Nie od dziś wiadomo, iż człowiek boi się tego, czego nie zna, jak i tego, co wydaje mu się dziwne, nienormalne. Twórcy książek, filmów, seriali, a nawet gier cyfrowych skrzętnie to wykorzystują. Do dnia dzisiejszego powstało wiele potwornych postaci, których wystarczy wypowiedzieć imię lub nazwę, żeby na skórze pojawiła się gęsia skórka. Przykładów tego popularnego i pociągającego widzów wizerunku nie trzeba szukać daleko. Swego czasu dość popularny był hiszpański serial Internat, którego fabuła opierała się głównie na wiecznie niekończących się problemach uczniów, jednak nagle pojawił się ciekawy wątek. W okolicznym lesie mieszkała pewna istota, która zostawiała w internacie subtelne ślady. Kiedy w końcu ukazała się w całej okazałości, właśnie przeszedł mnie dreszcz – żeby nie zdradzać zbyt wiele, nadmienię, że jej wygląd był po prostu okropny. Na co więc można natrafić w Upiornym laboratorium stworzonym przez Bartłomieja Grzegorza Salę?
Frankenstein, Mr Hyde i… kto jeszcze?
W upiornym laboratorium to książka popularnonaukowa. Autor w swoim dość obszernym opracowaniu postanowił zebrać niezliczone ilości upiornych istot, które już od wieków pojawiają się w tekstach kultury i straszą odbiorców. Znajdziemy tutaj tak te bardziej popularne postacie, jak i mniej. Twórca przenosi czytelników w intrygujący światy nauk i alchemii, które dotyczą powstawania nowego świata. Prowadzi ich przez liczne eksperymenty, kabała, legendy oraz wiele innych dróg powstawania postaci siejących postrach. Sala tworzy zarys historyczny, ukazuje tendencje w nauce i przedstawia miejsca związane już na zawsze z danym potworem. Czy odważysz się zajrzeć do tego tytułu?
Nic, tylko rzucić o ścianę!
Zabierając się za lekturę tego opasłego tomu miałam spore oczekiwania. Chciałam, by okazał się tak wciągający i zdumiewający, że aż z żalem będę zmuszona odkładać książkę. Niestety, ale już same wykonanie W upiornym laboratorium woła o pomstę do nieba. Po pierwsze – okropna okładka, która niby jest wymowna, bo idealnie pokazuje, o czym będzie ów tytuł, ale z drugiej strony mam wrażenie, że gdziekolwiek bym ją zobaczyła to z pewnością by mojego oka nie przykuła. Kolejnym minusem jest fakt, iż wydawca zdecydował się na twardą oprawę, która jeszcze bardziej mi utrudniała lekturę, bowiem całość niewygodnie trzymało się w ręku, a także ciężko było zabrać ze sobą na przykład do komunikacji miejskiej. I teraz tak mi przyszło do głowy, iż gdybym w licznych momentach podczas lektury się nie powstrzymała przed rzuceniem egzemplarzem o ścianę, to mogłaby ta cegiełka spowodować sporą dziurę w ścianie.
Z lupą za pan brat
Kontynuując minusy omawianego tytułu, nie sposób nie wspomnieć o tym, że rozmiar fontu został źle dobrany do formatu książki. Wielkość powieści nie należy do najczęściej spotykanych, określiłabym go jako B5, zaś font jest tak drobna, że po pierwsze mój wzrok dość szybko się męczył, a po drugiej często towarzyszyło mi odczucie, że przydałaby mi się lupa.
Czy warto czytać?
Przechodząc do samej treści, to o niej również mam bardzo złe zdanie. Książka została podzielona na piętnaście rozdziałów plus zakończenie. Tytułem każdej z nich jest nazwa innej kreatury i zawiera obszerne materiały na jej temat. Wszystko sprawia wrażenie uporządkowanego i przemyślanego wywodu. Na tym dobre strony Laboratorium się kończą. Może w złym momencie zabrałam się za omawiany tytuł, ale nijak nie przypadła mi ona do gustu. To typ lektury, na której trzeba się stuprocentowo skupiać, nie mieć wokół żadnych rozpraszaczy. Druk i jego krój są gęste i drobne, co jeszcze bardziej psuje przyjemność. I na deser, czarno-białe i niezbyt ładne ilustracje, które nijak nie podnoszą mojej oceny. Jak dla mnie, równie dobrze mogłoby ich nie być w tej książce, a odbiór jej pozostałby taki sam.
Podsumowanie
W upiornym laboratorium to obszerna książka, w której autor porusza szereg ważnych tematów dotyczących poszczególnych przerażających potworów, których do życia powołał człowiek. Tematyka ciekawa, ale wykonanie słabe.
Tytuł: W upiornym laboratorium….
Autor: Bartłomiej Grzegorz Sala
Wydawnictwo: BoSz
Liczba stron: 312
ISBN: 978-83-7576-372-0