Tolkienomania – o fascynacji twórczością angielskiego pisarza

-

John Ronald Reuel Tolkien to jeden z najbardziej znanych pisarzy fantastyki na świecie. Jego powieściami zachwycają się miliony czytelników, zarówno starszych, jak i młodszych. Kolejne pokolenia sięgają po opowieści mające już ponad pół wieku. Na czym więc polega fenomen Tolkiena i co sprawia, że jego dzieła zdają się być ponadczasowe?
Mów mi więcej

Wszystko zaczęło się od językowej fascynacji. Tolkien już od najmłodszych lat przejawiał zainteresowanie filologią staroangielską, a także mową staronordycką, walijską czy fińską.
Dzięki poznaniu lingwistycznych zasad podjął próbę stworzenia swojego własnego języka. Około 1915 roku zaczął powstawać quenya, a później sindarin. Na ich potrzeby autor stworzył nie tylko alfabety, ale także szczegółowe zasady gramatyki i słowa, nadające całości kształtu prawdziwego języka, którym każdy mógłby posługiwać się tak naturalnie, jak angielskim. Ich powstanie jest jednym z ważniejszych elementów skonstruowanego przez autora świata. Jednak fantastyczne języki nie były odpowiednim materiałem, by zainteresować szersze grono czytelników, dlatego właśnie pisarz zapoczątkował twór o nazwie…

Mitologia Śródziemia

A konkretnie Silmarillion, czyli zbiór legend, w którym zawarte były wszelkie informacje o powstaniu kosmosu i Śródziemia. Cała historia elfów i innych gatunków została przedstawiona właśnie w tym tytule, emanującym podniosłą stylistyką i w niczym nie przypominającym późniejszego Hobbita.
Rozpoczęcie prac nad Silmarillionem było doskonałą okazją do wykorzystania quenyi. Tytuł ten niestety nie spotkał się z pozytywnym odbiorem wśród wydawców, którzy twierdzili, że jest zbyt trudny. To nie przeszkodziło pisarzowi w pracy nad mitologią, choć nie udało mu się jej całkowicie skończyć za swojego życia. Była to natomiast bogata kopalnia pomysłów i motywów, z której skorzystał, by wprowadzić ludzi w fantastyczny świat w nieco bardziej przystępny sposób.

 

Tam i… z powrotem

In a hole in the ground there lived a hobbit.1
Od tego właśnie zdania zaczęła się pierwsza poważna publikacja Tolkiena. Opowieść śledzi losy krasnoludzkiej kompanii Thorina Dębowej Tarczy, mającej na celu odzyskanie zajętej przez smoka Smauga siedziby – Samotnej Góry. Już na początku poznajemy niziołka imieniem Bilbo, który, jak wszyscy przedstawiciele jego rasy, ceni sobie spokój i wygodę i nie w głowie mu przygody. Los jednak sprawił, że hobbit zaangażował się w wyprawę, po drodze napotykając wiele niebezpieczeństw i znajdując Jedyny Pierścień.

Książka ta, jak sugerowano, miała być pozycją dla dzieci, jednak szybko okazało się, że jej urokowi ulegli w dużej mierze dorośli. Prosty styl i malownicze obrazy urzekły czytelników, a poetycki język zachwycił publikę. Magia, jaka emanowała z Hobbita sprawiła, że odniósł on niebywały sukces, a Tolkien zyskał na popularności. Ta przepiękna, bajkowa powieść zaskarbiła sobie serca odbiorców prawdopodobnie dzięki swojej przystępności. Dotąd mistyczne i mitologiczne stworzenia występowały jedynie w legendach, aż Tolkien tchnął nowego ducha w ciekawiące ludzi tematy, tym samym sprawiając, iż jego twórczość była dla nich przyjemnym powiewem literackiej świeżości. Fani domagali się więcej – autor otrzymywał listy i zapytania o kontynuację przygód Bilba. Chętnie zabrał się za drugą część, jednak, w miarę tworzenia, historia zaczęła żyć własnym życiem i przybierać zupełnie inny kształt. Kolory, wesołość i czar ustąpiły mrokowi i powadze.

 

The world is indeed full of peril, and in it there are many dark places (…)2

Władca Pierścieni to było coś zupełnie innego i niespodziewanego. Bańka baśniowej otoczki zwyczajnie pękła, a czytelnicy upadli na twardy grunt. Autor wykorzystał bowiem swoje własne, prywatne doświadczenia i, przekształcając je w taki sposób, by odpowiednio wpasowały się w fantastyczny klimat, przeniósł je na karty powieści. Oczywistym jest, że świat realny, od którego tyle z nas pragnie się oderwać, znacznie różni się od historii dla dzieci i każdy, prędzej czy później, zderza się z brutalną rzeczywistością. Tolkien pisał zatem o tym, co znał, czego doświadczył i co widział. Z pewnością duży wpływ na kształtowanie Władcy Pierścieni miał jego udział w wojnie, której traumatyczne obrazy dręczyły Mistrza. Wniosek ten nasuwa się po analizie dzieła, będącego niczym innym, jak opowieścią o walce dobra ze złem. Przepełniona mrokiem pozycja poruszała tematy, którymi zwykły, szary człowiek raczej nie zawracał sobie głowy. Wyimaginowany świat był nie tylko ucieczką i terapią dla jego twórcy, ale także próbą uświadomienia społeczeństwa i zwrócenia uwagi na realne problemy, dramaty i trudności życiowe, nierzadko rozgrywające się tuż pod nosami ludzi. Historia Froda, Sama i pozostałych członków Drużyny traktowała o walce, poświęceniu, obowiązku, pokusie, władzy, miłości i wielu innych istotnych wartościach, które pisarz pragnął przypomnieć tym mogącym o nich zapomnieć. Wszystkie trzy tomy pełnią więc dużo głębszą i ważniejszą rolę niż mogłoby się wydawać osobom czytającym je powierzchownie. Przede wszystkim – skłaniają do refleksji.

Tolkienomania

Ponadczasowy przekaz i charakter dzieł J.R.R. Tolkiena to nie jedyna ich zaleta. Rzeczą, za którą fani kochają pisarza, jest także jego dokładność. Dzieli się ona na kilka czynników.

Z pewnością są to rozbudowane, malownicze opisy przyrody i miejsc. Autor nie stronił od deskrypcji, przeciwnie – można rzec, że się w nich lubował. Z namaszczeniem oddawał urok bądź mrok terenów, sprawiając, że wyobraźnia czytelnika pracowała na najwyższych obrotach. Śródziemie zdawało się być doskonale znanym mu miejscem i podejrzewam, że Tolkien pragnął, by odbiorcy poczuli dokładnie to samo – aby mieli wrażenie, że sami znajdują się pośrodku poszczególnych krain, w samym centrum wydarzeń. Dzięki takiemu zabiegowi tereny ukazane w dziełach nie są dla adresatów tak odległe i obce, zniwelowano świadomość nierealności, przez co łatwiej jest zatopić się i całkowicie zatracić w książkach autora.

Idąc dalej tropem świata, należy zwrócić uwagę, jak bardzo dopracowany jest to twór. Stworzony został od zera, ma swoją historię, języki, mitologię, mieszkańców różnych ras, pragnień i wierzeń, posiadających własną kulturę. Każdemu z przedstawicieli elfów, krasnoludów, hobbitów czy innych stworzeń Tolkien przypisał cechy charakterystyczne. Całości dopełniają mapy i genialnie przemyślana chronologia wydarzeń.

 

Bohaterowie wyróżniają się swoją różnorodnością. Napisani są z pieczołowitą szczegółowością. Nie ogranicza się to jedynie do charakteru, upodobań czy przyzwyczajeń, bowiem każda fantastyczna persona okraszona została również barwnym opisem wyglądu. Na tym Tolkien nie skończył – nie tylko stworzył dodatkowo całą genealogię, ale także skupił się na każdym pojedynczym imieniu – żadne z nich bowiem nie zostało po prostu wymyślone, tylko solidnie przemyślane, a więc ma swoją własną etymologię, niejako wiążącą się z cechą charakterystyczną danej postaci.

Płynąc do Amanu, czyli słowem podsumowania

Powracając do pytania ze wstępu – na czym polega fenomen J.R.R. Tolkiena?
Odpowiedź jest prosta – na szczegółowości wykreowanego przez niego fantastycznego świata. Śródziemie jest jednym z najbardziej dopracowanych i wszechstronnych uniwersów w literaturze tego gatunku. Jego bogactwo i realizm przyciągają czytelników od dekad. Przywiązanie pisarza do detali znajduje odzwierciedlenie nie tylko w świecie, ale także bohaterach, językach i historii. To wszystko autor podaje na złotej tacy magii i sekretów. Mistrz czerpał z własnej biografii, wspomnień i przemyśleń, jednak mimo że opierał się na rzeczach zwykłych, potrafił stworzyć z nich coś zaczarowanego, barwnego i pięknego, a zarazem niepozbawionego logicznej konstrukcji, poświęcając się przy tym bezgranicznie swemu największemu dziełu. I to właśnie odbiorcy potrafią docenić. Książki pisarza uwalniają czytelników od szarego świata i zabierają ich w fascynującą, bajkową podróż. Dlatego też spuścizna Johna Ronalda Reuela Tolkiena przetrwa wieki.

W jaki sposób jeden człowiek po zaledwie kilkudziesięciu latach pracy mógł stać się ucieleśnieniem kreatywności całego rodzaju ludzkiego?

– The Guardian3

 


Przypisy:

1. J.R.R. Tolkien, The Hobbit, or There and Back Again, Londyn 1991

2. J.R.R. Tolkien, The Fellowship of the Ring (The Lord of the Rings, part 1), Londyn 2001

3. Cytat pochodzi z okładki książki [wyd. Amber] J.R.R. Tolkien, Silmarillion, Warszawa 2002

 

Adrianna Dworzyńska
Adrianna Dworzyńska
Geek i fanatyczka popkulturalna. Fascynatka astrofizyki, miłośniczka wszystkiego, co azjatyckie, a także była tumblreciara. Członkini wielkiej trójki fandomów. Ceni magię ponad efektami, dlatego kocha Doctora Who i Merlina nad życie. Dyrektor ds. Memologii 2.0, śmieszek 24/7, ale przede wszystkim stuprocentowy hobbit - lubi święty spokój, jedzenie i spanie.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu