Tak rodzi się legenda. „Gotham” – recenzja 4. sezonu

-

Większość seriali o superbohaterach to nijakie produkcje na jedno kopyto. Na ich tle Gotham wyróżnia się odważnym i nieszablonowym podejściem do tematu. Twórcy stosują różne twisty fabularne, bawią się z widzami, nie pozwalając im oderwać wzroku od ekranu. Do tego wprowadzają niemal co odcinek karykaturalne postaci, które doskonale znamy z komiksów o Batmanie.

A skoro o nich mowa, ten sezon został poświęcony narodzinom Mrocznego Rycerza. Nareszcie fani serialu doczekali się momentu, w którym widzimy powolny proces przemiany Bruce’a Wayne’a w samozwańczego obrońcę Gotham City. Powolny, bo został on rozpisany na cały sezon, ale takie drobiazgi, jak pierwsza maska, Batmobil czy pierwszy znak na niebie powinny w pełni zadowolić wielbicieli komiksów. Ale serial Gotham to nie tylko Batman. To przede wszystkim historia tytułowego miasta i jego mieszkańców. Tych porządnych (jak na przykład policja, z Jamesem Gordonem na czele) i tych wyjętych spod prawa (tutaj można wymieniać w nieskończoność). Jednak nim dojdę do omówienia tematu, sprawdźmy, co działo się w czwartym sezonie.

Pax Penguina

Po dramatycznych wydarzeniach z poprzedniej odsłony, miasto pogrążyło się w chaosie. Sytuację uratował były burmistrz, Pingwin. Przejął pełną kontrolę nad półświatkiem, po czym zaczął wydawać rzezimieszkom licencje na prowadzenie szemranej działalności. Zdyscyplinowanie bandziorów przyniosło efekty, które nie uszły uwadze nowym władzom miasta. Pingwin postanowił pójść za ciosem i zalegalizować przestępstwa. Decyzją nowego burmistrza osoby przyłapane na gorącym uczynku na przykład podczas rabunku, jeśli tylko posiadają stosowny świstek, zostają puszczone wolno. Oczywiście nowe prawo nie spodobało się Jamesowi Gordonowi, który postanowił zrobić wszystko, aby obalić rządy Pingwina. W tym celu udał się do jedynej osoby cieszącej się poważaniem wśród gangów Gotham City – Dona Falcone’a.

Tak rodzi się legenda. „Gotham” – recenzja 4. sezonu
Kadr z serialu „Gotham”

Niestety okazało się, że mężczyzna jest śmiertelnie chory i swoje ostatnie chwile pragnie spędzić poza miastem. Jednak sprawą zainteresowała się jego córka, Sofia Falcone. Przybywa ona do Gotham City, aby, jak się wydaje, pomóc Gordonowi obalić reżim Pingwina. Ale kobieta snuje własny plany na przejęcie władzy w mieście. W końcu nazwisko Falcone otwiera wiele furtek w przestępczym półświatku. Ostatecznie udaje jej się podporządkować sobie większość gangów, co nie jest na rękę zarówno Gordonowi, jak i wielu innym osobom. W tym Barbarze, która nawiązuje sojusz z Seliną i Tabithą.

W międzyczasie do miasta przybywają nowi złoczyńcy. Policja ma pełne ręce roboty, bo nawet mury Arkham nie są w stanie na długo zatrzymać żądnych zemsty szaleńców. Natomiast Bruce Wayne musi jak najszybciej zmierzyć się z konsekwencjami swoich czynów, bowiem potworne plany snuje już największy wróg Batmana – Joker.

To lubię najbardziej

Największym atutem serialu Gotham są niewątpliwie jego złoczyńcy. W czwartym sezonie przewija się ich naprawdę wielu. Zaczynając od Profesora Pyga, który za cel obrał sobie Jamesa Gordona. Gdzie się nie pojawi, tam zawsze ściele się trup. I naprawdę nasz komisarz musiał nieźle się nagłówkować, aby odkryć prawdziwą tożsamość Pyga i posłać go za kratki Arkham. Strach na Wróble wprowadza nieco dreszczyku, a odcinki z tym bohaterem przywodzą na myśl naprawdę dobry horror – przez niemal cały czas miałam ciarki na ciele, gdy słyszałam przerażający głos wydobywający się spod makabrycznej maski. W czwartym sezonie pojawia się ponownie Jervis Tetch, chcący zemścić się na Gordonie za śmierć swojej najukochańszej siostry. Jednak tych wszystkich złoczyńców przyćmiewają dwaj inni – bracia Valeska. Tak, bracia. Jeden bardziej stuknięty od drugiego, ale obaj dążą do tego samego celu – zrównania Gotham City z ziemią i jego ponownego odbudowania według własnej, szalonej wizji.

Tak rodzi się legenda. „Gotham” – recenzja 4. sezonu
Kadr z serialu „Gotham”

Nie wolno nam zapomnieć o jednym z najlepszych złoczyńców serialu – Edzie Nygmie. Niestety w tym sezonie postanowiono zrobić z niego… pantoflarza. Pamiętacie tego charyzmatycznego, niezwykle inteligentnego, stukniętego Człowieka Zagadkę? To zapomnijcie o nim. Bowiem na jego miejscu pojawił się mężczyzna zapatrzony nie tyle w zagadki, co w kobietę. Owszem, miał kilka dobrych momentów, niestety był za bardzo wpatrzony w Lee, która sprytnie wykorzystywała jego zauroczenie, aby osiągnąć własne cele. Zresztą ona sama również przeszła dużą metamorfozę, stając się nijako kolejnym przestępcą. Jednak jej działania podyktowane były zapewnieniem mieszkańcom Narrows bezpieczeństwa i dobrobytu, dzięki czemu zyskała przydomek „Doktor”.

Swój moment w serialu miała również Barbara. W pewnej chwili przejęła nawet władzę nad przestępczym półświatkiem, stając się „królową” Gotham. Oczywiście jej rządy nie trwały zbyt długo – a zawdzięczać to może Sofii Falcone. Postać grana przez Crystal Reed miała za zadanie nie tyle intrygować widza, co wkurzać go samą swoją postawą. I z czystym sumieniem mogę przyznać scenarzystom, że ta rola została naprawdę nieźle napisana. Niejeden raz skoczyło mi ciśnienie przez działania tej bohaterki i czasami podczas seansu miałam ochotę zamknąć laptopa i już nigdy go nie otwierać. Oczywiście zaliczam to na duży plus!

Tak rodzi się legenda. „Gotham” – recenzja 4. sezonu
Kadr z serialu „Gotham”
Mroczny Rycerz powstaje

Czwarty sezon to przede wszystkim powolne narodziny Batmana. Widzimy młodego Bruce’a Wayne’a, który po zamordowaniu Ra’s al Ghula staje się zupełnie inną osobą – rozkapryszonym miliarderem bez żadnych zahamowań. Czego jednak można oczekiwać po nastolatku? Stan ten utrzymuje się przez kilka odcinków, po czym widzimy, jak Bruce odzyskuje jasność umysłu i na powrót zajmuje się sprawami Gotham. Na szczęście, bo do miasta przybywa prawdziwy Joker. W finale widzimy, jak przez jego działania miasto staje się oddzielną wyspą, na której zapewne w kolejnej odsłonie dojdzie do niejednej wojny pomiędzy gangami. Tym sposobem mieszkańcy będą potrzebowali pomocy i niewątpliwie ją otrzymają – nie tylko ze strony Jamesa Gordona, ale również Mrocznego Rycerza.

Agnieszka Michalska
Agnieszka Michalska
Pasjonatka czarnej kawy i białej czekolady. Wielbicielka amerykańskich seriali i nienasycona czytelniczka książek, ale nie znosi romansów. Podróżuje rowerem i pisze fantastyczne powieści - innymi słowy architekt własnego życia.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu