Strach ma wielkie oczy. „Filip i hydra” — recenzja książki

-

Filip i hydra to dopiero druga pozycja w karierze Patryka Fijałkowskiego, lecz młody pisarz stworzył dzieło, obok którego nie wolno przejść obojętnie.
Kim jest Filip?

Filip i hydra jest książką, w której poznajemy tytułowego, młodego mężczyznę, wychowanego w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Stara się on ułożyć sobie życie z ukochaną oraz realizować swoje marzenia o karierze muzyka. Mogłoby się wydawać, że nie jest to nic nadzwyczajnego i ukończenie lektury nie będzie trudne, prawda?

Zło czai się wszędzie

To tylko pozory, ponieważ mamy do czynienia z książką prezentującą kulisy życia w atmosferze przemocy domowej i nie ukrywam, że parę razy musiałem zrobić sobie od niej dłuższą przerwę. Otóż niczym w dziełach Alfreda Hitchcocka, autor nie traci czasu na zbędne w jego mniemaniu wprowadzenie. Czytelnik z marszu zostaje wrzucony w wir wydarzeń, które dodatkowo są ze sobą wymieszane, a całość poznajemy dzięki obecności narratora.

Ten prezentuje je w taki sposób, jakby sam był ich uczestnikiem. A biorąc pod uwagę fakt, że akcja ma miejsce w czasach, w których wielu potencjalnych czytelników dorastało i pamięta czym jest chociażby pierwsze PlayStation, to bardzo łatwo jest wejść w ten wykreowany świat i poczuć się jak główny bohater.

Problem pojawia się w momencie pierwszego przeskoku do teraźniejszości, w której obserwujemy, jak dorosły już protagonista próbuje sobie radzić z piętnem, jakie odcisnęło na nim trudne dzieciństwo i życiem codziennym. Otóż książka w żaden sposób nie informuje nas, kiedy przenosi akcję do przeszłości, wyimaginowanego świata wyobraźni, lub teraźniejszości. Z tego powodu czytelnik może poczuć się zdezorientowany. Mimo iż obecność innych bohaterów pozwala zorientować się, w jakim okresie została umiejscowiona akcja, trzeba być bardzo skoncentrowanym, aby nie przeoczyć przeniesienia się w czasie.

Jak wygląda ta cała hydra?

Sama kreacja Filipa, jego doświadczenia i relacje z bliskimi są bardzo wiarygodne i angażujące. Podejmując się tematyki przemocy domowej tematyki można mieć obawy, że autor potraktuje ją zbyt emocjonalnie i stworzy karykaturę. Jednakże ani przez chwilę nie odniosłem takiego wrażenia. Książka nie skupia się tylko na jednej, winnej stronie, lecz pokazuje, że ten problem odbija się na wielu płaszczyznach i każdy radzi sobie z nim inaczej.

Jako przykład wezmę moment, w którym młodzieniec jest świadkiem pobicia. Naturalnie kilkulatek zamyka się w świecie własnej wyobraźni, a z tego powodu w książce są obecne fragmenty, w których bohater stara się pokonać tytułową hydrę, personifikację przykrych doświadczeń i lęku. 

Z kolei matka chłopca dzielnie znosi (przynajmniej pozornie) poniżanie, zamiast odejść od uzależnionego od alkoholu męża, by następnie uciec się między innymi do romansu z innymi mężczyznami. Natomiast postacie poboczne, takie jak sąsiedzi, koledzy czy wujek dziecka, albo są bezradni, albo obojętni na to, co się dzieje w rodzinnym domu Filipa. Dlatego Filip i hydra pokazuje, że w tego typu sytuacjach nie ma jednoznacznie winnej osoby. Każdy z bohaterów popełnił błędy, z których nie ma prawa być dumny.

Moim zdaniem Filip i hydra to pozycja autobiograficzna, będąca dla Patryka Fijałkowskiego formą terapii. Przedstawiając perypetie dorosłego protagonisty, autor tak naprawdę opisuje swoje życie. Potwierdza to chociażby krótka biografia na odwrocie, z której czytelnicy mogą się dowiedzieć, że przed napisaniem pierwszej książki mężczyzna był dziennikarzem w takich redakcjach jak „Gry-Online.pl” czy „Polygamia”. I właśnie ta ostatnia trafiła do świata Filipa i hydry. O nieprzypadkowej zbieżności świadczy także fakt, że protagonista z wyglądu przypomina swój rzeczywisty pierwowzór.

Spojrzeć hydrze prosto w oczy, czyli podsumowanie

Filip i hydra to wiarygodna historia, poruszająca poważny problem. Dodatkową trudność powoduje fakt, że miesza ze sobą kilka gatunków literackich, takich jak dramat obyczajowy, fantasy czy powieść epistolarna, co niestety działa na jej niekorzyść. Mimo tego warto się z nią zapoznać, chociażby ze względu na lekkość pióra powodująca, że niełatwe przeżycia głównego bohatera śledzimy z zainteresowaniem, a jednocześnie współczuciem. Jednak przede wszystkim Filip i hydra to książka, która może ofiarom przemocy domowej dać do zrozumienia, że nie są z tym problemem same i nie muszą bać się prosić o pomoc.

Strach ma wielkie oczy. „Filip i hydra” — recenzja książki

 

Tytuł: Filip i hydra

Autor: Patryk Fijałkowski

Liczba stron: 360

Wydawnictwo: Poradnia K

ISBN: 9788366005785

podsumowanie

Ocena
8

Komentarz

„Filip i Hydra” to lektura niełatwa, aczkolwiek bardzo wciągająca. Autor opisał naprawdę trudne przeżycia, okraszając je elementami bliskimi wielu młodym czytelnikom. Z racji ciężaru emocjonalnego, parokrotnie musiałem odłożyć książkę na półkę, lecz za każdym razem, kiedy byłem gotów do niej wrócić, pochłaniała mnie bez reszty.
Grzegorz Cyga
Grzegorz Cyga
Ten człowiek cały czas gra. Na komputerze, na konsolach PlayStation i na nerwach sąsiadów z racji, że jego bronią w realnym świecie jest gitara elektryczna.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Filip i Hydra” to lektura niełatwa, aczkolwiek bardzo wciągająca. Autor opisał naprawdę trudne przeżycia, okraszając je elementami bliskimi wielu młodym czytelnikom. Z racji ciężaru emocjonalnego, parokrotnie musiałem odłożyć książkę na półkę, lecz za każdym razem, kiedy byłem gotów do niej wrócić, pochłaniała mnie bez reszty. Strach ma wielkie oczy. „Filip i hydra” — recenzja książki