Takiej ceny za sławę nie powinien ponosić nikt. „A jak to się wyda” – recenzja książki

-

Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki A jak to się wyda do współpracy recenzenckiej dziękujemy wydawnictwu You&YA.

Gwiazdy show biznesu nie mają łatwo – każdy ich krok, wypowiedź czy gest znajdują się pod lupą mediów. Jakiekolwiek znajomości, kłótnie czy bardziej zażyłe relacje stają się nieskończoną wodą na młyn serwisów plotkarskich oraz… fanów. Jednak wciąż i wciąż kolejne osoby próbują zrobić karierę w tym niezbyt przyjaznym środowisku i czasem wplątują się w subtelne, acz wciąż opresyjne sytuacje. A wyrwać się z tak dobrze zaprojektowanej pułapki będzie naprawdę trudno.

Zakazane bycie sobą

Ruben, Zach, Jon i Angel (a właściwie Reese) tworzą najpopularniejszy boysband na świecie – Saturday, uformowany przez geniusza branży rozrywkowej w trakcie obozu dla niezwykłych muzycznych talentów. Ich życie podporządkowane zostało jednemu: pracy. To, jak wyglądają, to, co i jak mówią, jak się ruszają, gdzie jadą, co robią, jedzą oraz śpiewają, jest kontrolowane przez ich producentów, by osiągnąć najważniejszy cel: utrzymać zespół na szczytach list przebojów. Było ciężko, ale chłopcy się przyzwyczaili, a gdy zaczęli odnosić sukcesy, a fanki jeździły za nimi po Stanach, zrozumieli, że wszystko miało swoją przyczynę. I nawet taki stan rzeczy akceptowali. Z biegiem lat jednak coraz bardziej stworzone dla nich persony, nieraz dalekie od ich prawdziwych charakterów, w jaki zostali wtłoczeni, zaczynają ich uwierać. Angel częściej korzysta nie tylko z alkoholu, ale i używek – jego impreza z okazji 18. urodzin doskonale pokazała, jak bardzo zaczął polegać na wspomagaczach. Jon ma dosyć ciągłego zmuszania go do obnażania się na scenie. Zach tworzy muzykę, ale inną niż gra jego zespół, taką, jakiej producenci nie pozwolą mu wykorzystać. Ruben, osaczony przez swoją wiecznie krytykującą go matkę i menadżerów sprawnie manipulujących nim tak, by „się nie wydało”, że jest gejem, ma po prostu dość. Na dodatek kolega z zespołu, Zach, coraz bardziej zwraca jego uwagę. A przecież nie może mieć nadziei na cokolwiek – nie, kiedy obiekt jego cichych westchnień umawia się z dziewczynami. Zmęczeni, przepracowani, z zaledwie kilkoma dniami wolnego po zakończeniu długiej trasy po Ameryce, jadą do Europy. I ta podróż zmieni w ich życiu wszystko.

Gęsto, gęściej, aż trudno oddychać

A jak to się wyda Sophie Gonzales i Cale Dietrich to kolejna propozycja dla czytelniczek oraz czytelników poszukujących queerowych powieści – tym razem oferująca historię osadzoną w świecie show biznesu, nęcąca tematyką niejedną shipującą fankę muzycznych zespołów samym tylko tematem. Chociaż okładka sugeruje nam, że oto w nasze ręce trafia kolejna opowieść romansowa o dorastających, odkrywających swoje pragnienia chłopakach, którym po prostu przytrafiła się nietypowa praca, nie jest to jej główny motyw. A na pewno, jeśli weźmiemy się za nią, szukając słodkich opowieści o boleściach pierwszej, prawdziwej i głębokiej miłości, możemy srogo się zawieść. Powieści Gonzalez i Dietrich bliżej bowiem do negatywnego komentowania współczesnego show biznesu, wykorzystującego marzenia młodych ludzi, by zbić na nich majątki, a uczucie, jakie połączy Zacha i Rubena, służy tu raczej za kolejny element konstruowania tej opresyjnej rzeczywistości niż jako jej wątek główny. Czy też może pryzmat, przez który bohaterowie zaczynają wyraźnie dostrzegać, w jak niezdrowym układzie przyszło im funkcjonować.

Ucieczka w używki w przypadku Angela nie wzięła się znikąd – i brak kontroli stanowi tu mniejszy, choć wciąż istotny problem. Zresztą, rodzice całej czwórki są zapewniani, że menadżerowie oraz producenci dbają o ich dzieci – no, może w przypadku matki Rubena sytuacja wygląda nieco inaczej, ale jej wątek jest kolejnym, dość ciężkim, pojawiającym się w A jak to się wyda. Nawet jeśli mamy do czynienia ze specyficznymi nastolatkami, którzy od kilku lat już profesjonalnie pracują, są szkoleni w arkanach tworzenia wizerunku oraz tresowani w bezgranicznym posłuszeństwie producentom, a przez to nie zachowują się jak ich rówieśnicy, wciąż nie są dorośli. Nie tylko w sensie metrykalnym, ale również czysto fizjologicznym – nie mają jeszcze możliwości, aby poradzić sobie z problemami, frustracjami, a także całkowicie dorosłymi rozterkami, pojawiającymi się na horyzoncie. Moment, w którym ten domek z kart upadnie, wisi w powietrzu od pierwszych stron powieści – niezależnie od bardziej i mniej subtelnych zabiegów wszystkich osób pracujących przy produkcie, jakim jest Saturday, czy ich menadżerki, Erin, wykorzystującej wszystkie słabości chłopaków, by osiągnąć zamierzone cele.

Na końcu tunelu jednak jest światło

Chociaż A jak to się wyda nie czyta się szybko, przyjemnie i z motylkami w brzuszku, to jednak wciąż mamy do czynienia z całkiem niezłą powieścią z relatywnym happy endem. Zach i Ruben będą musieli naprawdę sporo przepracować, o wielu rzeczach porozmawiać, jednocześnie dbając o swoich pozostałych przyjaciół, z których każdy mierzy się z innymi problemami. Jeśli jednak się nie poddadzą, zawalczą o siebie – przejdą przez nadchodzące problemy może nie cali i zdrowi, ale na pewno szczęśliwsi.

Pamiętajcie – jeśli nie macie zasobów, aby czytać o depresji, uzależnieniu od substancji psychoaktywnych, pasywno-agresywnych rodzicach oraz manipulowaniu młodymi bohaterami – odłóżcie tę lekturę na później, albo upewnijcie się, że macie się do kogo zwrócić o wsparcie i pomoc.

a jak to się wyda

 

Tytuł: A jak to się wyda

Autorki: Sophie Gonzales, Cale Dietrich

Wydawnictwo: You&YA

Liczba stron: 384

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

„A jak to się wyda” nie jest kolejnym miły, uroczym romansem queerowym. Dużo więcej tu niebezpiecznych emocji, sytuacji, popadania w uzależnienie i prób tłamszenia tożsamości bohaterów niż jej odkrywania. Ale to też książka o walce o prawo do bycia sobą, nawet w świetle reflektorów.
Agata Włodarczyk
Agata Włodarczykhttp://palacwiedzmy.wordpress.com
Nie ma bio, bo szydełkuje cthulusienki.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„A jak to się wyda” nie jest kolejnym miły, uroczym romansem queerowym. Dużo więcej tu niebezpiecznych emocji, sytuacji, popadania w uzależnienie i prób tłamszenia tożsamości bohaterów niż jej odkrywania. Ale to też książka o walce o prawo do bycia sobą, nawet w świetle reflektorów.Takiej ceny za sławę nie powinien ponosić nikt. „A jak to się wyda” – recenzja książki