Przemoc rodzi przemoc. „W obcej skórze” – recenzja książki

-

Przemoc domowa kojarzy się z siłą, fizycznością, ciałem. Powstające po uderzeniu ślady, siniaki dają temu dobitny, namacalny wyraz. Najczęściej ofiarami padają kobiety i dzieci, ale nie zawsze. Najistotniejszą sprawą jest to, że w większości przypadków dręczony człowiek godzi się na takie traktowanie. Często ze wstydu przed własną bezsilnością, ze strachu o życie, ale również z przywiązania do drugiej osoby – obojętnie, jak bardzo źle ta by jej nie traktowała. Albo też ofiara nie wie, gdzie szukać pomocy.

O tym właśnie traktuje debiutancka książka brytyjskiej pisarki Sarah Hilary W obcej skórze, która została nagrodzona Theakstons Old Peculier Crime Novel of the Year, czyli wyróżnieniem przyznawanym powieści uznanej za najlepszy kryminał roku. Po części to swego rodzaju studium przemocy. Autorka postanowiła pokazać, jak różne bywają formy znęcania się nad drugim człowiekiem i konsekwencje tych poczynań. Zamiar zrealizowała w stu procentach. Jej książka porusza czytelnika, ale również wciąga bez reszty.

Ofiary przemocy domowej

Inspektor Marnie Rome wraz ze swoim partnerem Noah Jake’em badają bardzo łatwą z pozoru sprawę, ale sprawiającą policji wiele problemów. Udają się oni do ośrodka przemocy społecznej, aby wysłuchać zeznań dziewiętnastoletniej Ayany Mirzy, nad którą brutalnie znęcał się jej brat. Po dojechaniu na miejsce detektywi słyszą przeraźliwy krzyk, a zaraz później okazuje się, że jedna z kobiet wbiła nóż w klatkę piersiową swojego męża. I tak stają oni przed kolejną zagadką teoretycznie prostą i łatwą, jednak w rzeczywistości okazuje się dość skomplikowana. Świadkami tego makabrycznego zajścia było bowiem pięć kobiet, a każda opowiada coś innego. Sprawa zaczyna się jeszcze bardziej komplikować, gdy podejrzana Hope Proctor znika razem z jedną z pensjonariuszek. Marnie i Noah muszą za wszelką cenę odnaleźć zaginione i rozwiązać zagadkę, nim dojdzie do najgorszego.

Prawdziwe życie

Największą zaletą powieści Sarah Hilary jest to, że autorka serwuje nam niezwykle wciągającą lekturę. Bohaterowie nie mają chwili na wytchnienie, cały czas coś się dzieje, przez co nie wieje nudą. Pisarka udowadnia, że dobry kryminał nie musi opierać się tylko na dochodzeniach. Jeżeli ma się pomysł na ciekawe tło obyczajowe i umiejętnie wplecie się je w fabułę, aby nie ingerowało z toczącym się śledztwem, to może zadziałać. Książka Hilary jest bardziej życiowa, prawdziwa i brutalna niż największe literackie popisy opierające się na krwawych opisach kolejnych morderstw. Oczywiście powieść autorki w stu procentach nie wymknęła się znanym schematom, ponieważ główna bohaterka pracuje jako policjantka i do tego (jak zwykle) posiada traumatyczną przeszłością, co jednak w tym przypadku nie wpływa na gorszy odbiór całości.

Jest też i minus. Niestety dość poważny. Otóż same twisty fabularne nie są wielce zaskakujące, a przynajmniej mnie nie zaskoczyły. Zapewne wielu czytelników uniesie brwi ze zdziwienia, kiedy na jaw wychodzić będą kolejne fakty dotyczące poszczególnych bohaterów tej powieści. I może ze dwa razy faktycznie poczułam się zszokowana, ale jednak w miarę szybko odgadłam, kto tutaj kryje największy sekret, dlatego rozwiązanie całej historii nie zrobiło na mnie piorunującego wrażenia. Nie mówię, że było to źle napisane, wręcz przeciwnie – po prostu w swoim życiu przeczytałam już tyle kryminałów, że mało co potrafi mnie zaskoczyć.

Dobry początek

W obcej skórze to naprawdę udany debiut literacki. Sarah Hilary z przytupem weszła na rynek kryminałów i wysoko zawiesiła sobie poprzeczkę. Już jestem ciekawa, co wymyśliła w kolejnych tomach. Polecam wam czym prędzej zaznajomić się z pierwszą częścią, bo to naprawdę dobrze napisany, wciągający kawałek literatury, o którym jeszcze długo będziecie rozpamiętywać.

Przemoc rodzi przemoc. „W obcej skórze” – recenzja książki

 

Tytuł: W obcej skórze
Autorka: Sarah Hilary
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Ilość stron: 544
ISBN: 978-83-7976-365-8

Agnieszka Michalska
Agnieszka Michalska
Pasjonatka czarnej kawy i białej czekolady. Wielbicielka amerykańskich seriali i nienasycona czytelniczka książek, ale nie znosi romansów. Podróżuje rowerem i pisze fantastyczne powieści - innymi słowy architekt własnego życia.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu