Za przekazanie egzemplarzy recenzenckich mang Mistrz romansu Nozaki, do współpracy recenzenckiej, dziękujemy wydawnictwu Waneko.
Nie wierzę, że to piszę, ale ten tytuł zaczyna mnie trochę męczyć. Co prawda nie na tyle, abym całkiem porzucił lekturę, ale dość, by naszły mnie pewne dziwne spostrzeżenia. No bo co jeśli Mistrz romansu Nozaki nie powinien tylko zawierać cech sitcomu (o czym pisałem w poprzedniej recenzji), ale od samego początku miał być jednym, wielkim, papierowym serialem? Nawet nie scenopisem, tylko gotowym produktem, gwarantującym „śmiech z puszki”, gdzie czytelnik zajmuje miejsce na widowni?
Być może to pechowa liczba tomów przyczyniła się do tak drastycznych spostrzeżeń: mniejsza jednak o powód, trzeba się nad tą kwestią pochylić. Tak więc dziś, zamiast klasycznej recenzji, zapraszam na minirozprawkę: „Niedoskonałości oraz dobrodziejstwa płynące z formatu opowieści opartej na fragmentaryczności pojedynczych historii, a tworzących ciągłość fabularną w perspektywie całości tekstu.”.
Czyli po prostu wady i zalety „sitcomowości Nozakiego”.
Wady
Nie pamiętam poprzednich rozdziałów, świtają mi tylko pojedyncze wydarzenia o ciut większym znaczeniu dla fabuły, tak jak pojawienie się nowej postaci (na przykład starszego brata Seo) czy wygadanie się bohaterów co do ich małych sekretów. Mimo że tytuł ten dopiero niedawno przekroczył liczbę dziesięciu tomów, w znacznie bardziej szczegółowym stopniu jestem w stanie streścić shoenowe tasiemce na moich półkach, które mają minimum po pięćdziesiąt części niż Mistrza romansu... Historia zdaje się wciąż dreptać w kółko: Chiiyo zakochana, Nozaki zajęty pracą, Waka i Seo utrzymują relację „love/hate”, Kashima i Hori rozwijają sekcję teatralną. Szkoła, rysowanie mangi, wyjście w losowe miejsce na mieście, mały rozdział z postacią drugoplanową, i tak bez przerwy. Na każdej stronie znajduje się tak dużo spotkań i dialogów, a paradoksalnie – tak mało się dzieje.
W pewnym momencie aż się rozmarzyłem… Co by było, gdyby związek Chiyo i Nozakiego naprawdę wszedł na nowy poziom i bohaterowie musieliby zmierzyć się tą nową rzeczywistością? A może Hiro wyznał Kashimie, jak bardzo ją lubi? Albo Waka dowiedział się wreszcie, kim tak naprawdę jest Lorerei? Uwaga, mały spoiler: te dwie ostatnie rzeczy naprawdę się dzieją! Tylko nic z tego nie wynika, poza kilkoma rozdziałami zaskoczeń, gagów i obrócenia wszystkiego w żart. Pośmialiśmy się, pożartowaliśmy, ważne wydarzenie w tomiku odhaczone, możemy przejść do następnych skeczy.
Zalety
Paradoksalnie, największy plus tegoż tytułu wynika z jego największego problemu: powtarzalności. Spoglądając na tę kwestię z drugiej strony, nagle okazuje się, że do Mistrza romansu… mogę powrócić wręcz w dowolnej chwili, nawet po trzynastu tomach. Otworzyć książeczkę na chybił-trafił, przerzucić kilka kartek, by znaleźć początek rozdziału i… pozwolić się wchłonąć. Tej przeuroczej głupocie fabuły, idiotycznym gagom i płaskim bohaterom. Personalnie zacząłem traktować ten tytuł jako mangową bezpieczną przystań: gdy wokół mrok i leje deszcz, a dobry humor uleciał nie wiadomo gdzie, zawsze mogę liczyć na odrobinę dowcipu. Niezbyt wyszukanego, to prawda, ale też nie o to chodzi w tym gatunku.
A na dodatek, z żadnego bloga czy artykułów nie dowiedziałem się tak dużo o tworzeniu mangi. Formatach stron, rozmiarach okienek, zaczernianiu, rastrach, konturach, tłach… Samoświadomość wręcz przebija z Mistrza romansu…, gdy autorka ustami bohaterów nierzadko naśmiewa się z własnego stylu rysowania. Takie łamanie czwartej ściany to ja rozumiem: zdecydowanie wolę te subtelne mrugnięcia okiem do odbiorcy niż (często prymitywną i wulgarną) bezpośredniość Deadpoola.
Za późno
Czy Mistrz romansu Nozaki to dobra manga? To nie jest miejsce, gdzie znajdziecie odpowiedź na to pytanie. Ja jedynie mogę was zapewnić, że kolejne trzy tomy nie odstają poziomem od poprzednich części serii. A czy to dobrze… Cytując klasyka: „Nie ma tak, że dobrze, albo że nie dobrze”. Jestem w pełni świadomy wad tego tytułu, ale wciąż będę do niego wracał. I z uśmiechem kartkował kolejny tom, wypełniony niezbyt mądrymi przygodami szalonych licealistów.
W wysokim stopniu uzależniony od popkultury - by zniwelować głód korzysta z książek, filmów, seriali i komiksów w coraz większych dawkach. Popijając nowe leki różnymi gatunkami herbat, snuje głębokie przemyślenia o podboju planety i swoim miejscu we wszechświecie. Jest jednak świadomy, że wszyscy jesteśmy tylko podróbką idealnych postaci z telewizyjnych reklam.
Wszystko po staremu. W zasadzie to krótkie zdanie mogłoby posłużyć za całą recenzję.Sitcom przebrany za mangę: rozprawka. „Mistrz romansu Nozaki” – recenzja mangi, tomy 11–13
Zarządzaj zgodami plików cookie
Używamy technologii takich jak pliki cookies, by przechowywać i/lub otrzymywać dostęp do danych o twoim urządzeniu. Są one niezbędne, by poprawić jakość korzystania ze strony, jak i pokazywać spersonalizowane reklamy. Wyrażenie zgody na używanie cookies pozwoli nam przetwarzać dane takie jak zachowania podczas przeglądania internetu czy unikalny numer identyfikacyjny. Brak zgody lub jej wycofanie może wpłynąć na funkcje strony.
Przechowywanie lub dostęp do danych technicznych jest ściśle konieczny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z konkretnej usługi wyraźnie żądanej przez subskrybenta lub użytkownika, lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikatu przez sieć łączności elektronicznej.
Preferencje
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest niezbędny do uzasadnionego celu przechowywania preferencji, o które nie prosi subskrybent lub użytkownik.
Statystyka
Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do celów statystycznych.Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wezwania do sądu, dobrowolnego podporządkowania się dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu zwykle nie mogą być wykorzystywane do identyfikacji użytkownika.
Marketing
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest wymagany do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na kilku stronach internetowych w podobnych celach marketingowych.