„Potwory pod moją skórą” – recenzja książki

-

Popbookownik objął książkę swoim patronatem.

Za przekazanie egzemplarza recenzyjnego do współpracy patronackiej dziękujemy Wydawnictwu Szósty Zmysł

Potwory pod moją skórą to książka, która uświadomiła mnie, że uwielbiam czytać powieści przed ich premierami. Czuję się wtedy, jakbym dzierżyła w dłoniach pewien zakazany owoc, który został udostępniony ograniczonemu gronu odbiorców. Nie mogę ujawniać szczegółów, co sprawia, że ta magia tajemnicy i niewiadomego trwa dłużej, a obcowanie z powieścią jest jeszcze ciekawsze. Potwory pod moją skórą opowiadają o niezliczonej ilości sekretów, niedokończonych sprawach oraz chęci wyrównania rachunków. Wszystko to przy akompaniamencie emocji, które często potrafią zaćmić zdrowy umysł.
Wszystko gdzieś się zaczyna

Główną bohaterkę poznajemy w bardzo trudnym dla niej okresie, umarła jej siostra. Lana nie potrafi pogodzić się ze stratą i pogrąża się w wielkiej żałobie. Upija się do nieprzytomności. Zaczyna traktować alkohol jak swojego najlepszego kompana w niedoli. Powoli pogrąża się w chaosie i pewnie moglibyśmy na tym zakończyć całą tę historię i wysłać Lanę na odwyk, ale sytuacja finansowa zmusza dziewczynę do ogarnięcia się. Zostaje odcięta od funduszów ojca, co zmusza ją do poszukania pracy. Znajduje ją w kawiarni, a do tego przyjmuje współlokatora, by płacić niższe rachunki. Wpuściła do swojego domu mężczyznę, który ma w sobie pociągający mrok oraz jest naprawdę przystojny.

Z dnia na dzień zaczynają się do siebie zbliżać. Ich przyjaźń staje się mocniejsza i to nie tylko ze względu na wspólną „pasję” do alkoholu. Bohaterowie będą musieli zmierzyć się także z Warszawskim Diabłem, który zaczyna zabijać dobrze znanych Lanie ludzi. Kobieta popada w obsesję. Podejrzewa, że jej współlokator jest odpowiedzialny za te makabryczne wydarzenia. Zastanawia się, czy to przez alkohol, czy faktycznie popada w paranoję. 

Co jest prawdą, a co nie?

Potwory pod moją skórą to debiutancka powieść Maddie Pawłowskiej i myślę, że jak na pierwszą książkę wyszła naprawdę dobrze i ciekawie. Nie obyło się bez kilku mankamentów, zacznijmy jednak od początku. Na samym wstępie chciałam napisać, że ta poza chłopaka z problemami, którego męczą demony, musiała zadziałać i na mnie. Bo w końcu kto by nie poleciał na przystojnego i pociągającego bad boya, po jakim nie wiadomo, czego można się spodziewać. Robert wykonuje do tego całkiem nietuzinkowy zawód. Jest kontrowersyjny, co przekłada się na jego charakter i to, jakie decyzje podejmuje. Myślę, że bywa postacią, z którą trudno będzie nam się utożsamić. 

Główną bohaterką i narratorką jest Lana. Dziewczyna, która przeżyła śmierć swojej siostry i nie może pogodzić się z tą stratą. Zaczyna zauważać podobieństwo w zabójstwach Warszawskiego Diabła i boi się o to, czy wpuściła do swojego mieszkania mordercę. Niektóre z jej decyzji były dla mnie niezrozumiałe. Czytając powieść, momentami zastanawiałam się, czy Lana rozumie co robi Rozmyślała nawet, czy to kwestia zbyt mocnej miłości do alkoholu, a może zniszczonej psychiki po stracie bliskiej osoby. Myślę jednak że to miks wszystkich zdarzeń, jakie odbiły się na  postaci.

START A FIRE. RUNDA PIERWSZA. TRYLOGIA HELL – RECENZJA KSIĄŻKI

Nałóg to zło

Czasem miałam wrażenie, że Maddie zbyt często podkreśla to, jakie Lana ma ze sobą problemy. Zrozumiałam to już na samym początku i w późniejszych etapach powieści czułam się trochę zmęczona ciągłym powtarzaniem, że kobieta znowu sięga po alkohol. Wiem, że jest to ważny wątek w budowaniu charakteru tej postaci, ale był na dłuższą metę nużący.

Mnie osobiście nie podobała się również niekonsekwencja  w nazewnictwie. Jeśli wszyscy bohaterowie mają polskie imiona typu Robert, to czułam się dziwnie w momencie pojawienia się Lany. Ja wiem, iż to może być błahy problem, ale mi osobiście to nie pasowało. W powieści znajdziemy wytłumaczenie, dlaczego główna postać nazywa się tak, a nie inaczej, ale mimo wszystko ja tego nie kupuję.  

Książkę czyta się w miarę przyjemnie i da się ją przeczytać szybko. Czasem miałam wrażenie, że akcja może dziać się trochę zbyt pośpiesznie, ale w ogólnym rozrachunku zgłębiało mi się ją naprawdę dobrze. Opisy wydarzeń były dla mnie zrozumiałe i nie dłużyły się sztucznie. 

Treść to nie wszystko

Chciałam dodać, że okładka bardzo mi się podoba i świetnie podkreśla klimat powieści. Powiecie: „Patrycja, nie oceniaj książki po okładce”, ale ja twierdzę, że jest to ważny element pozycji. Pokazuje to też, ile pracy wkłada wydawnictwo w przygotowanie dla nas produktu.

Tutaj wszystko jest na wysokim poziomie i nie mogę doczekać się papierowej wersji. 

Komu poleciłabym tę książkę?

Przede wszystkim osobom, które lubią powieści z nutą tajemniczości, gdzie nie jesteśmy do końca pewni, kto jest odpowiedzialny za wydarzania. Przypadnie do gustu także czytelnikom kryminałów. Cieszę się, że coraz więcej osób ma okazję wydawać swoje książki, a nie tylko pisać do ,szuflady. Mam nadzieję, że kolejne tomy, jakie wyjdą spod pióra Maddie, będą lepsze.

Potwory pod moją skórą - Pawłowska MaddieTytuł: Potwory pod moją skórą

Autor: Maddie Pawłowska

Wydawnictwo: Szósty Zmysł

Ilość stron: 308

ISBN: 9788365830685

WIĘCEJ TUTAJ

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

To powieść przede wszystkim dla osób, które lubią kryminały oraz nutkę tajemnicy. Znalazłam parę mankamentów, ale jak na pierwszą książkę jestem pozytywnie zaskoczona i czekam na kolejne tomy.
Patrycja Szustak
Patrycja Szustak
Jest najprawdziwszym hobbitem, który kocha wszelkie zwierzęta, a najbardziej koty (jakby mogła wybrać swoje kolejne wcielenie, zostałaby grubym kotem). Przemieniła swój pokój w bibliotekę, na niekorzyść pleców mężczyzn, którzy musieli wnosić te wszystkie książki. Jej wzrost ułatwia zawinięcie się w kokon i oglądanie filmów oraz seriali całymi dniami. Lubi dobrą kawę, jednak jest zbyt leniwa, żeby ją zaparzyć.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

To powieść przede wszystkim dla osób, które lubią kryminały oraz nutkę tajemnicy. Znalazłam parę mankamentów, ale jak na pierwszą książkę jestem pozytywnie zaskoczona i czekam na kolejne tomy. „Potwory pod moją skórą” – recenzja książki