Ufaj tylko opowieści. „Sandman. Tom 6. Refleksje i przypowieści” – recenzja komiksu

-

Jeśli mielibyśmy wskazać powracający wciąż i wciąż motyw w pracach Neila Gaimana, byłaby to opowieść, a zwłaszcza jej uniwersalny, czasem wręcz terapeutyczny wymiar. Nie na darmo w końcu swojemu Morfeuszowi oddał we władanie krainę, w której historie ożywają, wpływają na ludzi, zmieniają się i znikają. W której marzenia senne są niczym innym jak właśnie wymykającą się racjonalnemu pojmowaniu opowieścią z pogranicza: istnieją i nie, są realne i nie, mają ciągi przyczynowo-skutkowe i nie. W szóstym albumie Sandmana, Refleksjach i przypowieściach, Gaiman dalej eksploruje ten motyw, ostrzegając nas przy okazji, że ufać można wyłącznie historiom, nie zaś tym, którzy je snują.

Dziewięć snów

Joanna Constantine, Oktawian August, Marco Polo czy Orfeusz to tylko niektórzy z bohaterek i bohaterów, których spotkamy w szóstym tomie Sandmana – łącznie znajdziemy w nim dziewięć historii, jakie łączy w zasadzie jedno: opowieść. W prologu młody, obiecujący i zupełnie załamany scenarzysta teatralny, po spotkaniu ze Snem zrozumie, że w jego życiu istnieje jeszcze jedna, niedostrzegana przez niego dotychczas droga. Sprowokowany przez Rozpacz, władca Śnienia podejmie się wyzwania uratowania pogrążonego w depresji człowieka poprzez podarowanie mu czegoś nieocenionego – marzenia, jakie podtrzymuje ludzi na duchu. Joanna Constantine zaś wyświadczy Morfeuszowi przysługę w samym środku rewolucji francuskiej, łącząc swoje losy z człowiekiem, który zapisał się w mitologii jako jeden z bardziej genialnych śpiewaków oraz, ponieważ był Grekiem, również bajarzy. Oktawian August opowie karłowi najważniejsze sekrety najwspanialszego z cesarstw – Rzymu, dla siebie zachowa jednak najważniejszy – ten, który położył się cieniem na całym jego długim, ponad siedemdziesięcioletnim życiu. Gdy Marco Polo odłączył się od karawany, z jaką podróżował na dwór Chana, spotkał w Niestałym Miejscu niesamowite, wyjątkowe osoby z pogranicza rzeczywistości oraz snu, przeszłości i przyszłości. Historia o Orfeuszu zaś wyjawi nam co nieco o przeszłości samego Morfeusza. A to nie wszystkie zamknięte w Refleksjach i przypowieściach historie.

Polecamy:

Gaiman w najlepszej formie

Autotematyzm służy Neilowi Gaimanowi, skupia się bowiem na sile opowieści, na tym, jak potrafi doprowadzić ludzi do upadku, bądź wynieść ich z największej rozpaczy, rozpisuje historie nieoczywiste, pełne zawiłości oraz całej plejady emocji. Jego bohaterowie oraz bohaterki to zawsze osoby niedoskonałe, jak sami Nieskończeni, powracający w tym tomie kilkukrotnie – często poszukujący ukojenia w jedynym możliwym miejscu: Śnieniu. Tym samym, w którym zamieszkują chociażby Kain i Abel, specyficzne rodzeństwo strzegące tajemnic, zamknięte w nieskończonej pętli okrucieństwa – ich również możemy spotkać w Refleksjach i przypowieściach ponownie. A rozdział, w jakim się pojawią, choć zapowiada się lekko, dość szybko przybiera dość krwawą rysę – bliżej mu do wywodzących się z XVIII wieku tradycyjnych nursery rhymes, wytrącających ze strefy komfortu nawet dorosłych. Skojarzenie to podtrzymuje fakt, że niejako głównym bohaterem tej części albumu jest może roczne dziecko, które do Śnienia trafiło zupełnie przez przypadek i to jemu postaci opowiadają swoje historie (sekrety).

Szósty album w Sandmanowej serii jest bodaj jednym z lepszych – właściwie wszystkie rozdziały przyciąga naszą uwagę, zawiera tę charakterystyczną dla Gaimanowskich prac nutę niepokoju oraz groteski, nie zatracając przy tym najważniejszego: oniryczności. Chociaż składające się na Refleksje i przypowieści zeszyty są porozrzucane w czasie, zahaczające o różne momenty życia Morfeusza, w tym te, które już znamy i te, na jakie jeszcze musimy poczekać, każdy stanowi kompozycyjną całość. Moglibyśmy, właściwie, wyjąć je z tomu, obroniłoby się bez większego problemu jako samodzielne dzieło. Dla tych, co znają konteksty zawartych tu zeszytów, scenarzysta pozostawia w treści ślady umożliwiające umieszczenie większości z nich w życiu Władcy Snów. Przy okazji zaczyna również podrzucać nam wskazówki, drobne podpowiedzi o tym, co dopiero nadejdzie. Pod tym względem Gaiman ponownie pokazuje, że snucie fascynujących, wciągających opowieści to jego specjalność.

Dziewięć różnych historii oznacza również dziewięciu rysowników – każdy i każda zostawiają swój ślad w albumie, podkreślając charakter zeszytów, nad jakimi pracowali. Dopasowany do treści rysunek, zmienność wizerunków Morfeusza, kadrowania, stylizacje graficzne – to wszystko składa się na interesującą mozaikę, dopełniającą zawarte w Refleksjach i przypowieściach rozdziały. Obok surowych, realistycznych przedstawień choćby pióra Dicka Giordano (Thermidor) i Bryana Talbota (August), znajdziemy również baśniowe rysunki P. Craiga Russella (Ramadan) oraz takie Johna Watkissa (Niestałe miejsca), które do tego stylu się zbliżają. Całość zachwyca i wciąga podobnie jak sama treść zawartych w tym tomie zeszytów.

„Nie powinnaś ufać bajarzowi, ufaj tylko historii”

Powyższe słowa Neil Gaiman włożył w usta pewnego starszego pana, który próbuje swej wnuczce opowiedzieć, skąd się wzięła i skąd pochodzi, żeby nie zapomniała w świecie ludzi, jaka jest wyjątkowa (Łowy). Ta myśl łączy w zasadzie wszystkie zawarte w Refleksjach i przypowieściach zeszyty – niepokojące, skupione nie tyle na śnieniu, co sile śnienia jako opowieści. Zdecydowanie jeden z ciekawszych tomów w serii.

Inne recenzje serii Sandman:

 

sandman

Tytuł: Sandman. Tom 6. Refleksje i przypowieści

Autor: Neil Gaiman

Ilustratorzy: Mark Buckingham, Dick Giordano, Jill Thompson, Kent Williams, John Watkiss, Vince Locke, Duncan Eagleson

Liczba stron: 264

Wydawnictwo: Egmont

podsumowanie

Ocena
9

Komentarz

Szósty tom „Sandmana” przynosi nam dziewięć niby różnych, ale podobnie niepokojących, nieco onirycznych historii, osnutych wokół motywu opowieści. Wszystkie wciągają.
Agata Włodarczyk
Agata Włodarczykhttp://palacwiedzmy.wordpress.com
Nie ma bio, bo szydełkuje cthulusienki.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Szósty tom „Sandmana” przynosi nam dziewięć niby różnych, ale podobnie niepokojących, nieco onirycznych historii, osnutych wokół motywu opowieści. Wszystkie wciągają.Ufaj tylko opowieści. „Sandman. Tom 6. Refleksje i przypowieści” – recenzja komiksu