Ptasia dziewczyna i jej sekrety. „Chmury z keczupu” – recenzja książki

-

Naprawdę często sięgam po książki z gatunku YA. Stanowią one dla mnie odskocznię od codzienności, a perypetie młodych bohaterów śledzę z dużą przyjemnością. Jednak gdy zaczęłam czytać Chmury z keczupu, szybko zorientowałam się, że nie jest to typowa książka młodzieżowa. Wyróżnia ją poruszenie trudnego tematu oraz główna bohaterka, której problemy są dużo poważniejsze niż przeciętnej nastolatki.
Zrobiłam coś strasznego…

Chmury z keczupu to książka o budowie epistolarnej. W całości składa się z listów, których nadawcą jest dziewczyna mieszkająca w Anglii. Pragnąc zachować anonimowość, przez większość czasu podpisuje się jako Zoe, a swoje prawdziwe imię wyjawia dopiero w ostatniej korespondencji. Adresatem listów jest Stuart Harris, mężczyzna przebywający w teksańskim więzieniu. Zabił on swoją żonę oraz sąsiadkę. Za zbrodnie ma otrzymać śmiertelny zastrzyk, ale zanim to nastąpi, więzień przebywa w celi.

Dlaczego Zoe wybrała sobie kogoś tak osobliwego jako odbiorcę jej listów? Dziewczyna uznała bowiem, że Stuart to jedyny człowiek, któremu może zaufać – w obawie przed karą nie chce zwrócić się ze swoim problemem do rodziców, nauczyciela czy księdza. Powierza więc sekrety więźniowi – mężczyzna nie będzie miał sposobności z kimkolwiek się nimi podzielić, ponieważ ostatecznie zostanie mu podany śmiertelny zastrzyk.

Tematem listów pisanych przez Zoe jest incydent, który wydarzył się w jej mieście. Jeden ze znajomych dziewczyny poniósł śmierć,a nastolatka czuje się za nią odpowiedzialna. Dręczona wyrzutami sumienia, opowiada Stuartowi tę historię ze swojej perspektywy – opisuje, co doprowadziło do wypadku, opowiada o swoich relacjach z ofiarą i o tym, jakie konsekwencje przyniosła ze sobą ta tragedia.

Ciekawa mieszanka

Chmury z keczupu jest książką, którą bardzo ciężko sklasyfikować gatunkowo. Z jednej strony to kryminał skierowany do młodszych osób, do samego końca nie możemy być stuprocentowo pewni, kto ze znajomych dziewczyny poniósł śmierć, z drugiej  – lekki thriller, gdyż lekturze towarzyszy nieustanne napięcie związane z tajemnicą Zoe. Z trzeciej to po prostu młodzieżowa obyczajówka z mocno zarysowanym wątkiem miłosnym. I chociaż zazwyczaj przeszkadza mi takie pomieszanie gatunków, tutaj nie miałam tego problemu – wszystkie wątki zgrabnie się ze sobą splatają, tworząc spójną i wciągającą opowieść.

Perfekcyjna rodzinka

Tak jak pisałam we wstępie, Chmury z keczupu to specyficzna powieść, wybijająca się ze schematów typowych dla YA – autorka nie boi się poruszać trudnych tematów, które dotykają nastolatków. To, co w tej książce podobało mi się najbardziej, to przedstawienie relacji rodzinnych głównej bohaterki. Zoe, oprócz opisywania wydarzeń z przeszłości, opowiada również o tych teraźniejszych, dzięki czemu mamy okazję poznania jej najbliższych, czyli rodziców i młodszych sióstr, Steph oraz  głuchoniemej Dot, której przezwisko wzięło się z pulchnej sylwetki dziewczynki. Pozornie może się wydawać, że to familia idealna – ojciec pracujący w adwokaturze, matka zajmująca się domowymi sprawami, szczęśliwe i dobrze wychowane córki; jednym słowem, sielanka. Jest to jednak tylko przykrywka – rodzina Zoe ma mnóstwo tajemnic, które autorka stopniowo przed nami odkrywa. Pokazuje także, do czego prowadzi ukrywanie swoich uczuć, nie mówienie o nich wprost. Dostajemy więc nie tylko ciekawy portret psychologiczny postaci, ale również lekcję, którą możemy odnieść do własnego życia.

Odświeżony schemat

Jesteście zmęczeni trójkątami miłosnymi w powieściach młodzieżowych? Ja zdecydowanie tak. Nie dość, że taki motyw uważam za kompletnie nierealistyczny i hollywoodzki, to do tego męczą mnie wzniosłe opisy uczuć głównej bohaterki, która wzdycha raz do jednego, raz do drugiego chłopaka

Do tej pory natknęłam się tylko na dwa ciekawe trójkąty miłosne w YA – pierwszy z nich wystąpił w Igrzyskach śmierci, przeczytanych przeze mnie lata temu. Drugi natomiast odkryłam niedawno – właśnie w Chmurach z keczupu. Spodobał mi się głównie dzięki temu, że Zoe w listach opisuje swoje przeżycia z dużą dojrzałością – nie miałam wrażenia, że jest po prostu głupią, zakochaną nastolatką, która nie zajmuje się niczym poza myśleniem o swoich ukochanych. Dziewczyna nie bawi się  uczuciami chłopaków, zachowuje się bardzo po ludzku, przez co zapałałam do niej dużą sympatią.

Chmury z keczupu to pozycja, która powinna spodobać się każdemu – porusza tematykę bliską młodym osobom, lecz jest napisana dojrzałym językiem, dzięki czemu nie odstraszy starszego czytelnika. Jeżeli lubicie oryginalne i zaskakujące historie, to powinniście sięgnąć po tę książkę.

Ptasia dziewczyna i jej sekrety. „Chmury z keczupu” – recenzja książki

 

 

 

Tytuł: Chmury z keczupu
Autor: Annabel Pitcher
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Ilość stron: 344
ISBN: 978-83-65568-42-7

Karina Bałdyszko
Karina Bałdyszko
Ogromna miłośniczka książek. Zazwyczaj czyta obyczajówki, thrillery i fantasy, ale czasami sięga także po klasykę literatury. Uzależniona od seriali, należy do fandomu Ricka i Morty’ego. Uwielbia psy, zwłaszcza kundelki, za to nie przepada za kotami.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu