W nieznane. „Silver Surfer” – recenzja komiksu

-

Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego komiksu Silver Surfer do współpracy recenzenckiej dziękujemy wydawnictwu Egmont.

Silver Surfer to superbohater stworzony przez Jacka Kirby’ego i Stana Lee w 1966 roku. Pierwszy raz zawitał w 48 zeszycie „Fantastycznej Czwórki”. Od tego czasu regularnie pojawia się tak na gościnnych, ale i w swoich solowych występach. Tym razem nie jest inaczej. Silver Surfer Dana Slotta, Michaela Allreda oraz kolorów Laury Allred, wydany przez Egmont opowiada historię zebraną w zeszytach Silver Surfer (2014) #115 oraz All-New Marvel Now! Point One#1. Opasły pierwszy tom, liczący 360 stron prezentuje byłego herolda w innej, bardziej ludzkiej odsłonie.

Polskie wydanie

Zacznę od prezentacji wydania. Tomiszcze oprawiono w grubą obwolutę z grafiką w stylu popart, na froncie zdobi ją Silver Surfer i Dawn Greenwood. W tle dominuje Galactus, były pan Gwiezdnego Surfera, za nimi możemy zobaczyć bezkres kosmosu udekorowany różnymi postaciami. Całość została dobrze sklejona i zszyta, dzięki czemu wszystko trzyma się solidnie. Komiks ma grubą, masywną obwolutę, co zwiększa ciężar i sprawia wrażenie wydania ekskluzywnego lub nawet kolekcjonerskiego. Użyty papier jest wysokiej gramatury, śliski i przyjemny w kartkowaniu. Do tego nie łatwo zostawić na nim odciski palców, jak to często bywa. Wydaje się, że wydawnictwo stanęło na wysokości zadania, gdyż w tym przypadku cena równa się jakości.

Na uwagę zasługują rysunki i kolory. Prezentowana historia okraszona jest pięknym popartowym stylem graficznym. Kadry nasycone zostały mocnymi kolorami, często kontrastowymi, a te uwidaczniają sylwetki postaci. Tło odgrywa równie wielką rolę, gdyż momentami bywa bardzo żywo i barwnie, dzięki czemu „czarny” kosmos wydaje się ciekawszy. 

Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość

Historia rozpoczyna się, gdy mała Dawn Greenwood wypowiada życzenie na widok spadającej gwiazdy, którą to okazuje się przemierzający gwiazdy Silver Surfer. Oboje jeszcze się nie znają, jednak los przypieczętował przyszłość, w tym momencie połączył te dwie istoty. Nieświadomi swojego istnienia żyli i wykonywali codzienne obowiązki. Jednak tylko do pewnego momentu. Punktem zwrotnym był pewien incydent, który splótł ścieżki nieznajomych i postawił naprzeciw siebie. Od tego czasu wspólnie podróżowali w nieznane. 

Jako że Norrin Radd – jak naprawdę nazywa się Silver Surfer – zbadał większość wszechświata, postanowili wraz z panną Greenwood polecieć w nieznane tam, gdzie dotąd nie było starego herolda. Podczas podróży cieszyli się swoją obecnością, poznawali nowe planety, jak i zyskiwali przyjaciół, ale też wrogów. Zauważyć można, że para zbliżała się ku sobie, co w delikatny sposób przekształcało się głębsze uczucie. Oboje się wspierali, jednak w chwili największego napięcia, zaufania i oddania, los wystawił ich na ciężką próbę. Taką, która odsłania wszystkie karty byłego wysłannika Galactusa. Tym sposobem sielanka została zaburzona, a Dawn otworzyła szerzej oczy.

Splot wydarzeń doprowadził do poważnego zaburzenia rzeczywistości i całego jestestwa. Oboje musieli stawić czoła wielkiemu zagrożeniu, nie zważając na swoje przekonania. W swoich rękach mieli bowiem przyszłość nie tylko ich samych, ale i całego wszechświata. Czekało ich największe wyzwanie, jakiego nie spotkali w swoim życiu, a podjęte przez parę decyzje ukształtują los kosmosu.

Kosmiczny romans

Opowiadane wydarzenia zaliczyć można do historii miłosnej, gdzie obcy przybysz zakochuje się w napotkanej miejscowej kobiecie. Może lekko spłyca to fabułę, jednak czytając, trudno oprzeć się tej myśli. Pierwsze zeszyty prezentują przyszłych kochanków, ich wybory i problemy. Im dalej, tym bardziej zbliżają się do siebie, po czym następuje rozłam, z którym muszą sobie poradzić. Po teoretycznym szczęśliwym zakończeniu przychodzi kolejne wyzwanie, tym razem większe. Incydent ten jeszcze silniej zwiąże losy naszych bohaterów.

Oprócz wspomnianego wyżej wątku mamy też wiele innych – pobocznych. Kosmiczne ciekawostki, kultury, zachowania czy problemy. W każdym przypadku chodzi o pomoc potrzebującym i czynienie dobra. Wydaje się to szlachetne i jeszcze bardziej uczłowiecza kosmicznego surfera, zrzucającego srebrną powłokę, pokazując więcej ludzkich emocji. Dawn zmienia naszego bohatera, który dąży w dobrym kierunku. Można pomyśleć, że sytuacja jest bardzo życiowa, gdyż pary często wpływają na siebie, w mniej lub bardziej świadomy sposób.

Ku lepszej przyszłości

Pierwszy tom Silver Surfera początkowo nie zachęcał. Akcja toczyła się powoli, relacja pomiędzy bohaterami wyjęta była rodem z amerykańskich filmów romantycznych, jednak im dalej w las, tym robiło się ciekawiej. Każda kolejna strona przybliżała nas do nieuniknionego końca, zniszczenia przyszłości. Ostatecznie można było zobaczyć ogromną skalę kosmicznego problemu, który musiał być naprawiony za wszelką cenę. Czy się udało? Sprawdźcie sami. Po przeczytaniu ostatniej strony nie mogę doczekać się drugiego tomu – będzie zwieńczeniem tej wspaniałej historii.

Silver SurferTytuł: Silver Surfer

Ilustracje: Michael Allred, Laura Allred

Scenariusz: Dan Slott, Michael Allred

Liczba stron: 360

Wydawnictwo: Egmont

EAN: 9788328154469

Więcej informacji TUTAJ


podsumowanie

Ocena
7.5

Komentarz

„Silver Surfer” to faktycznie jedna z ciekawszych historii o kosmicznym wędrowcu. Gdyby nie średni początek, to całość byłaby bardzo mocna. Wiele plusów dodaje oprawa graficzna, pewne nawiązania popkulturowe i świetne sceny – niektóre byłyby świetnymi plakatami. Nie pozostaje nic innego, jak polecić tę miłosną historię.
Sebastian Kaczmarek
Sebastian Kaczmarek
Jak to mówią starsi ludzie „kiedyś to było lepiej”, tak też twierdzi ten nostalgiczny geek. Często wraca do starych ulubionych marek jak Diablo czy Pokemony. Miłośnik gier RPG, fantastyki, komiksów, mang, kina i dobrego jedzenia. Od ponad dwudziestu lat czyta mangowe tasiemce. Miłośnik Nintendo i ich ostatniego dziecka, Nintendo Switch. W wolnych chwilach uczestniczy w sesjach D&D lub gra w Pokemon TCG. Mieli popkulturową kaszkę.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Silver Surfer” to faktycznie jedna z ciekawszych historii o kosmicznym wędrowcu. Gdyby nie średni początek, to całość byłaby bardzo mocna. Wiele plusów dodaje oprawa graficzna, pewne nawiązania popkulturowe i świetne sceny – niektóre byłyby świetnymi plakatami. Nie pozostaje nic innego, jak polecić tę miłosną historię.W nieznane. „Silver Surfer” – recenzja komiksu