Czasem nie dostajemy takich talentów, jakich byśmy chcieli, o czym przekonał się Satoru Fujinuma, główny bohater Erased. Miasta, z którego zniknąłem Keia Sanbe. Zamiast posiadać wspaniały dar do tworzenia mangowych narracji zdolnych poruszyć serce każdego czytelnika, on… nie tyle potrafi, co po prostu cofa się w czasie i ratuje ludzkie życia. Niestety bardzo często ma przez to wiele problemów, jak bowiem wytłumaczyć policji, skąd wiedział, że w budynku, obok którego przechodził, działo się coś niedobrego? A to wcale nie największe wyzwania, jakie czekają Satoru w kolejnych tomach.
Technikalia
Erased. Miasto, z którego zniknąłem (Boku dake ga inai machi) było serializowane między 2009 a 2016 rokiem w magazynie „Young Ace” domu wydawniczego Kadokawa Shoten i w wydaniu tomikowym liczy sobie dziewięć tomów. Czasopismo, w którym ukazywała się praca Sanbe, kierowane jest do starszych czytelników płci męskiej, co oznacza, że publikowane na jego łamach komiksy mogą dotykać poważniejszych tematów oraz wpisywać się w mroczniejsze gatunki, takie jak horror. Ale nie muszą. Manga Sanbego ukazała się w magazynie, którego drukowano między innymi kultowy Neon Genesis Evangelion Yoshiyukiego Sadamoto, opublikowany w Polsce prze JPF, a także nieco lżejsi, wydawani przez Waneko, Bezpańscy literaci (Bungo Stray Dogs) Kafki Asagiriego i Harukawy 35 oraz Summer Wars Mamoru Hosody, Yoshiyukiego Sadamoto i Igury Sugimoto. Erased nominowano do 18. Nagrody Kulturalnej im. Osamu Tezuki w kategorii nagrody czytelników w 2014 roku, w latach 2014-2016 do Nagrody Taisho oraz do 40. Kodansha Manga Award w 2016. Choć manga Sanbego w końcu nie zdobyła żadnej nagrody, na uwagę zasługuje fakt, że była nominowana przez trzy lata z rzędu, co nie jest takie częste na dynamicznym rynku japońskiego komiksu. Ponadto w czasie, gdy publikowano jej ostatnie rozdziały, wyemitowano dwunastoodcinkowe anime stworzone przez studio A-1 Pictures, natomiast w 2017 roku na Netflixie zawitała aktorska serialowa adaptacja. Choć wiele japońskich komiksów prędzej czy później trafia na ekrany w takiej, a nie innej formie, Erased jest jednym z pierwszych, które adaptowano we współpracy ze streaminowym gigantem.
Ciężkie życie i przeszłość niedoszłego mangaki
Po tym, jak kolejna i kolejna redakcja odrzuca mangę Satoru, bohater coraz bardziej się załamuje, jednak nie może odmówić racji krytycznym uwagom. W przekonaniu selekcjonerów do swojej pracy nie pomaga nawet argument, iż posiada już na swoim koncie debiut i wie, co robi. Każdy kolejny redaktor powtarza, że w tworzonych przez niego historiach za mało widać jego samego, że nie ma w nich serca – nie w momencie, gdy świadomie ucieka od czegoś, co go spotkało. Sfrustrowany wraca więc do swojej półetatowej pracy rozwoziciela pizzy, aby jeżdżąc skuterkiem po mieście, próbować po raz kolejny przypomnieć sobie wyparte do podświadomości wydarzenia z przeszłości. Niestety nie dane jest mu spokojne poużalanie się nad własnym losem – w pewnym momencie aktywuje się Revival, magiczny talent Satoru, cofając protagonistę w czasie. Choć udaje mu się uratować chłopca przed potrąceniem przez ciężarówkę, sam ulega wypadkowi oraz ląduje w szpitalu. Kiedy do miasta przyjeżdża jego matka, żeby się nim zaopiekować i je pozwiedzać, uruchamia zaskakujący łańcuch wydarzeń, nierozerwalnie związanych z zapomnianymi wypadkami z przeszłości Fujinumy.
Mrok i tajemnice
Pierwszy tom Erased dopiero wprowadza nas w dość skomplikowaną, pełną tajemnic historię, już jednak możemy stwierdzić, że Sanbe sprawnie prowadzi swoją intrygę, przekazując czytelnikom tylko niezbędne informacje, mające ich przede wszystkim zainteresować. Jednocześnie nie snuje on wcale historii, która będzie łatwa, miła oraz przyjemna, to nie tylko przez wzgląd na specyfikę posiadanego przez siebie daru. Poczucie, że przedstawione na kadrach poszczególne sceny prowadzą do niepokojącego i mrocznego rozwiązania wzmacnia jedynie dominująca w rysunkach czerń. Ale też od samego początku nie pozostawia się nam złudzeń, że śmierć będzie kroczyć krok w krok za Satoru, który niekoniecznie ją powstrzyma, nawet mając Revival. Biorąc pod uwagę przeróżne sytuacje, w jakich dotychczas znajdował się nasz bohater, aż dziw bierze, że do tej pory nie wykorzystał ich w swoich pracach. Na razie wiemy jedynie, że blokuje go coś, co wydarzyło się w przeszłości – być może więc w przyszłych tomach Sanbe powróci do tego tematu. Na razie pozostaje nam jedynie się tego domyślać.
Inną kwestią jest sam główny bohater Erased – Satoru można bowiem opisać jako cynicznego (za dużo nieprzyjemnych rzeczy widział w życiu), społecznie wycofanego (skoncentrowanego na swoim celu) i, cóż, dupka. Sanbe zresztą tego nie ukrywa, po wypadku odwiedza go jedynie nadmiernie entuzjastyczna oraz idealistyczna koleżanka z pracy, licealistka, której nie traktuje zresztą ani miło, ani z wdzięcznością. W późniejszych scenach zachowuje się nieznacznie lepiej, wciąż jednak nie tylko nieradzi sobie z relacjami z innymi ludźmi, ale wręcz owe kontakty odtrąca. Aż dziw, że z tak miłego, radosnego dziecka, które poznajmy we wspomnieniach jego matki, wyrósł taki nieprzyjemny człowiek. Nie możemy mu jednak zarzucić, że jest zły – w końcu ratuje innych, pomaga im, nie ignoruje Revivali, choć kwestią otwartą pozostaje, czy w ogóle byłby w stanie to zrobić. Jak na razie jednak Sanbe nie dał nam zbyt wiele okazji, abyśmy go polubili.
Jest interesująco, to na pewno
Jeśli lubicie mroczne tajemnice z przeszłości, które powracają i burzą poukładane, spokojne życie bohaterów i bohaterek, wówczas Erased jest zdecydowanie mangą, która przypadnie wam do gustu. Odrobina czynnika fantastycznego objawiającego się zdolnością do podróży w czasie tylko dodaje jej atrakcyjności. Komiks Keia Sanbe przepełnia do tego poczucie niepewności oraz zbliżającej się tragedii – pytanie tylko, czym może być tragedia, która może okazać się niemożliwa do cofnięcia dla kogoś, kto całe życie w ten sposób ratuje innych? O tym, musicie przekonać się sami, sięgając po tomik.
Tytuł: Erased. Miasto, z którego zniknąłem
Autor: Kei Sanbe
Wydawnictwo: Studio JG
Liczba stron: 172
ISBN: 978-83-80012-080