii wydarzyła się na końcu, rozchodzą się wszystkie istotne wątki.
Muszę przyznać, że serial włączyłam z czystej nudy i nadal tlącej się we mnie sympatii do aktorów z La casa de papel, których oglądać możemy również w Szkole dla elity. Spodziewałam się jednak czegoś względnie lekkiego, teen dramy w pełni wpasowującej się w ramy swojego gatunku. Zaskakująco mamy tu jednak fabułę całkiem na serio, której bliżej do Wielkich niż Słodkich kłamstewek. Produkcja od początku trzyma w napięciu, historie bohaterów poruszają, a absurdy luksusowego życia hiszpańskiej śmietanki tak samo bawią, jak i zniesmaczają.
Rzymskie dziewczyny
Ostatni już w tym zestawieniu serial nieanglojęzyczny to włoska produkcja z końcówki zeszłego roku. O Rzymskich dziewczynach było swego czasu głośno, a to ze względu na kontrowersyjną tematykę. Twórcy postanowili wykorzystać w wykreowaniu fikcyjnych zdarzeń prawdziwą historię, która wstrząsnęła włoską opinią publiczną. Mowa tu o skandalu z udziałem nastoletnich prostytutek, świadczących usługi dla mniej i bardziej znanych, bogatych obywateli Włoch.
Dziwić może fakt, że serial o tak trudnym i wzbudzającym silne emocje procederze znalazł się w zestawieniu guilty pleasure. Niestety mamy tu do czynienia ze zmarnowanym potencjałem. Produkcja jest raczej gładka, problemy bohaterów spłycone i zupełnie przykryte przez epatujące z każdej sceny piękno i przepych. Główne bohaterki to nastolatki zestawione ze sobą na zasadzie zupełnych przeciwieństw. Chiara to dziewczyna z dobrego domu o wyglądzie aniołka, Ludovica natomiast musi mierzyć się z problematyczną matką oraz kłopotami finansowymi. Aby uciec od zmartwień, zerwać z nudą i poczuć się kobieco, nastolatki decydują się wejść w mroczny świat seksu i przemocy.
Mimo powierzchowności w przedstawieniu większości wątków, które zdecydowanie zasługiwały na bardziej poważne potraktowanie, serial przyciągnął mnie ciekawym, nieco hipnotyzującym klimatem. Atmosferę produkcji z pewnością zbudowały takie elementy, jak dobór muzyki i lokacji czy mistrzowska praca operatorów.
Ru Paul’s Drag Race: All Stars
Nie wyobrażam sobie tego zestawienia bez wspomnienia o moim ulubionym programie rozrywkowym dostępnym na Netflixie. Poważnie rozważam, czy nie jestem przypadkiem uzależniona od oglądania Drag Queens w ich naturalnym, pełnym błysku fleszy środowisku. Ru Paul’s Drag Race: All Stars to wyjątkowa odsłona kultowego programu, gdzie uczestniczkami są najlepsze królowe dragu z regularnych edycji show. Możemy więc obserwować zmagania prawdziwych artystów, którzy szycie wymyślnych kreacji i wcielanie się w przeróżne postaci przenieśli na zupełnie nowy, wyższy poziom. Oglądając ten wyjątkowy program, musimy przygotować się na porządną dawkę specyficznego humoru i karykaturalnych występów podczas bitew lip sync.
Jeśli wszelkie uprzedzenia schowamy w kieszeń, a dystans podczas seansu posadzimy obok siebie, będziemy mogli w pełni rozkoszować się oglądaniem utalentowanych i niesamowicie zwariowanych drag queens, które podbiją nasze serca.
Northern Rescue
Długo biłam się z myślami, czy ta kanadyjska produkcja, aby na pewno nadaje się do tego zestawienia. Ostatecznie stwierdziłam, że nie jest to serial wymagający, głęboki i tak angażujący, żeby nie można było go oglądać w przerwie pomiędzy nauką do egzaminu a pisaniem pracy magisterskiej. Northern Rescue to świeżutka pozycja na liście dostępnych tytułów. Opowiada o Johnym Weście – ratowniku, który po śmierci żony przenosi się wraz z trójką dzieci do niewielkiego miasteczka, skąd wyjechał przed laty. Strata ukochanej osoby jest więc w tej historii głównym elementem fabuły. Każdy z członków rodziny przeżywa żałobę inaczej, ale wszyscy potrzebują powrotu do normalności. Życie w Turtle Beach Island jest jednak od niej bardzo dalekie. Zbieg niefortunnych zdarzeń sprawia, że doświadczona stratą rodzina musi zamieszkać na terenie opuszczonego oceanarium. Główny bohater mierzy się z wychowywaniem dzieci bez ukochanej żony, zaś nastoletni potomkowie poza trudami czasu dojrzewania starają się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Northern Rescue to słodko-gorzka produkcja o utracie bliskiej osoby, rodzinnych dramatach i próbach odzyskania spokojnego życia.
Guilty pleasure w autorskim wydaniu
To już wszystko w temacie moich ulubionych, niewymagających produkcji na platformie Netflix. Myślę, że każdy fan seriali może stworzyć własną listę złożoną z tytułów przynoszących mu zaskakująco dużo przyjemności, pomimo fabularnych i realizacyjnych braków. Jestem pewna, że to zestawienie nie dla każdego wyda się dostatecznie guilty, ale mimo wszystko moja cierpliwość do słabych produkcji ma swoje granice. Dlatego też zabrakło takich hitów, jak Riverdale czy drugi sezon Trzynastu powodów – już samo myślenie o tych serialach podnosi mi ciśnienie, można się więc domyślić, że są pewne ramy guilty pleasure, za które nie jestem w stanie wyjść.
Mimo to mam nadzieję, że ta krótka lista natchnie was do zrobienia sobie przerwy od zawiłości dużych produkcji i przekona do chwili relaksu przy niezobowiązującym tytule.