Jako nałogowy pochłaniacz książek znam wydawnictwa, które mnie nie rozczarowują, a jeśli zdarzy się wpadka, jest to sytuacja naprawdę jednostkowa. Jedno z nich to Fabryka Słów, a jej tytuły mają specjalne miejsce w mojej biblioteczce. Chciałam dzisiaj przedstawić pięć obowiązkowych do przeczytania serii, których nigdy się nie pozbędę i zawsze będę polecać.
Cykl o Kate Daniels, Ilona Andrews
Małżeństwo, które od pierwszej powieści nie przestaje schodzić z piedestału urban fantasy. Autorzy łączą magię, akcję, paranormalne aspekty, ciekawe postacie, wciągającą historię oraz uczucie, nie przyćmiewające fabuły, a tylko ją wzbogaca. Główna bohaterka, czyli Kate, jest kobietą waleczną, kierującą się od dawna wpojonymi zasadami, ale jednocześnie bardzo empatyczną. Nie pozwala na krzywdzenie innych i chętnie im pomaga. W jej żyłach płynie magia, którą tłumi w sobie, do końca nie wiedząc, co potrafi. Racjonalnie podchodzi do życia, jednak często ponoszą ją emocje, przez co wplątuje się w sytuacje do uniknięcia. Kiedy poznaje Currana, jej świat zmienia się diametralnie. Na początku go odtrąca, wydaje jej się, że jest gburem nie do okiełznania, lecz z czasem rodzi się między nimi uczucie. Jak dla mnie to jedna z bardziej dobranych par w popkulturze. Mężczyzna jest wybuchowy, często apodyktyczny, lecz też zdrowo myślący i potrafiący iść na kompromis. Ich wspólne przygody są pełne ciekawych historii, nieoczekiwanych zwrotów akcji, ale również ukazują zaufanie. Kiedy otaczają nas odpowiednie osoby, wtedy nawet najgorsze przeciwności losu można przejść. Jeśli jeszcze ktoś nie poznał twórczości Andrews, to polecam zacząć właśnie od tej sagi, ponieważ nawet postacie drugo- czy trzecioplanowe zostały dobrze dopracowane. Fabryka Słów ostatnio wypuściła kolejną serię, czyli Ukryte dziedzictwo, i już po pierwszym tomie wiem, że całość u mnie zagości na stałe.
Cykl o Mercedes Thompson, Patricia Briggs
Można napisać, że autorka to swoista weteranką, jeśli chodzi o urban fantasy. Za każdym razem, kiedy jest o nim mowa, pojawia się jej nazwisko. Nie ma się czemu dziwić, ponieważ wykonuje naprawdę dobrą robotę, a w lipcu tamtego roku ukazał się dwunasty tom przygód zmiennokształtnej bohaterki. Mercedes jest kobietą z pazurem, która nie czeka na księcia z bajki, tylko walczy o swoje. Na co dzień pracuje w warsztacie samochodowym, a zdolności pozwalają jej wyczuwać istoty nadprzyrodzone. Wychowywana wśród wilkołaków zna ich zwyczaje i tradycje, a obok niej mieszka alfa. Przez wszystkie części możemy poznać plejadę różnych paranormalnych istot, ale główny prym wiodą wilkowate oraz wampiry. Seria cechuje się trzymającymi w napięciu przygodami, dużą dawką sarkastycznego poczucia humoru, wręcz zwierzęcym przyciąganiem i ciekawymi romansami oraz bohaterką, którą chce się mieć po swojej stronie. Autorka stworzyła kilka serii, ale na nasz rynek trafiła ta i pierwszy tom z cyklu Alfa i Omega, liczę na to, że dalej będzie wydawany.
Trylogia Wojen Makowych, Rebecca F. Kuang
Kiedy tylko spojrzałam na okładkę pierwszego tomu, od razu poczułam przyciąganie. Jako fanka wszelkich produkcji Disneya kocham przygody Mulan, szczególnie za jej walkę o własne marzenia. Jeśli macie szansę, sami zobaczcie fronty Wojen makowych i zrozumiecie, o co mi chodzi. Rin przez całe życie musi walczyć o lepszy byt. Niechęć, odrzucenie czy ból to dla niej codzienność, a przybrana rodzina ma decydować o jej dalszym losie. Dziewczynie zostają dwie drogi: wyjść za starszego, odrzucającego od siebie mężczyznę lub wstąpić do elitarnej sinegardzkiej szkoły wojskowej. Druga droga wydaje się przerażająca, ale jeśli sierota wojenna chce uciec od nienawistnych ludzi, nie ma zbyt dużego wyboru. Po zdaniu egzaminu liczy na chwilę normalności, jednak nawet w murach budynków gdzie się szkoli jest odsuwana, ponieważ to jedyna uczennica z pospólstwa. Nie poddaje się i walczy, szczególnie kiedy trafia na front. W przetrwaniu pomaga jej nietypowy dar, którego nawet ona się po sobie nie spodziewała. Trylogia różni się od poprzednio wymienionych cykli, skupia się na głównej bohaterce i jej walce o lepsze jutro. Nie ma tu miejsca na górnolotne uczucia czy miłosne uniesienia. Rin to osoba wycofana, ale zawzięta, nie można jej odmówić hartu ducha. Wie, że jeśli sama nie będzie walczyć o siebie, to nikt tego nie zrobi. Oczywiście nie brakuje tu paranormalnych aspektów, ale nie będę psuła zabawy, ujawniając je. Naprawdę polecam, mimo sporych gabarytów, całość czyta się bardzo szybko. Na uwagę zasługuje również wydanie, które jest po prostu piękne, w miękkiej, jak i twardej oprawie.
Trylogia Licaniusa, James Islington
I kolejna seria, gdzie pojawia się magia. Co tu dużo mówić, Fabryka Słów to wydawnictwo, które lubuje się w takiej tematyce. W tym wypadku jednak magia jest znienawidzona, potępiana, odrzucana, nikt nie chce się przyznać, iż o niej wie, mimo że jej wszechobecności. Niestety świat chyli się ku upadkowi, ma nieodwracalnie zniknąć i tylko ona może sprawić, iż przetrwa. Właśnie w takich okolicznościach poznajemy Daviana, młodego mężczyznę, który wyrusza na północ, skąd nadciąga zniszczenie. Bohater sądzi, że rusza na ratunek, ale do końca nie wiadomo, czy jednak nie na śmierć. W przetrwaniu ma mu pomóc okiełznanie Esencji, ale nie może się z nią afiszować, a bariera, którą trzeba uratować, jest coraz cieńsza. Kolejne tomy gabarytowo potrafiłyby niejednego zabić, a jednak całość czyta się dość sprawnie. To na pewno zasługa autora, który nie przynudza, wyjawia przed czytelnikiem fakty w odpowiednim momencie i nie przytłacza zbyt dużą ilością skomplikowanej terminologii. Mimo wielu stron, czytelnik nie jest w stanie się nudzić, ponieważ akcja jest wartka, co chwilę przybiera inny obrót, niż mogło się wydawać. Do tego autor skutecznie wodzi za nos i pokazuje, że założenia czytelnika są błędne, a on miał zupełnie odmienną wizję. Spiski, magia, ciekawy świat i intrygujący bohaterowie to podstawowe cechy Trylogii Licaniusa.
Cykl Anielski/Zastępy Anielskie, Maja Lidia Kossakowska
Ostatnia, lecz to nie znaczy, że najgorsza, bo tak naprawdę każda seria posiada w sobie coś wyjątkowego, co sprawia, że wyróżnia się na tle innych. Cykl anielski ma wyjątkowe miejsce w moim sercu, szczególnie ze względu na niedawne tragiczne wydarzenia i niepowetowaną stratę. Bóg zniknął, a zastępy anielskie muszą same stawić czoła zbliżającemu się Armagedonowi. Jednak skrzydlate stworzenia nie są takie jak nam wmawiano. Palą, piją, balują, sprzeciwiają się, są zachłanne, często się bija, a do tego przeklinają. Archaniołowie starają się utrzymać w tajemnicy zniknięcie najwyższego, jednak nie jest to proste zadanie, ponieważ pojawia się Siewca Wiatru, który może zniszczyć wszystko, co znane. Kluczowa hierarchia, każdy posiada swoje miejsce, lecz reguły się zmieniają, awans nie ciężko otrzymać, a dużą rolę w tym będzie miał Daimon Frey. Autorka stworzyła świat tak bardzo złożony, że na samym początku poraża swoim ogromem, lecz wszystko przedstawiono w przystępny i łatwy do ogarnięcia sposób. Wszelkie niuanse czy funkcje są dobrze wytłumaczone, przy czym treść nie przytłacza, a okazuje się wpleciona w fabułę. Pojawia się wiele zwrotów akcji i kluczowych momentów, których nie można przewidzieć. Widać, że autorka zrobiła dość duży research odnośnie różnych wierzeń i spojrzeń na anioły. Wszystko okraszone zostało dowcipnymi dialogami. Po prostu musicie się sami przekonać, bo naprawdę ciężko ubrać mi w słowa to, jak cały cykl jest dobry.