Jest taki jeden dzień w roku, gdy budzą się wszelkiej maści potwory wraz z straszydłami, nieprzyjaznymi chochlikami, strzygami, psychopatycznymi mordercami, duchami czy innymi straszakami. Aby uczcić tę wyjątkową noc, specjalnie dla czytelników Popbookownika prezentuję sporą dawkę strachu i suspensu – klasyki horrorów z przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych! Niezapomniane dzieła jednych z najwybitniejszych twórców gatunku , Stanleya Kubricka, Wesa Cravena czy Johna Carpentera. A zatem zasiądźcie przed ekranami z koszami pełnymi cukierków, bo oto przed wami wspaniała piątka mrożących krew w żyłach produkcji idealnych na halloweenowy seans!
Halloween (1978), reż. John Carpenter
To miała być noc taka jak wszystkie inne – mieszkańcy małego amerykańskiego miasteczka Haddonfield świętowali przełom października oraz listopada. Dzieci przebierały się i wycinały dyniowe lampiony pod opieką swoich niań, inni szukali wrażeń w opuszczonym domu rodziny Mayersów. To tam sześcioletni Michael zasztyletował swoją siostrę… i właśnie 31 października po długiej nieobecności zawita ponownie w rodzime strony.
Kultowy horror Johna Carpentera doczekał się licznych kontynuacji oraz remake’ów, ale żaden z nich nie był w stanie dorównać oryginałowi z lat siedemdziesiątych. Film uważa się za fundament dla przyszłych slasherów, wzorowali się na nim późniejsi wielcy reprezentanci tego gatunku. Mimo że nieco się zestarzał, trudno odmówić mu mrocznego klimatu oraz napięcia wzrastającego z każdą minutą.
Sam Michael Mayers mógłby stanąć na podium najbardziej przerażających postaci w historii filmów grozy – enigmatyczna persona z naciągniętą na twarz bladą maską o strukturze pozszywanej skóry, dzierżąca wielki nóż, który aż prosi się o zatopienie go w ciele ofiary. Gdy z ekranu bije blady strach, a tajemnicza obecność rozlega się w eterze, nawet najodważniejszym widzom w końcu puszczają nerwy. Nie ma wątpliwości, że po seansie nie zmrużycie oka…
Koszmar z ulicy Wiązów (1984), reż. Wes Craven
Jeśli jednak się uda i popłyniecie do świata marzeń sennych, uważajcie! Nie wiadomo, czy nie czai się tam Freddy Krueger, zmora z koszmarów polująca na nieświadomych śpiochów. A po nocy przepełnionej przerażającymi historiami, opowiadanymi z ust do ust, o zły sen nie trudno.
Przekonała się o tym na własnej skórze Nancy Tomphson, bohaterka Koszmaru z ulicy Wiązów. Senne, spokojne miasteczko staje się bowiem polem bitwy między fantazjami a prawdziwą rzeczywistością. Czwórka nastolatków mieszkających przy tytułowej Elm Street którejś feralnej nocy pogrąża się w fantasmagorii stworzonej przez demonicznego antagonistę. Jego obecność czuć wszystkimi zmysłami, powonienie drażni odstręczająca woń spalenizny, uszy krwawią od metalicznego odgłosu noży przy akompaniamencie szyderczego śmiechu. W momencie, kiedy już poczujemy oddech na karku, w który wbijają się ostre szpony, odkrywamy, że to dopiero preludium.
Trudno nie dać się zwieść, gdy zamiast łowcą stajesz się zwierzyną. Legendarny Freddy Krueger atakuje bowiem w najmniej odpowiedniej chwili, gdy pogrążone w śnie ofiary nie są w stanie się bronić. Nic dziwnego, że jego historia doczekała się licznych kontynuacji i nadal inspiruje twórców. To dzięki charyzmie głównego antagonisty widzowie wciąż przeżywają ten sen na nowo. Napar z melisy niewiele pomoże, dawka kofeiny w końcu przestanie działać. Lepiej obmyślcie dobrą strategię przed spotkaniem z Władcą Koszmarów.
Egzorcysta (1973), reż. William Friedkin
Niektóre scenariusze oparte są na prawdziwych wydarzeniach, zapewne nie raz słyszeliście o demonach opętujących bezbronne duszyczki. Nawet ci najbardziej sceptyczni w obliczu setek nagrań publikowanych w sieci odczuwają zaniepokojenie przed konfrontacją z nieznanym. Wierzycie w istoty paranormalne? W życie po śmierci? Horror w reżyserii Williama Friedkina przekona nawet zatwardziałych sceptyków.
Gra spirytystyczną tabliczką ouija z wymyślonym przyjacielem Kapitanem Howdym na zawsze zmienia życie małej Regan oraz jej najbliższych. Ciało dziewczynki opętuje szatańska istota. Pomimo starań matki, poszukującej całymi dniami specjalistów z różnych dziedzin, nikt nie chce podjąć się próby uleczenia dziecka – lekarze załamują ręce, a psychiatrzy zawodzą. Władze kościelne z początku nie przyjmują tłumaczeń o ingerencji sił nieczystych. To się jednak zmienia, gdy ksiądz Karras prowadzący lokalną poradnię psychologiczną odwiedza dom rodziny. Rozpoczyna się pojedynek z siłami ciemności. Która strona ostatecznie wygra?
Egzorcystę uważa się za jeden z najwybitniejszych filmów kina grozy w historii. Nawiązania do elementów fabularnych można bez problemu znaleźć w popkulturze – ludzie chodzący po suficie, obracający głowę o trzysta sześćdziesiąt stopni niczym sowa, o zdeformowanych obliczach, od których bije wulgarność zabarwiona podtekstem erotycznym. Echa produkcji rozbrzmiewają z mocą porównywalną do emocji towarzyszących widzowi podczas seansu. Jeśli odważycie się przekroczyć próg piekła, bądźcie czujni. Nie wiadomo, co czeka was po drugiej stronie…
Lśnienie (1980), reż. Stanley Kubrick
Zapewne każdy choć raz w życiu odczuł potrzebę, by rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady. Pewien znany pisarz nazywany „królem grozy” postanowił stworzyć historię alternatywną, spełniając marzenia nie jednej, ale aż trzech osób. Jak zamienić fantazję tysiąca w koszmar jednostki?. Witamy w Overlock Hotel!
Najgorszy potwór czai się w nas samych. Żyjący w odizolowanym od świata górskim hotelu Jack Torrance sprawuje pieczę nad opuszczonymi pokojami, ciemnymi korytarzami, gdzie nie ma śladu żywej duszy. Jedynymi towarzyszami pogrążającego się w obłędzie nocnego stróża stają się jego bliscy, żona Wendy oraz syn Danny. Dziecko obdarowane darem jasnowidzenia spędza całe dnie na odkrywaniu tajemnic placówki Overlock, przesiąkniętej mrocznym mistycyzmem. Okazuje się, że budynek pozornie ziejący pustką gości więcej niż trójkę Torrence’ów…
Lśnienie zostało oparte na książce autorstwa Stephena Kinga, jednak Stanley Kubrick wzniósł ją na wyżyny perfekcji. Produkcja zyskała miano arcydzieła kinematografii, zresztą nic dziwnego. Dbałość o szczegóły odzwierciedla się w każdym kadrze, ścieżka dźwiękowa eksponuje niepokój związany z łamaniem kolejnych granic rzeczywistości, a to wszystko na krawędzi życia i śmierci. Trudno jednoznacznie orzec, gdzie czai się niebezpieczeństwo. W ferii barw oraz śmiechów z sali balowej, czy może szaleńczym stukaniu w klawiaturę enigmatycznego zdania „All work and no play makes Jack a dull boy” (pl: „Nudzą Jacka takie sprawy, ciągła praca brak zabawy”)? Personel hotelu Overlock czeka na wasze przybycie, oferta bez gwarancji wymeldowania.
Martwe zło (1981), reż. Sam Raimi, Fede Alvarez
Nie ma wątpliwości, że właśnie Evil Dead musi otrzymać zaszczytne miano jednego z najbardziej pokręconych horrorów w tymże zestawieniu. Powody można by wymieniać bez końca, poczynając od fabuły, poprzez rozwój wydarzeń, zachowanie postaci, montaż scen wyjętych z szalonego kolażu ujęć, zmiennokształtnych zwłok pragnących posmakować krwi… w odpowiedzi na ten dziwaczny twór uczucie zaintrygowania jest wskazane.
Ash wraz z przyjaciółmi wybiera się do opuszczonego domku w górach. Ich wiekowa kwatera, lub po prostu splądrowana ruina grożąca zawaleniem, z jakiegoś nieznanego powodu nie odstrasza gości. Młodzi wprowadzają się, a w ramach rozrywki rozpoczynają poszukiwanie cennych artefaktów w obskurnej piwnicy. Radości nie ma końca, gdy spod zakurzonej sterty wyłania się prawdziwe cudo – Necronomicon będący legendarną księgą zmarłych. Załączona do niej tajemnicza kaseta wprowadza w ruch nieznane pradawne siły, a tych, którzy je przebudzili, czeka straszliwa kara!
Seans Martwego zła należy do tych z gatunku niezapomnianych. Debiutujący Sam Raimi potraktował produkcję jako eksperyment formalny, łącząc różne konwencje, stosując nieoczywiste ujęcia, ale przede wszystkim tworząc kontrowersyjną estetykę na granicy kiczu i makabry. Śmiertelne spazmy nie są pozbawione uczucia erotycznej ekstazy. Roślinność pulsuje, wijąc się w prowokujących konwulsjach. Plastyka ożywieńców rozpadających się na oczach widzów zakrawa o szkaradzieństwo. Specyficzne kino dla nie bojących się wyzwań odbiorców.
Ciąg dalszy nastąpi…?
Opisane powyżej propozycje filmowe to tylko ułamek wspaniałej kolekcji horrorów z przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Choć pokryła je patyna czasu, a technologia posunęła się o lata świetlne, to nie można odmówić twórcom wyobraźni i polotu w kreowaniu świata przedstawionego. Ile by nie narzekać na drętwą grę aktorską oraz tanie efekty specjalne, produkcje dalej wzbudzają w widzach lęk, kuszą specyficznym klimatem, ale przede wszystkim zabierają w podróż sentymentalną. Z pewnością uatrakcyjnią wasz halloweenowy wieczór, a także zagwarantują niezapomniane wrażenia.