#tuiteraz jest reklamowany jako komedia romantyczna z Instagramem w tle. Plakat do filmu przedstawia szczęśliwą parę w otoczeniu kwiatów wiśni i pastelowych kolorów. Hasło reklamowe brzmi: „Żyj chwilą, rozsmakuj się w życiu”. Czy ta historia to jednak łatwa, urocza opowiastka, jak nam sugerują? A może coś zupełnie innego? Zapraszam na recenzję.
Motyw znajomości przenoszącej się z internetu do prawdziwego życia nie jest pierwszej świeżości. Wystarczy przypomnieć sobie Masz wiadomość: historię korespondującej mailowo pary, z Tomem Hanksem w roli głównej. Oczywiście, wspominając aktora, nie zapomnijmy o filmie Terminal, gdzie grał on turystę, który utknął na lotnisku… Obie te sytuacje mają miejsce w #tuiteraz, mimo to produkcji udaje się odejść od utartych schematów. Jak? Zaraz do tego dojdziemy.
Sto lat samotności
Stephan to kucharz, ale nie z zamiłowania. Odziedziczył restaurację po ojcu, później przekaże ją dalej. To rozwodnik z dwójką dorosłych synów, o których wie bardzo mało. I tak sobie żyje, powoli, bez większych fajerwerków. Rozmawia jednak na Instagramie (o którym wie równie niewiele, co o własnych dzieciach) z Soo, malarką z Korei. Coś zaczyna się w nim zmieniać. Zamawia od niej obraz, odświeża wystrój lokalu, aż wreszcie impulsywnie wsiada w samolot do Seulu, żeby się z nią spotkać. Ona obiecuje odebrać go z lotniska, ale nie pojawia się na nim. Krótko po tym w świat wyrusza #francuskikochanek, gdy Stephen zaczyna opowiadać swoją historię poznanym Koreańczykom. On, jako instagramowy laik, nie rozumie, że jego romans zyskał światową sławę. Nie rusza się z terminalu, czeka na swoją Soo, a do nas jako widzów nagle coś dociera. Stephan był tak samo samotny w domu we Francji, jak jest teraz na lotnisku, otoczony nieznajomymi, których języka nie rozumie.
Romans czy nie romans? Oto jest pytanie!
Film rozwija się bardzo wolno, jest pełen statycznych scen, dialogów, mających na celu nakreślić nam życie Stephana. Sam bohater to osoba niełatwa w odbiorze. Dopiero gdy zaczyna koczować na lotnisku, budzi sympatię. Odżywa w nim nadzieja, pojawia się lekkość, której brakowało mu we Francji. Soo prawdopodobnie go wystawiła, ale on się nie poddaje, bo podjął pewną decyzję i była ona dla niego tak ważna, że się jej trzyma.
Jego oczami możemy zobaczyć Koreę skondensowaną do seulskiego lotniska. Mamy SPA, gdzie ludzie śpią na podłodze, kpopowy zespół dający koncert dla rozwrzeszczanych fanek i surowe zasady niejasne dla Europejczyka. Jako osoba, która swoją wiedzę na temat Korei Południowej czerpie z dram, ta wizja jest niesamowicie odświeżająca. W serialach tam produkowanych wszyscy są boleśnie piękni i ubrani w drogie, markowe ubrania, a jednak w świecie z #tuiteraz Koreańczycy to zwykli śmiertelnicy, jak my.
Kopernik była kobietą
Twórcom #tuiteraz udaje się zachować lekkość i nieoczywistość. Zamiast walić widza po głowie swoimi rewelacjami, pozwalają mu dojść do wniosków razem z głównym bohaterem. Początek lekko nuży, ale już w Seulu – chociaż teoretycznie nic się nie dzieje – ciężko się oderwać od ekranu. Jakim cudem jednak nie wpadamy w te same ograne schematy, co w innych produkcjach tego typu? Dlatego, że Stephan… nie jest kobietą. W kinie męska wrażliwość to wciąż tabu. Oczywiście facet może przyznać się do miłości czy tęsknoty, ale bezsilność? Zagubienie? Na to nie ma miejsca. Stąd podróż duchowa mężczyzny to w kinie wciąż coś nowego i Eric Lartigau rozmyślnie to wykorzystuje.
Droga do domu
Od razu wam napiszę, że ten film to nie komedia romantyczna. Jest lekki i przyjemny, ale jeśli spodziewacie się historii dwójki ludzi, którzy po zabawnych perypetiach lądują na ślubnym kobiercu… to się przeliczycie. Po pierwsze: to nie amerykańska produkcja, po drugie nie ma ona również szczególnie zabawnych scen. To spokojna, urocza opowieść o mężczyźnie, po czasie odkrywającym siebie i swoje potrzeby. W pewnym momencie wypowiada wspaniałą kwestię, która bardzo dobrze podsumowuje całość:
„Całe życie przeglądam się w lustrze, a nadal nie wiem, jak wyglądam”.1
Tytuł oryginału: #jesuisla
Reżyseria: Eric Lartigau
Rok premiery: 2019
Czas trwania: 1 godzina 37 minut
1 Cytat pochodzi z filmu #tuiteraz w reżyserii Erica Lartigau