Nie od dziś wiadomo, że władza, niczym szampan, potrafi uderzyć do głowy. Wystarczy jedynie kropla poczucia wyższości, a reszta dzieje się już sama. Problem tego zjawiska doskonale obrazuje Folwark zwierzęcy, czyli ponadczasowy tekst George’a Orwella, ukazujący w nietypowy sposób rządy totalitarne. Dlaczego? Ze względu na to, że jego bohaterami są… zwierzęta. Ale czy komiks, bo to właśnie tę formę miałam okazję teraz przeczytać, oddaje istotę tego zjawiska tak samo jak książka?
Dla niewtajemniczonych
Osobom, które nigdy nie miały do czynienia z twórczością Orwella, warto uświadomić, że nie wszystko w jego tekstach jest dosłowne. Wręcz przeciwnie. Czytelnik jest zmuszony do odkrycia drugiego dna. Tak samo wygląda to w przypadku Folwarku zwierzęcego, czyli powieści wydanej w roku 1945. Opowiada ona o farmie pana Jonesa, na której nie dzieje się dobrze — zwierzęta cierpią i są wykorzystywane przez ludzi do trudnej pracy. Skutkuje to ich buntem oraz… wygnaniem byłego gospodarza. Zostają wprowadzone nowe prawa i porządki. Zgodnie z ich przesłaniem każdy jest równy. Początkowo wszyscy przestrzegają zasad, jednak z czasem okazuje się, że zwierzęta, tak samo jak ludzie, mają skłonność do egoistycznych i władczych zapędów. Niestety. Historia zaczyna kołem się toczyć, a spokój i harmonia ponownie zostają zachwiane. Tym razem nie przez ludzi.
Kwestie techniczne
Przyznam się, że Folwark zwierzęcy w postaci komiksu wydawał się dla mnie dziwnym pomysłem. Bo jak oddać graficznie sens książki, która jest lekturą w szkole? Mam na myśli zachowanie jej powagi, ponieważ powieść niesie ze sobą ważne przesłanie. Może być to trudne ze względu na to, że przecież treść w komiksach jest mocno ograniczona. Tutaj główne skrzypce gra grafika. Jednak Odyr, brazylijski rysownik zajmujący się adaptacją i ilustracją dzieła Orwella, zrobił to naprawdę dobrze. Pomimo prostego języka powieści graficznej, sens książki został zachowany. Warto też dodać, że samo wykonanie komiksu zasługuje na wielkie brawa (czyta się go szybko, bo nie ma w nim nadmiaru treści ani grafik), a obrazki są po prostu przepiękne. Nie jest to oczywiście styl taki jak choćby w komiksach Marvela. Można porównać go do tego ze starych baśni dla dzieci. Lekko rozmyte kolory, cienie… W tym przypadku to zasługa farb akwarelowych. Ze względu na klimat i morał, jaki niesie ze sobą ten tekst, zdecydowano się na ciemną kolorystykę. Doskonale oddaje „gęstą” atmosferę panującą wśród jego bohaterów.
Sto siedemdziesiąt dwie strony czystej prawdy
Jednak poza aspektami technicznymi, do których nie będę się przyczepiać, bo wszystko mi się podoba, warto zwrócić uwagę na sens komiksu. Nie został wydany jako bajka o zbuntowanych zwierzętach — choć na pierwszy rzut oka, dla osoby nieznającej tematu, może tak wyglądać. Folwark zwierzęcy jest swego rodzaju przestrogą przed totalitaryzmem, ponieważ doskonale pokazuje, w jaki sposób funkcjonuje państwo (w komiksie farma) podążające za wizją świata opartego na równości i sprawiedliwości. Takie zjawisko, niestety, nie ma racji bytu. Z biegiem czasu na czele grupy i tak stanie przywódca (bądź przywódcy, jak na początku w Folwarku), który zacznie zaprzeczać własnym zasadom, a interesy i kuszące korzyści z nich płynące, przysłonią mu wartości. Osoby stawiające opór, staną się wrogami ludu, czyli celami do likwidacji. I właśnie to, pomimo okrojonej treści, doskonale pokazuje ten komiks. Samą prawdę, która nie jest jedynie fikcją literacką, ale także zjawiskiem obecnym w prawdziwym życiu.
Tytuł: Folwark zwierzęcy
Wydawnictwo: Wydawnictwo Jaguar
Liczba stron: 176
ISBN: 978-83-768-6869-1