Śmiertelna partia szachów. „Bungou Stray Dogs – Bezpańscy literaci” – recenzja 16. tomu mangi

-

Słyszałaś historie o samurajach? Wyginęli, ponieważ nie potrafili się przystosować do nowego stylu prowadzenia wojen, w którym prym wiodła broń palna. Następnym błędem było to, że w kolejnym konflikcie okazało się, że czołgi to nie wieże obronne, a potwory potrafiące z wielką szybkością najechać wrogie tereny i masakrować oddziały przeciwnika. […] A teraz… to zdolności zmieniają oblicze wojny.

Szef Portowej Mafii – Ougai Mori, tom 16

Pionki rozstawione

Śmiertelna partia szachów. „Bungou Stray Dogs – Bezpańscy literaci” – recenzja 16. tomu mangiZbrojna Agencja Detektywistyczna walczy o przetrwanie. Mogłoby się wydawać, że po dopiero co zakończonej, trójstronnej wojnie z Portową Mafią oraz Gildią, nastały czasu pokoju, a przynajmniej zawieszenia broni. Grupa agresorów zza oceanu została rozbita, a sytuacja uzdolnionych w Yokohamie wróciła do statusu sprzed wybuchu największego, dotychczas, konfliktu. Sugerują to nawet autorzy mangi, serwując czytelnikom kilka rozdziałów wypełnionych pomniejszymi, często humorystycznymi, przygodami bohaterów. Jednak nic nie trwa wiecznie, a fillery wręcz nie powinny. Choć amerykańskie stowarzyszenie uzdolnionych zostało rozbite, jego byli członkowie powoli stają na nogi. I o ile ich były przywódca, Fitzgerald, wraz ze swą nową organizacją, nie zamierza wchodzić w drogę Agencji (przynajmniej na razie), większym zagrożeniem okazuje się Dostojewski. Działając pozornie bez planu, zawsze jest krok przed detektywami, sprowadzając ogromne niebezpieczeństwo nie tylko na nich. W końcu stworzony przez niego spisek wywraca polityczną planszę miasta do góry nogami – podczas gdy organy władzy ścigają niewinnych, prawdziwi zbrodniarze mogą bez pośpiechu realizować swe zamiary.

Szybko, lecz dokładnie

Od strony technicznej szesnasty już tom Bezpańskich Literatów niczym nie różni się od swych poprzedników – ale to naprawdę dobra wiadomość. Kreska jest czytelna, a jednocześnie cieszy oko szczegółami, między innymi świetnym odwzorowaniem emocji pojawiają się na twarzach postaci. Fabuła, po chwilowym spowolnieniu, o którym wspomniałem powyżej, wróciła do znanego już czytelnikom tempa. Na stronach mangi dzieje się bardzo dużo, jednakże wszystkie akcje oraz dialogi zazębiają się ze sobą, nie przytłaczając odbiorcy w żaden sposób. Szata graficzna wzmaga dynamikę historii, by po chwili podkreślić smutek oraz powagę danej sceny. Wypowiadane przez bohaterów słowa odwzorowują ich charaktery, w pełni pasując do motywów osoby lub sytuacji, w której się znalazła. Pomimo pierwiastka fantasy, reprezentowanego przez paranormalne zdolności, świat Yokohamy jest na wskroś logiczny. Prawda ostatecznie wychodzi na jaw, a dobro zatryumfuje. A co jeśli… nie?

Nieznany niepokój

Śmiertelna partia szachów. „Bungou Stray Dogs – Bezpańscy literaci” – recenzja 16. tomu mangiDotychczasowe przygody detektywów ze Zbrojnej Agencji, ich starcia najpierw z Portową Mafią, a później z Gildią, wpisywały się w pewien schemat. Nieważne, jak bardzo brutalne były walki, ile trudności stało na drodze do pokonania przeciwnika – zawsze się udawało. Oczywiście nie obyło się bez cierpienia, ogromnego wręcz zagrożenia życia, chwilami graniczącego z pewnością zgonu. Cel był szczytny, dobro więc zwyciężało, przelewając przy okazji morze łez i krwi. To jedyny aspekt, który tak naprawdę nie pozwalał czytelnikowi utożsamić się z bohaterami (pomijam tu kwestie nadnaturalne).

W naszym codziennym życiu biel i czerń bardzo rzadko są tak wyraźnie zaznaczone, jak w pierwszych tomach Bungou. Delikatne odcienie szarości zaczęły przebijać się przez postacie wraz z przybyciem amerykańskiej Gildii, ale na powierzchnię wydobył je dopiero Dostojewski. To on oraz jego spisek stały się pretekstem dla autorów do ukazania większych niż dotychczas rąbków przeszłości oraz zakwestionowania oczywistych dotąd prawd. Kolejne tomy wzbudzały we mnie wiele niepewności, także tych dotyczących aspektów moralnych naszej rzeczywistości. Szesnasta odsłona serii zasugerowała mi jednakże coś nowego, wrażenie niespotkane dotąd w poprzednich rozdziałach: istnieje szansa, że pozytywni bohaterowie przegrają. A czytelnicy nie będą mogli nic z tym zrobić – bo taki właśnie jest nasz świat. Historia przedstawiana w Bezpańskich Literatach nabrała tym samym niespotykanego realizmu, zgrabnie przeplatanego „magicznymi” mocami uzdolnionych. Razem te elementy stworzyły mieszankę, od której nie sposób się oderwać.

Pozostałe recenzje tej serii:

Śmiertelna partia szachów. „Bungou Stray Dogs – Bezpańscy literaci” – recenzja 16. tomu mangi

 

Tytuł: Bungou Stray Dogs – Bezpańscy literaci

Autor: Kafka Asagirii, Sango Harukawa

Wydawnictwo: Waneko

Liczba stron: 195

ISBN: 978-83-8096-576-8

podsumowanie

Ocena
9

Komentarz

Gdy nie wiadomo, kto jest dobry, a kto zły, w chwili, kiedy nie można już ufać dotychczasowym przyjaciołom, trzeba zwrócić się do niedawnych wrogów. Jak jednak rozpoznać, który z nich trzyma za plecami nóż? Czytelnik musi zdobyć tę wiedzę wraz z bohaterami – a to nie pozwoli mu się oderwać od tomiku aż do ostatniej strony.
Przemysław Ekiert
Przemysław Ekiert
W wysokim stopniu uzależniony od popkultury - by zniwelować głód korzysta z książek, filmów, seriali i komiksów w coraz większych dawkach. Popijając nowe leki różnymi gatunkami herbat, snuje głębokie przemyślenia o podboju planety i swoim miejscu we wszechświecie. Jest jednak świadomy, że wszyscy jesteśmy tylko podróbką idealnych postaci z telewizyjnych reklam.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Gdy nie wiadomo, kto jest dobry, a kto zły, w chwili, kiedy nie można już ufać dotychczasowym przyjaciołom, trzeba zwrócić się do niedawnych wrogów. Jak jednak rozpoznać, który z nich trzyma za plecami nóż? Czytelnik musi zdobyć tę wiedzę wraz z bohaterami – a to nie pozwoli mu się oderwać od tomiku aż do ostatniej strony.Śmiertelna partia szachów. „Bungou Stray Dogs – Bezpańscy literaci” – recenzja 16. tomu mangi