Superbohaterowie znowu atakują! „Titans” – rozmowa o serialu

-

O postaciach posiadających nadludzkie zdolności powstało już sporo produkcji. Widzowie nadal uwielbiają śledzić losy takich bohaterów, bez względu na to, co twórcy zgotują swoim suberbohaterom. Wciąż trwa również “wojna” pomiędzy DC Comics a Marvelem. I naprawdę ciężko wybrać, który z nich jest tym najlepszym i najfajniejszym dystrybutorem filmów o superbohaterach. Dzisiaj zapraszamy was do przeczytania rozmowy na temat pierwszego sezonu Titans!

Paulina: No dobrze. Zacznijmy od tego, co mnie skłoniło do zapoznania się z tą produkcją. Zgłaszając się do obejrzenia serialu, nie kierowało mną nic innego, jak ciekawość, czego nowego można jeszcze dostać w ramach superbohaterskich produkcji? Do tego uwielbiam wszystko, co jest  związane z osobami obdarzonymi mocami. A jak to wyglądało w twoim przypadku?

Patrycja: W dzieciństwie uwielbiałam oglądać animowane perypetie Młodych Tytanów, dlatego bardzo zależało mi na tym, żeby przekonać się, czy serial będzie tak samo ciekawy jak kreskówka. W jaki sposób zostaną zmienione postacie, aby pasowały do ich dorosłych wersji, oraz jakim torem zostanie poprowadzona fabuła.

Paulina: Zaczynając seans, obawiałam się, że serial mi się nie spodoba. Pierwszy odcinek wcale mnie nie zachwycił, nie wzbudził jakichkolwiek emocji, a jedyna myśl w mojej głowie brzmiała: „Co to ma być?!”. Nie lubię jednak zostawiać czegoś nieskończonego, bez względu na to, czy to książka, film, czy też serial,, więc nie pozostało mi nic innego, jak brnąć dalej w tę historię.

Superbohaterowie znowu atakują! „Titans” – rozmowa o serialu
Kadr z serialu „Titans”

Patrycja: Z mojej strony wyglądało to inaczej. Seans rozpoczęłam z nadzieją na  dobry, pełen akcji, wciągający serial i mimo kilku niedociągnięć i nieporozumień dawałam mu naprawdę wielką szansę. Niestety, z każdą minutą ta produkcja stawała się coraz gorsza i nużąca.

Paulina: Przechodząc już do samej fabuły… Mogę jedynie napisać, że twórcy mieli konkretny pomysł na to, co chcą przedstawić widzom. Nic tutaj nie dzieje się przypadkiem, nawet muzyka została dobrana po mistrzowsku i z dbałością o najmniejszy szczegół.

Patrycja: Zgodzę się z tobą, twórcy zadbali o szczegóły, dlatego podczas seansu odczuwałam, jakby DC chciało zrobić z Tytanów serial na miarę Gry o tron. Zbyt wiele fabuły zostało wpakowane w tak małą ilość odcinków, przez co napisy końcowe sprawiały wrażenie wstawionych przez pomyłkę, a sama historia pozostawiała nas z niesmakiem i niedosytem. Jak bawiłaś się podczas seansu?

Paulina: Chociaż na początku historia mnie nie zachwyciła, to z każdym kolejnym epizodem wciągała coraz bardziej. Twórcy stopniowali napięcie, aby w ostatnim odcinku pokazać, na co tak naprawdę ich stać.

Patrycja: Niestety moje odczucia co do tego serialu są całkowicie przeciwne. Początkowe zainteresowanie stopniowo przemieniło się w znudzenie, a każdy następny fragment historii sprawiał, że coraz bardziej chciałam porzucić ten tytuł. Natomiast muszę przyznać, że produkcję ogląda się szybko, co dla mnie okazało się plusem. Która z postaci najbardziej przypadła ci do gustu?

Paulina: Przechodząc do bohaterów, to bardzo spodobał mi się sposób ich ukazania i wykreowania. Przez większość czasu kolory są przytłumione, ciemne, aby jeszcze mocniej podkreślić, jaki mroczny jest świat. Każda z postaci ma swoje cechy charakterystyczne i przyznam szczerze, że żadnej z nich nie da się nie lubić. Najbardziej polubiłam Annę Diop (Koriand’r/Starfire) oraz Minkę Kelly (Dawn Granger/Dove), te dwie aktorki zagrały fenomenalnie, przekonały mnie swoją mimiką, ruchami oraz podejściem do swoich postaci. Dzięki nim jeszcze milej oglądało mi się ten serial. Nie mam tu oczywiście na myśli, że reszta aktorów zagrała tak słabo, iż nawet nie warto ich pamiętać, lecz te dwie panie otrzymały u mnie pierwsze miejsce.

Superbohaterowie znowu atakują! „Titans” – rozmowa o serialu
Kadr z serialu „Titans”

Patrycja: Muszę się z tobą zgodzić. Anna Diop pokazała pazur, a to, w jaki sposób poprowadziła swoją postać, było genialne. Seksowna, silna i robiąca wszystko, czego tylko zapragnie, jednak z drugiej strony bezradna i borykająca się z utratą pamięci. Starfire to bohaterka, wybijająca się na tle innych osób, co na pewno w wielu momentach ratuje ten serial. Wizerunek Gwiazdki w kreskówkowej wersji jest całkowitym przeciwieństwem tego, który widzimy w nowej odsłonie historii, dlatego nie każdemu może przypaść do gustu. Jeśli miałabym wytypować najgorszą postać tej produkcji, bez zastanowienia wybrałabym Rachel. Teagan Croft wydaje się nie pasować do tej roli. Czasami wręcz miałam wrażenie, jakby dziewczyna wręcz “dusiła się” w ciele Rachel. Kreskówkowa Raven zawsze była opanowaną, a wręcz zimną osobą, która raz na jakiś czas ukazywała to, ile ciepła i miłości może dawać. Jej serialowa odsłona jest płaczliwym dzieckiem,nie potrafiącym wybrać, komu ufać, w efekcie czego bardzo łatwo ją wykorzystać czy zmanipulować. Rachel była denerwująca i niszczyła widzowi seans. Co jeszcze spodobało ci się w tym serialu?

Paulina: W Titans podobało mi się również, że twórcy nie starali się skupić tylko na jednym gatunku, a połączyli kilka z nich. I tak mamy podsycający ciekawość widza thriller, w którym najważniejszy jest wątek Starfire. Pojawia się także romans. Gdzieś w tle przewija się kryminał, bo przecież Robin za dnia jest detektywem. Dodatkiem są również momenty akcji, wulgarne sceny seksu czy też krwawe walki. Podkreślam słowo dodatek, bowiem jest ich naprawdę mało, twórcy jednak nie chcieli pójść w stronę brutalnej wizji życia superbohaterów. Myślę, że udało im się stworzyć coś naprawdę dobrego i trzymającego w ciągłym napięciu.

Patrycja: To mieszanie gatunków sprawiało, że serial nie do końca wpisywał się w jakikolwiek rodzaj. Sceny zmieniały się jak w kalejdoskopie. Krwawa walka przemieniała się w historię miłości, a ta z kolei była wprowadzeniem do całkiem innego wątku o odmiennym charakterze i gatunku. I kiedy pomyślałam, że w tym kociołku brakuje już tylko Batmana i Jokera, to stało się najgorsze.

Superbohaterowie znowu atakują! „Titans” – rozmowa o serialu
Kadr z serialu „Titans”

Paulina: Chciałabym jeszcze podjąć wątek ostatniej części , czyli jedenastej. Za dużo nie mogę o nim napisać, bo odebrałabym innym przyjemność z oglądania, ale muszę to poruszyć ten odcinek sprawił, że z wielką niecierpliwością będę wyczekiwać drugiego sezonu. To, co się działo, jak zostało wszystko ukazane, zdumiało mnie, wbiło w fotel. I jeszcze jedno nie wyłączajcie odcinka, jak tylko pojawią się napisy, bowiem po nich czeka na was pewna niespodzianka! Podsumowując, twierdzę, iż warto obejrzeć Titans. Chociaż pierwszy odcinek może zniechęcić do kontynuowania seansu, to zapewniam, że dalej jest coraz lepiej. Świetnie wykreowani bohaterowie oraz dobra gra aktorska, ciekawa fabuła, która do samego końca zadziwia, subtelna muzyka, podsycająca wszelkie emocje odczuwane przez widza to wszystko sprawia, że oceniam ten serial na siedem punktów na dziesięć i polecam go wszystkim (nie tylko fanom superbohaterów)!

Patrycja: Natomiast jako ten zły gliniarz, i wiecznie niezadowolony krytyk, polecam ten serial osobom, które nie oglądały w dzieciństwie Młodych Tytanów i nie są związane z tą bajką. Sama produkcja  wypadła raczej przeciętnie, ma wiele wzlotów, które zawsze kończą się solidnym upadkiem. Widać w nim przerost formy nad treścią oraz kilka wymuszeń fabularnych, takich jak pojawienie się Jokera i Batmana. Niektóre wątki są porzucane tylko po to, by do nich powrócić, gdy kończą się pomysły na główną historię. Zbyt wiele szczegółów w tak krótkim czasie uświadamia nam, że twórcy próbowali stworzyć drugą Grę o tron, jednak z marnym skutkiem. Mimo to serial można obejrzeć, a na pewno znajdą się takie osoby, którym przypadnie on do gustu i będą dobrze się przy nim bawić. Oceniam go jako cztery punkty na dziesięć z plusem i sercem dla Anny Diop (Starfire) oraz Brentona Thwaitesa (Robin) za podnoszenie poziomu.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu