Nie ukrywam, iż trudno zrecenzować Silmarillion Johna Ronalda Reuela Tolkiena. Dlaczego? Otóż to jądro, sam rdzeń historii nie tylko Śródziemia i jego mieszkańców, ale całego tolkienowskiego uniwersum, na bazie którego powstały późniejsze chronologicznie tytuły, a także bijące rekordy popularności filmy i serial. To literacka legenda, z jaką ciężko się zmierzyć krytycznie.
Dzieło majestatyczne, nieukończone
Na początku warto zaznaczyć, że chociaż Silmarillion to, tuż obok Władcy perścieni i Hobbita, jedno z najbardziej rozpoznawalnych dzieł Tolkiena, to jednak nie zostało ono skończone przez samego autora. Pierwsze próby kreowania legendarium datuje się już na 1917 rok, niemniej były przerywane przez tworzenie innych powieści i przez to de facto nigdy nieukończone. Śmierć pisarza w 1973 roku sprawiła, że nie zdążył zredagować ostatecznie swego dzieła – tej pracy podjął się jego syn, Christopher. To dzięki niemu możemy prześledzić historię powstania Śródziemia.
Tu chciałabym odesłać osoby zainteresowane powstawaniem Silmarillionu do dwóch biografii Tolkiena – J.R.R. Tolkien. Pisarz stulecia oraz Tolkien. Człowiek, który stworzył Śródziemie.
Powróćmy do źródeł
Najnowsze wydanie zawiera w dokładny opis rdzenia historycznego tolkienowskiego uniwersum, koncentruje się tak na jego stworzeniu, jak i dziejach. Całość opowieści o Trzech Erach Świata podzielona jest na kilka części: kosmogeniczną, czyli opis kreacji dokonany przez Eru Ilúvatara, Ainura, którego muzyka wykreowała uniwersum i zamieszkujących go istoty duchowe (Valarów, Majarów i Nieprzyjaciół). Znajdziemy tu także rozgrywających się w Pierwszej Erze Świata wydarzenia związane z powstaniem Silmarilów, cudownych świetlistych klejnotów będących obiektem pożądania Morgotha (pierwszego Władcy Ciemności toczącego boje z elfami Wysokiego Rodu). Dzieje właściwe, czyli rzeczywistość, jaką postrzegamy, niemniej w mityczny, przeobrażony sposób, poznajemy w następnej części: powstanie i upadek wyspy Númenor wypełnia Drugą Erę, podobnie i Silmarillionu, świata elfów. Zaś to, co działo się w Trzeciej Erze Świata i bezpośrednio wpłynęło na dzieje opisane we Władcy Pierścieni, kiedy to ostatni powiernicy Pierścienia odpłynęli z Szarej Przystani, kończy fabularnie omawianą pozycję.
Centralną historią i zarazem najpełniej rozwiniętą częścią legenadrium jest Opowieść o Berenie i pannie z plemienia elfów Lúthien, jedna z trzech „Wielkich Opowieści” tuż obok Dzieci Húrina, koncentrujących się na w czasach wzrostu potęgi Morgotha i powiększaniu się antagonizmów między elfami, ludźmi i krasnoludami. A także Upadku Gondolinu, ukazujące dzieje królestwa elfów obleganego przez armię Morgotha). Jak ważna była Opowieść… dla Tolkiena świadczy fakt, iż imiona kochanków, Berena i Lúthien, zostały uwiecznione na nagrobku pisarza.
Jakby nie patrzeć, Silmarillion to pieczołowicie stworzona kronika historyczna będąca jednocześnie zbiorem mitów i legend dotyczących największych bohaterów i złoczyńców tolkienowskiego uniwersum. Każda wymieniona na kartach rasa ma swoje dzieje, zwyczaje, tradycję i język, co stanowi powód do dumy i chluby. Cała fantastyczna rzeczywistość ma prawdopodobną podstawę religijno-kulturową, bowiem w prozie twórcy Hobbita odnajdujemy nawiązania do religii chrześcijańskiej, jak również szeregu mitologii: nordyckiej, celtyckiej, germańskiej, jak i greckiej (w tym o zaginionej Atlantydzie). Tak naprawdę jednorazowa lektura Silmarillionu nie jest w stanie odkryć złożoności tego dzieła, które z czystym sumieniem można określić jako zachwycające.
Zły odbiór i echa stawianych w książce pytań
Co może napawać smutkiem i nieco zdumieniem, Silmarillion spotkał się ze złym przyjęciem po publikacji i sprzedawał się znacznie gorzej niż sam Władca pierścieni. Niemniej warto wziąć pod uwagę, iż samej lekturze daleko do przygodowego klimatu znanego z Władcy pierścieni. Nie ma tu zapierających dech w piersiach walk, niebezpiecznych wojaży czy też opisów przyjacielskich relacji. Wręcz przeciwnie, karty wypełniają pełne powagi i patosu teksty o wzniosłym charakterze, drobiazgowo skupiające się na elementach tego fantastycznego świata.
Tolkien pochyla się w Silmarillionie nad zagadnieniami dotyczącymi natury dobra i zła, wiary, nieśmiertelności, poświęcenia i oddania. Pod przykrywką romansów, baśni, wojennych starć czy też legend pyta o naturę rzeczywistości i tego, jak wpływa to na nasze postrzeganie świata. I, co warto podkreślić, lektura nie jest w żadnym stopniu skoncentrowana na rasie ludzkiej, punkt widzenia i zainteresowania skupia się w dużej mierze na elfach.
Nie ukrywam, iż sama książka jest wymagająca, historia trudna, nie wspominając o mnóstwie postaci, których tablice genealogiczne na szczęście dołączono na końcu książki. Mało tego, nazw własnych jest tak wiele, iż stworzono osobny, skrócony indeks objaśniający miejsca oraz pojawiających się bohaterów, zajmujący miejsce od 435 do 481 strony – daje to wyobrażenie, z jak dużą ilością danych mamy do czynienia.
Dziś wiadomo, że Silmarillion to kamień milowy literatury fantasy i opus magnum w oczach samego Tolkiena. To dzieło niemal doskonałe, pieczołowicie dopracowane w każdym, nawet najmniejszym elemencie. Biorąc pod uwagę filologiczne wykształcenie twórcy i jego niesamowitą miłość do języków, nie pozostaje nic innego niż tylko chylić czoła przed tym fantastycznym skarbcem.
Tytuł: Silmarillion pod redakcją Christophera Tolkiena
Autor: John Ronald Reuel Tolkien
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 265
ISBN: 978-83-8202-783-9