Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego komiksu Sandman. Senni Łowcy, do współpracy recenzenckiej, dziękujemy wydawnictwu Egmont.
Neil Gaiman jest geniuszem, kiedy mowa o tworzeniu światów oraz opowieści, jakie w nich osadza.
Chyba dziś nie trzeba nikomu przedstawiać tego brytyjskiego pisarza, spod którego ręki wyszły takie książki jak Amerykańscy Bogowie, Nigdziebądź, czy też Dobry omen, napisany wraz z Terrym Pratchettem. Miałem przyjemność recenzować serial Sandman, więc nie mogłem przejść obojętnie obok Sennych łowców – nowego komiksu wydanego przez Egmont.
Opowieść o miłości
I to nie takiej, o jakiej myślimy, gdy przeczytamy to słowo. To opowieść o uczuciu między człowiekiem a pewnym wyjątkowym stworzeniem. Wątek fabularny opowiada nam historię śmiertelnika, który padł ofiarą zabawy borsuka i lisicy. Gaiman przygotował nam prawdziwą historię o tym, jak miłość i determinacja wobec tego, co dla nas najcenniejsze, pcha nas do rzeczy niemożliwych, nawet wtedy, gdy ktoś inny chce nas pozbawić życia, a wszechświat nie robi nic, by zatrzymać ten straszny rozwój wydarzeń. Oczywiście, nie można zapomnieć o tym, kto się temu wszystkiemu przygląda – czyli Panu Snów, który w pewnym momencie wzywa kochanków przed swoje oblicze. W końcu takie uczucia jak miłość potrafią wykroczyć poza znane nam, przyjęte ramy światów tworzonych przez Gaimana.
Senni łowcy to nie tylko tragiczna opowieść o miłości, walce, determinacji, ale i o tym, że niektóre legendy mają w sobie więcej magii niż nam się może wydawać, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Im lepiej przyjrzymy się temu, co oddano w nasze ręce, tym wyraźniej zobaczymy, że to dopiero początek świetnej lektury.
Ten komiks jest przepiękny
Za oprawę graficzną tego cudeńka odpowiada nie kto inny, jak sam P. Craig Russell. Zrobił on tutaj kawał świetnej roboty sprawiając, że ta kultowa historia została opowiedziana inaczej niż wtedy, gdy za grafiki odpowiadał Yoshitaka Amano. Praca ocieka klimatem japońskich legend oraz kultury tego kraju. Widać to na każdej planszy, jaką przyjdzie nam oglądać podczas lektury. Wszystko to podbija fakt przywiązania do detali. W tym komiksie nic nie znalazło się przypadkiem – to pozycja przemyślana od początku do końca.
Grzechem byłoby nie wspomnieć o tym, że seria Sandman ma w sobie coś przyciągającego i z każdym tomem, opowieścią stworzoną przez autora albo scenarzystę, jesteśmy wciągani coraz bardziej i głębiej w króliczą norę. Jest jednak pewien haczyk, bowiem nie prowadzi nas ona za białym gryzoniem do wyjścia z Matrixa, lecz pokazuje krainę snu, jakiej to granice nigdy się nie skończą z uwagi na wyjątkowość i wszechstronność ludzkiej wyobraźni. Tutaj Gaiman, wraz z Russellem pokazują, że ich praca to dla nich świetna zabawa – od formy, przez historię, aż po zakończenie będące poszanowaniem klasycznej wersji z poprzednich lat.
Senni Łowcy to wyjątkowy sen
Jako recenzent, mam teraz przed sobą bardzo trudne zadanie. Z jednej strony chcę napisać, jak piękna, wciągająca i świetna jest historia stworzona przez Gaimana, natomiast z drugiej – zdaję sobie sprawę, że jest to opowieść, z której każdy wyciągnie coś zupełnie innego, a przez to taką, którą nie każdy się zachwyci. Zrozummy się tutaj dobrze, Senni Łowcy nie są źle stworzeni i zrealizowani, po prostu. każdy komiks z serii Sandman ma ten problem, że jest właśnie snem, a my, jako odbiorcy, widzimy i interpretujemy go nierzadko skrajnie inaczej.
Senni Łowcy to nie tylko kolejny dowód na to, że uniwersum Sandmana ma przed przed czytelnikami jeszcze wiele tajemnic, ale także na to, jak wielki pozostaje geniusz Gaimana wymieszany z utalentowanymi realizatorami oprawy graficznej. Warto tutaj zaznaczyć, że po ten komiks można sięgnąć nawet kiedy nie czytało się innych tomów z serii o Królu snów.
Kto powinien po to sięgnąć?
Odpowiedź jest banalna, ponieważ jest to komiks, który znajdzie odbiorców wśród fanów samego pisarza, ale także na pewno trafi do kogoś, kto docenia świetnie stworzone grafiki, zachwycające detalami, barwami i kuszące, tą mieszanką na tyle, by czytający chciał więcej tej magii – tego słodkiego zatracenia, jakie można spokojnie nazwać snem.
Tytuł: Sandman. Senni Łowcy
Scenarzyści: Neil Gaiman, P. Craig Russell
Ilustrator: P. Craig Russell
Liczba stron: 144
Wydawnictwo: Egmont