Polowanie. „Prey” – recenzja filmu

-

Predator – na przestrzeni lat, nazwa ta powinna wydawać się każdemu znajoma. Pierwszy przedstawiciel rasy Yautja pojawił się na srebrnym ekranie w 1987 roku, stawiając czoła nikomu innemu, jak królowi kina tamtych lat – Arnoldowi Schwarzeneggerowi. Później poszło gładko. Kosmita przyjął się w kulturze i zaczął występować w przeróżnych crossoverach i produkcjach. Nie brakowało komiksów oraz książek – stąd znamy nazwę rasy, jaki i kolejnych filmów (lepszych lub gorszych). Po kilku latach przerwy, Predator pojawia się ponownie. Kolejny raz przyjdzie mu znaleźć godnego przeciwnika, tym razem wśród rdzennych mieszkańców Ameryki i tamtejszych najeźdźców. 

Prey – łowca poszukujący zdobyczy

Przedstawiciel Predatorów kolejny raz obrał kierunek na Ziemię, aby zmierzyć się z najsilniejszymi wojownikami. Wylądował w Ameryce Północnej, gdzie walczył z niedźwiedziami czy wilkami, aż w końcu spotkał ludzi. Ci wydawali się nadwyraz agresywni i waleczni, co nie do końca okazało się prawdą. W kotle zamieszania znaleźli się łowcy skór ze starego kontynentu i plemię Komanczów, rodowitych władców tamtejszych ziem. 

Wśród wojów plemienia wyróżniał się jeden – Taabe, brat Naru, która również aspirowała do miana wojowniczki, gdyż tradycyjne prace kobiece były jej dalece przyjemne. Rodzeństwo musiało stawić czoła czekającym ich wyzwaniom, nie mając pewności, że wyjdą z nich żywi. Taka była droga inicjacji, a ta zapewniała przychylność wśród reszty pobratymców. 

Przybysz z nieba wywołał zaniepokojenie swoją obecnością, dlatego też najdzielniejsi z plemienia musieli wytropić agresora, próbując go unicestwić. Naru, jako zdolna łowczyni, stawiła czoła obcemu, udowadniając swoją wartość.

To byłoby tak w wielkim skrócie, gdyż zdradzanie większej ilości informacji może tylko i wyłącznie popsuć ciekawy seans. Poniżej kilka przemyśleń o nowej wizji, jaką jest Prey.

prey
Kadr z filmu Prey / Hulu / Diney+ / 20th Century Studios
Historia lubi zataczać koło

Jak już wspomniałem na wstępie, historia filmów z Predatorem w roli przeciwnika powinna być wielu znana. Mieliśmy kilka wizji, które raz – były czymś świeżym, dwa – przedstawiały nam coraz to inne, niekoniecznie lepsze wersje, jednak za każdym razem antagonista wyróżniał się na tle poprzedników. W omawianym przypadku nie odbiegamy od schematu.

Tym razem przenosimy się w przeszłość. Możemy zaobserwować, że przybyły obcy posiada również „archaiczny” sprzęt, który w porównaniu z tym, co mogliśmy już zobaczyć, sprawia wrażenie zabawek. Oczywiście uzbrojenie stwora wydaje się śmiertelnie groźne i nie podlega to dyskusji. Ciekawostką jest fakt, że im mniej ekwipunku w walce z przeciwnikiem, tym większa chwała.

Dlaczego więc historia zatacza koło? Pierwsza myśl to pierwotny film Predator. W obu przypadkach mamy walkę na dzikim terenie, gdzie przewagę uzyskuje się poprzez wykorzystanie dostępnych zasobów oraz sprytu. Dodatkowo broń kosmity jest ostrzem obosiecznym. Różnicą jest ich przebieg i atrakcyjność. Na całe szczęście, technika, efektywność i realizacja, powiodły się w mojej ocenie spektakularnie. Nie były to fajerwerki rodem z innych filmów sci-fi, jednak pewna prostota, ale i sposobność, pomogły w ciekawy sposób ją odebrać. Można wyśmiewać pięćdziesięciokilogramową protagonistkę walczącą z dwustukilogramowym kolosem, jednak wszystko prezentowało się prawidłowo. Tutaj liczył się spryt, jak w starciu Dawida z Goliatem. Kropka! 

Realizm, technikalia i estetyka dzieła

Patrząc okiem laika, film wydaje się dobrze zrealizowany. Nie widać nierównych scen, niedociągnięć w efektach specjalnych czy w bardziej przyziemnych sprawach, jakimi są detale kostiumów. Wszystko wyglądało dokładnie i nie wpływało negatywnie na sens przedstawionej historii. Jeżeli chodzi o odwzorowanie ubioru Komanczów czy łowców, to ciężko odnieść się do oryginałów, jednak te prezentują się jako dobrze dobrane. 

Jedyny, według mnie, problem stanowi język. Taka produkcja, aż woła, by dialekt, którym operują bohaterowie, był oryginalny w języku Komanczów. Francuzi w filmie mówią w swoim języku, dlaczego więc rdzenni mieszkańcy kontynentu nie? Disney+ umożliwia włączenie takiej wersji, jednak tylko z angielskimi napisami, co może być pewną przeszkodą dla osób niezaznajomionych dobrze z tym językiem. Do tego dubbing brzmi bardzo źle.

prey
Kadr z filmu Prey / Hulu / Diney+ / 20th Century Studios
Polowanie przynosi chwałę

Prey dostarcza interesującą koncepcję nalotów przybyszów z gwiazd i ich walki na planecie Ziemia. Mamy do czynienia z wręcz prostym obrazem, który udekorowano rdzenną różnorodnością, ciekawymi wizjami mierzenia się przeciwnościami losu czy też najeźdźcami. Film w większości bywa niemy, obserwujemy więc tylko otaczającą przyrodę i zachowanie bohaterów. Czasami cisza wręcz dominuje, co dla osób, które uwielbiają szybkie i głośne sceny, będzie po prostu nudno. Tutaj akcja przebiega zgoła inaczej, polowanie to sztuka cierpliwości i czekania na zwierzynę. W otwartej walce może być trudno, jednak gdy znajdzie się sposób, to łowy okażą się owocne.

Tak mamy w tym przypadku. Nie doszukiwałbym się absurdów, gdyż to kino sci-fi, które same w sobie abstrakcyjnie podchodzi do rzeczywistości. Moim skromnym zdaniem, obraz ten przyzwoicie przekazuje nam wizję walki o przetrwanie. Nie ma dobra i zła, łowca zmienia się w zwierzynę, przetrwa ten, kto dostosuje się lepiej i sprytnie wykorzysta słabości wroga.

prey

Tytuł oryginalny: Prey

Reżyseria: Dan Trachtenberg

Rok premiery: 2022

Czas trwania: 1 godzina 39 minut

podsumowanie

Ocena
7.5

Komentarz

Film zasługuje na bardzo mocne 7.5. Nie przynudza swoją długością, pokazuje ciekawą konfrontację, bajeczne ujęcia i świeże spojrzenie na gatunek. Rzadkością jest, by przedstawiać podobne realia, a do tego w taki sposób. Nie czepiając się, polecam zobaczyć i sprawdzić. Dla wielbicieli uniwersum tytuł obowiązkowy.
Sebastian Kaczmarek
Sebastian Kaczmarek
Jak to mówią starsi ludzie „kiedyś to było lepiej”, tak też twierdzi ten nostalgiczny geek. Często wraca do starych ulubionych marek jak Diablo czy Pokemony. Miłośnik gier RPG, fantastyki, komiksów, mang, kina i dobrego jedzenia. Od ponad dwudziestu lat czyta mangowe tasiemce. Miłośnik Nintendo i ich ostatniego dziecka, Nintendo Switch. W wolnych chwilach uczestniczy w sesjach D&D lub gra w Pokemon TCG. Mieli popkulturową kaszkę.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Film zasługuje na bardzo mocne 7.5. Nie przynudza swoją długością, pokazuje ciekawą konfrontację, bajeczne ujęcia i świeże spojrzenie na gatunek. Rzadkością jest, by przedstawiać podobne realia, a do tego w taki sposób. Nie czepiając się, polecam zobaczyć i sprawdzić. Dla wielbicieli uniwersum tytuł obowiązkowy.Polowanie. „Prey” – recenzja filmu