Słowiańskie wierzenia budziły strach w wielu, nawet tak odważnych wojach, jak znani nam Kajko i Kokosz. Południce, zmierzchnice, północnice – różnej maści demony nawiedzały naszych przodków niemal o każdej porze dnia i nocy. Klątwa, nawiedzenia, wariujący zbójcerze, a do tego dwa wesela w tle. Jak nasi bohaterowie sobie z tym wszystkim poradzą?
Po-netflixowy uraz
Zaćmienie o zmierzchu to już czwarty tom nowej serii wydawniczej Egmontu o nazwie Kajko i Kokosz – Nowe przygody. Odpowiadają za nią polscy scenarzyści i rysownicy: Maciej Kur, Sławomir Kiełbus i Piotr Bednarczyk. Muszę szczerze przyznać, że kiedy dowiedziałem się o tego rodzaju wznowieniu klasyka Janusza Christy, nieco przestraszyłem się zepsucia jednego z moich ukochanych produktów polskiej kultury popularnej. Co więcej, obawy wzmogła premiera netflixowego tworu, którego próba unowocześnienia przygód słowiańskich wojów skutecznie odtrąciła mnie od tego typu zabiegów. Jednak już pierwsze strony dzieła polskich komiksiarzy pokazały, że od dzisiaj mogę spać spokojnie, nie lękając się o dalsze losy Kajka i Kokosza. Trio twórców pokazuje, jak stworzyć nowy produkt, nie tracąc szacunku dla ducha oraz humoru oryginału. Zaćmienie o zmierzchu to prawdziwy strzał w dziesiątkę!
Słowiańskie demony przybywają
Sielanka. Kajko, Kokosz i Wit wędkują na malowniczym jeziorze, kiedy nagle ich spokój zaburza Łamignat, który swoim bacikiem niechcący zatapia ich łódkę. Zaczynają się typowe problemy, z jakimi muszą zmagać się bohaterowie. Przygoda jednak szybko rozkręca się do zawrotnych rozmiarów, kiedy wracając do grodu wojowie napotykają zmierzchnicę! Kim jest ta kobieta? Cóż, to dosyć skomplikowane… Słowianie słyszeli o południcach, demonach polujących na chłopów pracujących w południe. Dlaczego jednak pozostałe pory dnia i nocy nie zasługują na swoje własne zjawy? Tak właśnie narodziła się zmierzchnica, która nakazuje Kajkowi i Kokoszowi odnaleźć zaginiony klejnot nazywany sercem Rozmiła. W razie porażki, czeka ich podróż w zaświaty. Oczywiście w jedną stronę. Co więcej, mieszkańcy Mirmiłowa muszą też szykować się na wesele Wojmiła, brata kasztelana. Zbójcerze oczywiście także mają swoją rolę w tym zamieszaniu. Jak widać już po tym wstępie, akcji jest tu co niemiara, a po drodze czeka na nas wiele zaskoczeń.
Brzmi aż zbyt dobrze… a jednak jest prawdą!
Muszę to napisać wprost, Zaćmienie o zmierzchu pokazuje zupełnie nową jakość, jaką osiągają przygody Kajka i Kokosza. Jeśli twórcy utrzymają ten poziom humoru, taką różnorodność przygód oraz takie tempo akcji w swoich historiach, słowiańscy wojowie bez problemu mogą konkurować nawet z opowieściami o Nieustraszonych Galach. Mimo ogromnego sentymentu, którym darzę komiksy Janusza Christy, trzeba przyznać, nie do końca dobrze się zestarzały. Dzisiejsze dzieciaki mogą się przy nich nawet nudzić, co kiedyś wydawało mi się niepojęte. Nowe przygody sprawią jednak, że także najmłodsi będą się znów świetnie bawić czytając o przygodach słowiańskich wojów. Co więcej, takie komiksy jak Zaćmienie o zmierzchu zmyją niesmak, który pozostał niektórym fanom po wątpliwej jakości serialu. W tym miejscu należy pochwalić też Sławomira Kiełbusa za niesamowite rysunki. Wprowadził on nutę nowoczesności, nie tracąc przy tym charakteru opowieści (co udało się na przykład wspomnianej już produkcji Netflixa). Dawno też nie spotkałem się z ilustracjami, które tak zabawnie oddawałyby mimikę bohaterów. Mistrzostwo!
Zawiła intryga w komiksie dla dzieci?
Wyjątkowo zaskoczyła mnie złożoność fabuły w tym komiksie. Po dość lekkim początku, szybko wkraczamy w naprawdę skomplikowaną intrygę, w której każda kolejna strona odkrywa następne elementy układanki. Dobrze znani bohaterowie dostają tu własne wątki, ale sporo uwagi poświęca się zupełnie nowym postaciom. Co więcej, zmierzchnica i zaćmica są także ukłonem w stronę słowiańskich wierzeń, tak ostatnio modnych w polskiej kulturze popularnej. Autorzy odkrywają przed nami nawet historię rodzinną kasztelana Mirmiła, czego nie podjął się nawet sam Janusz Christa! Brawa za odwagę, a do tego świetne wykonanie pomysłu.
Moje serce zdobyła też wyjątkowo postać, która przewija się przez całą historię. Księżna Natasza Ponurowschód poszukuje drogi do państwa Ruskwitów, a bohaterowie nieustannie jej w tym przeszkadzają. Wschodni akcent aż wypływa z dymków dialogowych tej postaci, a do tego ten temperament…
Czekam na więcej!
Nie spodziewałem się tak dobrej historii po serii, która, jak by nie patrzeć, jest wznowieniem bez udziału autora oryginałów. Dostajemy tu jednak fabułę pełną zwrotów, dość zawiłą intrygę, pełno śmiesznych żartów – robi wrażenie! Po miernej animacji od Netflixa moje nadzieje odnośnie Kajka i Kokosza zaczęły powoli umierać. Komiks Macieja Kura, Sławomira Kiełbusa i Piotra Bednarczyka na nowo obudził jednak mój entuzjazm. Oby tak dalej! Na plasterki!
Tytuł: Kajko i Kokosz – Nowe Przygody. Zaćmienie o zmierzchu
Autorzy: Maciej Kur, Sławomir Kiełbus
Liczba stron: 48
Wydawnictwo: Egmont