Porozmawiajmy z androidem Lincolna. „Możemy Cię zbudować” – recenzja książki

-

Pod postacią dwóch androidów, P.K. Dick przedstawił lęki statystycznego Amerykanina, żyjącego w latach 60. XX wieku: amerykański sen o bogactwie spełnia się zbyt rzadko i wywołuje to głęboką frustrację, którą dodatkowo pogłębia rozpad tożsamości i scharakteryzował amoralne społeczeństwo minionego wieku. Jak się bowiem okazuje, tęsknota za mitycznymi lepszymi czasami, w myśl zasady „kiedyś to było lepiej, ludzie byli honorowi i kierowali się dobrem publicznym”, pryska niczym mydlana bańka, kiedy swój głos zabiera Abraham Lincoln – pierwszy, w pełni świadomy, robot. 
Książka wydana po dekadzie

Możemy Cię zbudować nie jest powieścią, do której sam autor miał szczęście. Philip K. Dick napisał ją dziesięć lat wcześniej, pod tytułem Pierwszy w naszej rodzinie, jednak nie ujrzała ona światła dziennego aż do roku 1972, kiedy to została wydana przez DAW Books na niskiej jakości papierze z byle jaką okładką. Wcześniej można było natknąć się na fragmenty powieści na łamach czasopisma „Amazing Stories” w 1969 oraz 1970 roku, pod redakcją Teda White’a, który to odpowiada za finał powieści: początkowo Dick zaakceptował jego propozycję końcowego rozdziału, dodając od siebie zaledwie kilka zdań. Co ciekawe, w późniejszych wydaniach nie uwzględniono zakończenia, ponieważ autor zmienił zdanie na ten temat.

Kilka słów o fabule (ale nie za dużo)

Przyszłość (teoretycznie, bowiem akcja dzieje się w 1982 roku, równo dwadzieścia lat po napisaniu książki). Drobny przedsiębiorca, Louis Rosenu, oraz jego wspólnik, Maury Rock, planują rozpocząć seryjną produkcję androidów, opartą na postaciach z wojny secesyjnej. W związku z tym projektują i powołują do życia Edwina M. Stantona oraz Abrahama Lincolna. Jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem, bowiem ten pierwszy bez problemu przystosowuje się do współczesnej rzeczywistości, zaś były prezydent ma problemy i wykazuje silne objawy schizofrenii. Z tego też powodu rodzą się trudności we współpracy z miliarderem, Samem K. Barrowsem, który otwiera na Księżycu pierwsze nieruchomości i chce powiększać tamtejszą kolonię.

Wszyscy jesteśmy obłąkani

Ważną rolę w historii odgrywają nie tylko same roboty, ale również cierpiąca na schizofrenię Pris Frauenzimmer, córka Rocka. To typowa dla prozy Dicka femme fatale – zimna i wyrachowana, która budzi u mężczyzn najgorsze, skrajne emocje i jednocześnie wywołuje silne poczucie winy. Zakochany w niej Louis popada w prawdziwą paranoję, gdy dziewczyna ucieka z Barrowsem. Mężczyzna przejawia objawy choroby psychicznej, ma halucynacje, śni na jawie, przez co jego biznes zaczyna szwankować. Rosenu poddaje się terapii w Kansas. To ośrodek z jakiego wcześniej wydalono Pris, który jednocześnie staje się ostoją dla samego Louisa. Mężczyzna poddaje się symulacji: żeni się z kobietą, zakłada rodzinę i ma dzieci. Czy lęk przed utratą zmysłów, odejściem ukochanej osoby oraz brakiem środków do życia jest w stanie wygrać ze zdrowym postrzeganiem rzeczywistości? Czy terapeutyczne sesje pomogą, czy może jedynie pogłębią chorobę?

Co ciekawe, na łamach powieści prym wiedzie klasyczna psychoanaliza Freuda, wedle której której im bardziej Louis stara się reagować i działać, tym bardziej popada w obłęd. Jego szaleństwo jest jednak atrakcyjne pod względem naukowym, bowiem objawia się wypaleniem, niemożnością uczestnictwa w wyścigu szczurów, zmianą humoru, natrętnymi myślami oraz nieustanną huśtawką nastrojów.

Twarde sci-fi? Niekoniecznie!

Jednym z najdziwniejszych momentów w lekturze Możemy Cię zbudować jest nagłe urwanie księżycowego wątku: dochodzi do destrukcji urządzenia, a symulacja Stantona i Lincolna nagle się urywa. Bo, tak naprawdę, książka nie koncentruje się na człowieczeństwie androidów (jak to robi Blade Runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?), ale na rozpadzie osobowości żywej istoty. Owszem, mamy tu szaleństwo, paranoję, metafizyczne badania jednostki, omamy i symulacja, jednak nie dotyczą one robotów, lecz ludzi. Lektura niewątpliwie skłania do refleksji nad kondycją współczesnego człowieka, który podobnie jak sam Dick i jego bohaterowie, nie jest wolny od strachu determinującego jego osobowość. Ta okazała się ona niezwykle krucha i w każdej chwili może się rozpaść, zupełnie jak fabuła powieści.

Dziwna i specyficzna to mieszanka, bo zaczyna się jak rasowe science-fiction, a kończy jak opowieść schizofrenika. Jednym słowem, Philip K. Dick w całej swojej krasie, którego nie sposób przeoczyć!

Porozmawiajmy z androidem Lincolna. „Możemy Cię zbudować” – recenzja książki


Tytuł:
Możemy Cię zbudować

Autor: Philip K. Dick

Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis

Liczba stron: 311

ISBN:978-83-8188-016-9

podsumowanie

Ocena
7.5

Komentarz

Możemy Cię zbudować to bardzo swoista mieszanka na pograniczu fantastyki i literatury psychologicznej. Książka rozpoczyna się niczym dobre sci-fi: są androidy i podbój Księżyca, jednak z czasem główną oś zaczyna stanowić przypadłość psychiczna bohatera, którą pogłębia związek z chorą na schizofrenię femme fatale. Powieść intryguje, bowiem stanowi preludium do zagadnień poruszanych w słynnym Blade Runnerze oraz Ubiku.
Patrycja Wieleba
Patrycja Wielebahttps://portafortunas.pl/
Herbatoholiczka, miłośniczka prozy Philipa K. Dicka, absolutnie zakochana w bajkach Disney'a. Fanatyczka kotów, zakochana w Deanie Winchesterze i Thorze, bierze kąpiele do soundtracka Władcy Pierścieni i próbuje rozgryźć walkę na miecze w Wiedźminie.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Możemy Cię zbudować to bardzo swoista mieszanka na pograniczu fantastyki i literatury psychologicznej. Książka rozpoczyna się niczym dobre sci-fi: są androidy i podbój Księżyca, jednak z czasem główną oś zaczyna stanowić przypadłość psychiczna bohatera, którą pogłębia związek z chorą na schizofrenię femme fatale. Powieść intryguje, bowiem stanowi preludium do zagadnień poruszanych w słynnym Blade Runnerze oraz Ubiku. Porozmawiajmy z androidem Lincolna. „Możemy Cię zbudować” – recenzja książki