Spotkanie po latach. „To właśnie my” – recenzja książki

-

Za przekazanie egzemplarza recenzyjnego książki To właśnie my do współpracy recenzenckiej dziękujemy Wydawnictwu We Need YA.

A jeśli to my okazało się słodko-gorzkim doświadczeniem. Z jednej strony odbiorcy otrzymali cudowną historię o miłości dwóch bohaterów, z drugiej zaserwowano zakończenie, które było sporym rozczarowaniem. W momencie czytania książki Adama Silvery i Becky Albertalli żadne znaki na niebie i ziemi nie sugerowały, że może pojawić się jej kontynuacja.

Sporej grupce czytelników nie odpowiadało zakończenie, jakie zaserwowali im autor i autorka, oczekiwano bowiem finału, na który zasługiwali protagoniści opowieści. Tymczasem zamiast happy endu zderzono się z bądź co bądź rozczarowującą sekwencją zamykającą tom. Wiele osób pisało, że domknięcie powinno być inne.

Kiedy już pogodzono się z finałem A jeśli to my, okazało się, że twórcy szykują kontynuację perypetii Bena i Arthura. Dwa lata po wydarzeniach opisanych w pierwszym tomie serii, bohaterowie znowu wchodzą na scenę. Co wyniknie z ponownego spotkania dwójki byłych? Czy porzekadło mówiące, że stara miłość nie rdzewieje ma w sobie odrobinę prawdy? Jak tym razem zakończy się opowieść?

Nowy Jork

Po kilku latach Arthur powraca do Nowego Jorku – otrzymał bowiem propozycję stażu jako asystent reżysera. To idealna praca dla protagonisty, dlatego nie namyśla się długo nad jej przyjęciem. Wprawdzie oferta nieco zaburzyła jego plany, miał spędzić ten czas ze swoim chłopakiem – Mikeyem, ale przecież wspólne chwile we dwóch nie uciekną. Prawda? Trzeba łapać okazję, póki jest, przecież nic się nie stanie w Nowym Jorku. Co z tego, że w tym samym mieście mieszka były Arthura – Ben. Ta dwójka od dawna ze sobą nie rozmawiała, więc Mikey nie musi się o nic martwić…

Ben uczęszcza na kursy pisania i dalej szlifuje swoją powieść o magach. Do tego pracuje w sklepie, którym zawiaduje jego rodziciel, spotyka się z przyjaciółmi i próbuje poukładać sobie życie uczuciowe. Benowi podoba się Mario, jednak protagonista nie wie, na czym stoi. Czy obiekt jego wzdychań odwzajemnia uczucie? A może to tylko przelotny romans? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi. Sytuacji nie polepsza fakt, że Ben dowiaduje się, iż do jego miasta zawita Arthur. Niby nie muszą się spotykać, ale los bywa przewrotny, do tego przemilczenie wizyty eksa jeszcze bardziej zagmatwa ich relacje.

W końcu, co łatwo przewidzieć, dochodzi do konfrontacji dwójki byłych partnerów. Czy ta zmieni coś w ich życiu?

Wszechświat i jego niecne plany

To właśnie my to kolejny rozdział z życia Bena i Arthura. W przeciągu tych dwóch lat wiele się u nich zmieniło – obaj studiują, w mniejszym lub większym stopniu realizują swoje marzenia i próbują rozszyfrować swoje uczucia. Ben chce spróbować z Mario, Arthur tworzy związek z Mikeyem, co chwilę jednak powracają do minionych chwil, jakie spędzili razem. A przecież właśnie dostają powtórkę z rozrywki – znowu się spotkają na żywo, będąc dojrzalszymi i mając większy bagaż doświadczeń.

Czytelnik zastanawia się cały czas, dokąd to wszystko prowadzi. Z jednej strony widzi, jaka jest chemia pomiędzy byłymi partnerami, z drugiej podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki i nieco się obawia, co może wyniknąć z ponownego spotkania. Autorka i autor mają jednak plan na ten cały galimatias uczuciowy.

Jak wypada wątek miłosny w To właśnie my? Bardzo dobrze. Znowu jest ekscytująco, słodko, choć czasami też gorzko, puchato i niesamowicie. Bohaterowie są bardziej dojrzali, wiedzą więcej i zdają sobie sprawę z problemów, jakie ich czekają, kiedy podejmują dane decyzje. A do czego doprowadzą wspomniane decyzje? O tym już musicie się przekonać sami.

W tym tomie dzieje się o wiele więcej niż w poprzednim. Protagoniści muszą odnaleźć swoja „ja” i zdecydować się na kilka ryzykownych kroków, do tego czas najwyższy na to, by sami przed sobą przyznali co do kogo czują. A to wcale nie jest takie łatwe. Czytelnik śledzi, jak Arthur i Ben próbują postępować, kierując się rozumem, jednak w końcu do głosu dochodzi również serce. To właśnie my okazuje się przesiąknięte wątpliwościami, strachem oraz pragnieniami, wszystko jednak w końcu znajduje swoje ujście.

Podsumowanie

To właśnie my nie zawodzi. To tom lepszy i ciekawszy od pierwszej części, w której głównie skupiano się na problemach związanych z młodzieńczą miłością. Bohaterowie To właśnie my mają sporo wątpliwości, powoli uświadamiają sobie, co tak naprawdę czują. Nie ma wielkich fajerwerków, tutaj autorka i autor skupiają się na konsekwencjach wyborów. Protagoniści zdają sobie sprawę, że ich decyzje będą miały znaczenie, nie patrzą na świat przez różowe okulary, koncentrują się na konkretnych kłopotach i próbują je rozwiązać.

Na szczęście twórcy To właśnie my nie zapomnieli także o tym, co tak bardzo zahipnotyzowało czytelników w A jeśli to my. Arthur nadal popełnia przezabawne i urocze pomyłki, atmosfera jest poważniejsza, ale nie pozbawiono nas puchatości i słodkości. Są sceny, które okazują się niczym balsam na serce i chce się je czytać raz za razem.

Jedno jest pewne – To właśnie my nie rozczarowuje.

to właśnie myTytuł książki: To właśnie my

Autor: Adam Silvera, Becky Albertalli

Wydawnictwo: We Need YA

Ilość stron: 412

ISBN: 9788367054720

Więcej informacji TUTAJ


podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

Nareszcie zakończenie, na jakie zasługiwali protagoniści.
Monika Doerre
Monika Doerre
Dawno, dawno temu odkryła magię książek. Teraz jest dumnym książkoholikiem i nie wyobraża sobie dnia bez przeczytania przynajmniej kilku stron jakiejś historii. Później odkryła seriale (filmy już znała i kochała). I wpadła po uszy. Bo przecież wielką nieskończoną miłością można obdarzyć wiele światów, nieskończoną liczbę bohaterów i bohaterek.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Nareszcie zakończenie, na jakie zasługiwali protagoniści. Spotkanie po latach. „To właśnie my” – recenzja książki