Już od ponad czterech dekad Garfield pałaszuje lazanię, gnębi swego właściciela, Jona, i rozśmiesza miliony czytelników. Początkowo komiks był drukowany w czterdziestu jeden gazetach, obecnie pojawia się na stałe w około dwóch tysiącach tytułów na całym świecie. A jeśli dodamy do tego czasowe epizody rudego kota w jeszcze innych brukowcach, to robi nam się z tego międzynarodowy fenomen.
Gdy przyjrzymy się bliżej opowiadanym historiom kudłatego „lazaniożercy”, to ich sukces zupełnie nie powinien nas dziwić — proste, błyskotliwe, z dużą dawką abstrakcyjnego humoru. Sam twórca Garfielda — Jim Davis – podkreślał niejednokrotnie, że główny bohater jego komiksów jest taki, jakimi wiele osób naprawdę chciałoby być: jego życie składa się z jedzenia i spania, ma odwagę mówić to, co myśli i buntuje się przeciwko wszelkim autorytetom. Bądźmy szczerzy, ten kocur podbił serca dużych i małych, a jego popularność zatacza coraz większe kręgi.
Rudy futrzak na PS4
Olbrzymia sława i rozgłos leniwego sierściucha przeniosła jego przygody z komiksów do ekranów kin, a później także do gier, zarówno tych „z prądem”, jak i bez. W tym roku najpopularniejszy kot świata po raz pierwszy pojawił się w na Playstation 4. Garfield Kart: Furious Racing jest zręcznościową wyścigówką, opracowaną przez zespół Artefacts Studio i wydaną przez firmę Microids. Tytuł, oparty na licencji kultowego komiksu, stanowi drugą odsłonę cyklu zapoczątkowanego w 2013 roku Garfield Kart (PC). Tym razem, wcielając się w jedną z ośmiu postaci występujących w graficznym pierwowzorze, zasiadamy za kierownicami tytułowych samochodzików, biorąc udział w wyścigach. Oprócz Garfielda, mamy do wyboru jeszcze inne czworonogi (mowa o psie imieniem Odie, myszy znanej jako Squeak oraz kotach: Nermalu, Arlene i Henrym), jak i ludzi (Jona i Liz). Wygrywa ten, który do mety dojeżdża jako pierwszy. Na samym początku oczywiście określamy nasze wymagania: poziom trudności i to, czy chcemy rozgrywkę jedno- i wieloosobową na podzielonym ekranie i przez internet, oraz tryby wyścigów: turniejowe, grand prix lub samotne pokonywanie trasy na czas. O wygraną możemy walczyć na szesnastu różnorodnych drogach, które ulokowano w takich miejscach ze świata Garfielda, jak jezioro Palerock czy fabryka Pastacosi.
Jedzenie, wszędzie jedzenie
Nie od dzisiaj wiadomo, że gruby, rudy kot uwielbia jeść i spać oraz nałogowo pije mocną kawę. Tego aspektu nie mogło więc zabraknąć w Garfield Kart: Furious Racing. Wszystkie elementy graficzne gry nawiązują do pysznych potraw – na przykład wybór rozgrywki jest przedstawiony za pomocą różnych ujęć pizzy, a zawody, w których bierzemy udział, to Lasagne Cup. Graficznie twórcy zaprezentowali nam typowo komiksową oprawę, do której teoretycznie, na pierwszy rzut oka, nie można się doczepić. Rozpoczęcie zabawy w tej grze nie wymaga specjalnych umiejętności. Menu jest proste i czytelne.
Zbierajcie power-upy!
Cała rozgrywka opiera się na tym, by nie tylko wygrać samemu wyścig, ale także utrudnić innym zajęcie wyższej pozycji. Wszystko dzięki zbieraniu na trasie różnych atrybutów, które pozwalają na wykorzystanie ich w dogodnym dla nas momencie. Jedne pozwalają nam na szybszą jazdę, a inne to pułapki, jakie możemy zastawić na pozostałych przeciwników. Zbieranie power-upów nie wymaga od nas większej interakcji — wystarczy, że kontrolowany pojazd wejdzie z nim w kontakt. Podobnie jak w innych tego typu grach, korzystamy tylko z jednego dodatku na raz. Należy jednak pamiętać, że nasi rywale również zbierają różne pomocne gadżety na trasie – co więcej, nie wahają się ich użyć podczas wyścigu. W grze mamy aż dziewięć odmiennych bonusów, na przykład poduszkę usypiającą inne postacie czy magiczną różdżkę do przejęcia kontroli nad konkurentami i przekroczenia linii mety, jako zwycięzca!
O samej rozgrywce
Chociaż sama idea stworzenia śmiesznych wyścigów z rudym kotem w roli głównej jak dla mnie sprawdziła się świetnie, tak niestety samo wykonanie już niekoniecznie. Moim zdaniem gra jest niestety uboga pod praktycznie każdym względem.
Grafika, chociaż jak pisałam wcześniej, w miarę prosta, to jednak „uderza” w nas skromnością w prezentowanych detalach – zarówno na postaciach, jak i w elementach otoczenia. Ciężko uwierzyć, że premiera gry miała miejsce w tym roku, mając na uwadze możliwości samych twórców. Moim zdaniem cała rozgrywka wygląda jak „ubogi krewny” chociażby znanego Crash Team Racing, opierającego się na podobnej mechanice.
Wyścigi trwają długo, a plansze, po których przyjdzie nam się jeździć, są pozbawione wszelakiej dynamiki i różnorodności. Power-upy kiepsko zbalansowane, zarówno pod względem użyteczności, jak i „losowości” ich pojawiania. Na przykład – dziwnym trafem, gdy zajmujemy ostatnie miejsce w wyścigu, wszystkie bonusy są identyczne i pozwalają jedynie przyspieszać jazdę. Od samego początku mamy do wyboru wszystkie trasy, przez co gra szybko się nudzi i jest całkowicie pozbawiona pikanterii rywalizacji. Nie ma tutaj żadnych bardzo trudnych elementów, a podstawy jazdy możemy opanować po kilku minutach gry. Nie musimy nic zdobyć, ani mieścić się w odpowiednie ramy czasowe, by odblokowywać kolejne plansze. Szkoda.
No i oczywiście chyba największy minus — cena. Zdecydowanie za wysoka.
Podsumowując, Garfield Kart: Furious Racing to gra skierowana jedynie do bardzo młodych odbiorców, którzy zaczynają swoją przygodę w wyścigowym świecie. Inni będą znudzeni i rozczarowani.
- Świat Garfielda, bo w końcu wszyscy uwielbiają grubego, rudego kota,
- Możliwość zbierania power-upów (mam olbrzymią słabość do tej mechaniki gry).
- Uboga grafika,
- Brak większej rywalizacji, szybka monotonność,
- Zbyt wysoka cena,
- Plansze pozbawione dynamiczności i różnorodności.
https://www.youtube.com/watch?v=kcgVeQqTI5U&feature=emb_title