Pasja to dla wielu najważniejsza rzecz w życiu. Tak chyba właśnie jest w wypadku Yatory – głównego bohatera Blue Period. Kolejne odsłony mangi pokazują czytelnikom dalsze perypetie związane z przygotowaniami do egzaminu na Tokijski Uniwersytet Sztuki, ale poza nimi znajdziemy tu i inne, może nawet ciekawsze, motywy.
Poradnik
Lekturę w dalszym ciągu da się traktować jak fabularyzowany poradnik dla adeptów malarstwa. Co prawda w porównaniu z początkiem mangi, znajdziemy tu nieco mniej praktycznych wskazówek dotyczących technik malarskich i ćwiczeń, ale wciąż sporo się można z komiksu nauczyć. Dodatkowo poznajemy szczegóły (wydaje się, że prawdziwe) dotyczące egzaminów wstępnych na Geidai.
Bardzo cenne wydają się ogólne uwagi dotyczące tworzenia, jak choćby wskazywanie na to, że opanowanie technik i narzędzi to tylko jeden z elementów i niekoniecznie najważniejszy. Yatorze nie wystarczy poznanie zasad dotyczących kompozycji obrazu, sposobu prowadzenia pędzla czy innych technikaliów. Trudniejsze jest dla niego nauczenie się, jak patrzeć na świat i jak go przedstawiać, w jaki sposób zawrzeć swoje uczucia w sztuce i oddać w niej siebie. Czy to wszystko będzie istotne dla czytelnika niezainteresowanego malarstwem? Nie jestem w stanie wyrokować, ale dla mnie było to fascynujące.
Wciąż nie uświadczymy tu zawrotnego tempa akcji. Wszystko dzieje się raczej wolno. Yatora uczęszcza na wymagający kurs przygotowawczy, potem zaś przystępuje do pierwszej części egzaminu praktycznego. Fabularnie wydawałoby się, że to prosta historia. Dwa tomy obejmują trochę ponad miesiąc, podczas którego życie bohatera jest dość uporządkowane. Jednak nie w pełni, a to, co nie podlega prostemu porządkowi, fascynuje tym mocniej.
Emocje
Gdyby nie autentyczne emocje, to Blue Period nie miałoby tak wielkiej wartości dla czytelnika. Manga pokazuje jednak bardzo różne uczucia, ale także wzbudza je w nas. Dzięki temu pozycja ta prezentuje naprawdę wysoki poziom. Bohaterowie przezywają ciężkie chwile – zbliżający się egzamin, duża liczba osób aplikujących przypadająca na jedno miejsce i olbrzymia presja. Nie wszyscy jednakowo dobrze sobie z tym radzą. Jednocześnie te ciężkie chwile mogą ludziom otworzyć oczy, pomóc zrozumieć siebie – z tym także spotkamy się na kartach tej mangi.
Niewątpliwie pogłębia się relacja Yatory z niektórymi innymi osobami. Bohater dowiaduje się czegoś nowego o ludziach, których niby znał. Wgląd w innych pozwala mu z kolei także wejrzeć w siebie, a w konsekwencji rozwinąć się jako człowiekowi. Być może brzmi to nieco patetycznie, ale autorka pokazała to w bardzo umiejętny sposób.
To nie wizualia są najważniejsze
Może być nieco paradoksalne to, że w wypadku tej mangi to nie jej strona wizualna wybija się na pierwszy plan. Nie znaczy to, że jest zła – wiele rysunków prezentuje dobry poziom. Z kolei pojawiające się na kartach mangi obrazy, chociaż utrzymane w innym stylu, zwiększają jej atrakcyjność. Pewnym minusem jest brak kolorowych stron – w jednym miejscu czarno-biały styl zdecydowanie nie pasuje. Wszak omawianie użycia kolorów w obrazach, bez ich pokazania, wypada blado.
Tym, co najważniejsze w Blue Period, są doskonale przedstawione emocje i przeżycia bohaterów. Manga skłania czytelnika ku introspekcji i spojrzenia na siebie. Pozostałe elementy – fabuła, rady dla artystów, czy wreszcie kreska, są w moim odczuciu dodatkiem. Ważnym, ciekawym, ale jednak dodatkiem.
Tytuł: Blue Period
Autorka: Tsubasa Yamaguchi
Gatunek: dramat, obyczajowy, seinen, sztuka
Wydawnictwo: Waneko