Niejeden fan fantasy zapewne wyobrażał sobie, jak mogłaby wyglądać apokalipsa i życie po niej. Co należałoby zrobić, gdy władzę nad światem przejęłyby zbuntowane roboty, a ludzie zeszli do podziemi? Jakie cechy pozwolą przetrwać? Siła, spryt, zręczność, a może wystarczy zwykły fart? Strefa 25 odpowie na te pytania.
Postapokalipsa jest konwencją, traktującą o wydarzeniach bezpośrednio po kataklizmie lub zagładzie naszej cywilizacji. Wizji końca znanego nam świata są setki, które rozpalają wyobraźnię twórców filmów, książek czy gier. Każda nowa technologia otwiera kolejne drzwi do snucia wymyślnych i coraz bardziej mrocznych teorii. Strefa 25 pokazuje nam świat, w którym doszło do buntu robotów, a ludzie ukrywają się w bunkrach. Niestety wybucha tajemnicza epidemia, a my wcielamy się w postać Karla, który ma za zadanie odnaleźć lekarstwo.
Za przekazanie egzemplarza recenzyjnego gry Strefa 25 do współpracy recenzenckiej dziękujemy Wydawnictwu FoxGames.
Bunt maszyn
Pierwsze strony komiksu pokazują nam bunkier ocalałych, kryjących się przed robotami, które zbuntowały się przeciw ludzkości. Motyw bardzo dobrze znany, chociażby z filmów pokroju Ja, robot, jednak forma gry paragrafowej umożliwia nam uczestnictwo w fabule. Już nie jesteśmy obserwatorami, a integralną częścią historii. Umieszczenie całości w komiksie, czyni rozgrywkę bardziej interesującą.
Na kartach komiksu poznajemy świat i nową rzeczywistość. Eksplorujemy liczne lokacje, poznajemy różnych ludzi i przede wszystkim roboty, czyhające zewsząd na nasze życie. Jako gracze, zostajemy wrzuceni w wir fabuły, jednak nie dowiadujemy się jak do tego wszystkiego doszło. Jest to istotny wątek, który na żadnym etapie rozgrywki nie zostaje poruszony, a szkoda, bo po takim czasie, spędzonym w postapokaliptycznym mieście, chciałoby się poznać genezę tych wydarzeń.
Lekarz, mechanik, a może myśliwy?
Na samym początku rozgrywki musimy wybrać profesję postaci, która niesie za sobą pewne przywileje, ale również konsekwencje. Do wyboru mamy lekarza, mechanika, żołnierza oraz myśliwego, co trzeba przyznać, jest ciekawym urozmaiceniem gry. Wiele okienek ma specjalne odznaczenie, umożliwiające danej profesji interakcje z przestrzenią. Należy zwrócić uwagę na umiejętności danego bohatera, co też narzuca nam pewne działania i bieg historii. Dzięki temu rozwiązaniu możemy zagrać kilka razy, zamiast wyrzucić komiks na półkę i nigdy do niej nie zajrzeć przez wyczerpanie materiału.
Za zakrętem kolejny zakręt, a dalej… drzwi
Już na wstępie do rozgrywki należy się uzbroić w cierpliwość. Mimo że sam komiks wydaje się cienki, bo ma zaledwie 144 strony, to gra zajmie nam ładnych parę godzin. Samo rozeznanie w świecie, poprzez odwiedzanie lokacji ich eksplorowanie, jest żmudne i momentami dłuży się niemiłosiernie. Twórcy zapewne chcieli, by gracz najpierw zapoznał się ze wszystkimi miejscówkami, jednak traci na tym tempo i można się zniechęcić do kontynuowania historii. Przy grach paragrafowych jest to częste, choć w wypadku Strefy 25 wracanie do tego samego okienka kilka, bądź kilkanaście razy, robi się po prostu nudne. Każdy kadr zwykle ma kilka opcji wyboru konkretnych drzwi albo ścieżki, mimo to, po sprawdzeniu wszystkich miejsc, nie ma nic do roboty. Ale trzeba też zaznaczyć, że na wytrwałych czeka nagroda w postaci wartkiej akcji, po nużącej podróży w tę i we w tę. Po pewnym czasie wchodzimy w interakcję nie tylko z robotami, z którymi musimy walczyć, ale również z ludźmi, chcącymi nam pomóc w znalezieniu lekarstwa czy ucieczce. I odtąd możemy cieszyć się urozmaiconą rozgrywką oraz interesującą fabułą. W końcu podejmujemy ważne decyzje, realnie wypływające na naszego bohatera.
Zasady sobie, a gracz sobie
Dużym minusem Strefy 25 są zasady rozgrywki, przedstawione na dwóch stronach, które często są niejasne i pozostawiają szerokie pole do interpretacji. Dla niektórych, może być to zaleta, jednak w wielu przypadkach wskazówki z regulaminu stały w opozycji do tego, co dzieje się w danym momencie rozgrywki. I niestety te niejasności powodują krążenie w kółko po tych samych lokacjach, co sztucznie wydłuża czas gry.
Nie niszcz książki, włącz drukarkę
Na początku książki znajdują się elementy do wycięcia, które są podstawą rozgrywki. Problem polega na tym, że wycinając przedmioty czy karty namierzenia musielibyśmy zniszczyć pierwszą stronę komiksu, co mija się z celem. Na szczęście twórcy znaleźli na to odpowiednie rozwiązanie w postaci linków, kierujących nas do zasobów online do pobrania. Dzięki temu gracz może cieszyć się walkami z robotami i zbieraniem zasobów, bez zbędnego wycinania stron z książki, co byłoby wielką szkodą dla całości. Jednak jest to problem dla osób, nieposiadających drukarki.
Gra paragrafowa dla wytrwałych
Pierwsza godzina rozgrywki polega wyłącznie na eksplorowaniu świata, a kolejne zakręty i martwe punkty mogą znudzić, dlatego nie jest to gra dla niecierpliwych. Fabuła zaczyna się dopiero po odwiedzeniu wszystkich miejsc w komiksie, jednak warto się przemęczyć dla interesującej fabuły i walk, które są najważniejszym elementem Strefy 25.
Na wielkie brawa zasługuje oprawa graficzna i rysunki lokacji, zapierających dech w piersi ze względu na detale. Również postaci są zaprojektowane w charakterystycznym stylu, co pomaga zaangażować się w historię jeszcze bardziej. Należy też pamiętać, że nie jest to szybka gra i trzeba zarezerwować sobie minimum trzy godziny, więc niech nie zwiedzie was mały format książki.
Tytuł: Strefa 25
Autor: Jarvin
Liczba graczy: 1
Wiek: 13+
Wydawnictwo: FoxGames