Na rynku gier coraz częściej możemy spotkać się z odświeżonymi wersjami starych (chociaż nie zawsze) gier. Pozostaje jednak pytanie – czy my, gracze, faktycznie ich potrzebujemy?
Od początku, dla osób które nie znają różnicy pomiędzy „remake” a „remaster”. Najprościej mówiąc, remake to całkowite stworzenie gry od nowa na podstawie pierwowzoru, a remaster to po prostu odświeżenie gry, co zresztą jest znacznie popularniejszą praktyką. Szczególnie można to zauważyć teraz, kiedy jesteśmy po niedawnej premierze nowej generacji konsol i coraz więcej graczy przenosi się na prekursorski sprzęt.
Osobiście uwielbiam wracać do gier, w które grałam zza dziecka, jednak idąc popularnym tokiem myślenia „kiedyś było lepiej”, zdarzyło mi się nie raz zderzyć ze smutną ścianą rzeczywistości. Zaczynając grać w starą grę nagle okazywało się, że wcale nie wygląda tak dobrze jak miałam to w swojej pamięci, sterowanie mocno odstaje od tego do czego przyzwyczaiły nas nowsze tytuły, a fabularnie nie ma wcale takich fajerwerków. Twórcy gier jednak starają się wyjść osobą takim jak ja naprzeciw i coraz częściej możemy się spotkać ze starymi grami w nowej odsłonie, szkoda jedynie, że z różnym skutkiem, tak jak było to w przypadku Warcraft III Reforged, a sam odbiór takich gier bywa różny.
Dlaczego remake i remaster to skok na kasę?
Jesteśmy już prawie rok po premierze nowej generacji, za nami również jedne z największych targów gier gdzie twórcy ogłaszają nowe premiery, a mam wrażenie że wiele nowości zostało wymieszane z grami z poprzednich konsol, tyle że w „nowej” odsłonie, mające nam pokazać na co stać nowy sprzęt, tak jak było to w przypadku Spider-Mana od Sony. Pięknie również całą sytuację z problemem odświeżania gier obrazuje ilość łapek w dół pod nowym trailerem GTA 5 zapowiadający grę na XBOX Series X/S i PS5, czy też dosyć świeża sprawa z ceną „aktualizacji” gry Ghost Of Tsushima z PS4 na PS5. W przypadku tego ostatniego takich przykładów jest więcej jak np. remaster Saints Row 3 czy nadchodzące Life is Strange, gdzie twórcy za dodanie nowych tekstur, czy zoptymalizowanie działania żądają od graczy spory ułamek ceny nowych tytułów. Tym bardziej dziwi mnie taki fakt, że to nie są stare gry, a zarówno Sony jak i Microsoft (gdzie ten aktualizuje nawet część tytułów pod nowe konsole dodając wsparcie dla 4K i 60fps) umożliwiają odpalanie starych gier, jeśli mamy je zakupione, zarówno fizycznie jak i cyfrowo.
Zrób to dobrze! Remake i remaster które mają sens.
Czy rzeczywiście taka taktyka jest tak zła jak opisuje to do tej pory? Oczywiście że nie. Bywają firmy, które potrafią i pokazały, że można i wtedy na linii twórca-gracz każdy wychodzi na plus. Jeden z lepszych przykładów? Remaster trylogii Mass Effect, która nie dość, że wygląda świetnie na nowej generacji, to w cenie nowej gry dostajemy trzy świetne części, co jest genialnym momentem zarówno dla powracających osób jak i dla takich których styczności z tą grą nigdy nie miały na przeżycie przygód Sheparda. Kolejnym tego typu przykładem są odświeżone 2 pierwsze części gry Resident Evil, które pomimo tego że dla wielu straciły urok oryginałów, jednak nawet wielkiej fance serii takiej jak ja która nie miała okazji żyć w czasach kiedy te miały swoją premierę, był to strzał w dziesiątkę aby całkowicie zmienić mechanikę gry. Zostając w czasach przed rokiem 2000, to nie jedyna gra której odświeżenie miało sens. Dostaliśmy też całkowicie odnowioną serie Crasha Bandicoota, przed nami premiera świetnie zapowiadającego się Diablo 2, wiele edycji Final Fantasy przeniesionych do serii HD czy też przygód skaczącego hydraulika Mario na konsolach Nintendo.
Ja chcę jeszcze raz!
Podsumowując, czy uważam że remastery i remake gier to coś złego? To już zależy tylko do tego o czym mówimy. Bywają takie które kocham całym sercem i nie potrafię się ich doczekać jak to było przy okazji pierwszej części Mafii, a są takie za które bym nie zapłaciła drugi raz za nic w świecie. Zdarza się że to się odbija również na mnie, tak jak w przypadku wcześniej wspomnianego Warcrafta 3 (wstydź się Blizzard, wstydź), gdzie oryginał pomimo swojego wieku dalej okazuje się być sporo lepszy niż nowe wydanie, a sami twórcy powinni częściej zadawać sobie pytanie – czy to w ogóle ma sens?