Już czerwona okładka i narysowana na niej czarna szubienica sprawiają, że chcę zanurzyć się w tej książce. Przekonać się, czy autorka uważa za zdrajców tych samych ludzi, którzy, w dzisiejszych czasach, są tak nazywani przez polityków.
Syp głowę popiołem
Pierwsza opowieść z książki dotyczy którejś z ponad dziewięćdziesięciu miesięcznic smoleńskich. To tam Jarosław Kaczyński nie raz krzyczał do tłumu wiernych o ataku na ojczyznę i karze, jaka spotka tych, co podnieśli ręce na naród. Tak świeże wspomnienie dobrze obrazuje to, jak pielęgnuje się w Polsce tradycję piętnowania sprzedawczyków. I nie jest to sprawa nowa, ale znana w naszym kraju od setek lat.
W czasie II wojny światowej, w okupowanej Polsce, przejawami zdrady mogła okazać się nie tylko kolaboracja, sypianie z Niemcami w przypadku kobiet, ale nawet głośny śmiech, potańcówki, świętowanie czy chodzenie do kina lub teatru (według instrukcji publikowanych w tamtym czasie przez organizacje typu ONR). Tych, którzy zachowywali się niestosownie, spotykał w najlepszym przypadku ostracyzm, w najgorszym – śmierć.
Autorka, przy okazji obszernych rozdziałów dotyczących II wojny światowej, wykonała mnóstwo pracy. Dotarła nie tylko do starych plakatów i zdjęć z tamtych czasów, ale i do ulotek propagandowych oraz materiałów filmowych i zeznań świadków. Te ostatnie dokumenty pochodziły ze sprawy dyrektora warszawskiego teatru Igo Syma, któremu — wraz z dyrygentem Adamem Dołżyckim i krytykiem literackim Feliksem Burdeckim — Haska poświęciła pełen rozdział pod tytułem Trzech zdrajców. W kolejnym segmencie książki autorka opisała losy kobiet zadających się z Niemcami w latach okupacji.
Co ciekawe, najbardziej znana i wspominana często przez przychylne obecnej władzy media konfederacja w Targowicy — spisek magnacki z 1792 roku, uważany za pierwszą, tak wielką, polską zdradę — wymieniona jest tylko w pierwszym rozdziale, a potem dopiero na końcu – wtedy, gdy przywołują ją obecnie rządzący politycy. Ale książka, jak napisano w podziękowaniach, to rozszerzenie pracy doktorskiej traktującej o czasach okupacji niemieckiej. Chociaż nie ukrywam, że w tym wydaniu oczekiwałam innych epok (a nie tylko współczesności pod wodzą Kaczyńskiego) — w końcu zdradzaliśmy się tak często!
Nawet gdyś bez winy
Agnieszka Haska, mimo ogromu materiałów na temat zdrady i zdrajców, u wielu budzący czasami skrajne reakcje, sama odnosi się do niego w obiektywny sposób. To książka, która nie jest wypełniona jej emocjami czy napisana z potrzeby wyrzucenia z siebie pewnych opinii. Autorka nie wytyka nikogo palcem, nie staje po niczyjej stronie. Przedstawia problem, pokazuje jego przykłady i sposoby operowania nim na społeczeństwie. Powtarzanie ostrzeżeń o nieznanym wrogu czy wskazywanie palcem sprzedawczyków to w końcu sposób na zjednoczenie obywateli w obawie przed czającym się za granicami ojczyzny wrogiem, który tylko czeka by zaatakować. Tak, jak dzieje się na przykład w Korei Północnej od wielu dekad. Dzięki tej książce lepiej można zrozumieć, dlaczego granie zdrajcami nadal jest potężnym narzędziem politycznym i pewnie nie odejdzie zbyt szybko w zapomnienie.
Kwestia, w której najbardziej zgadzam się z autorką tej książki to fakt, że w Polsce nie trzeba być zdrajcą, dopuścić się jakiegoś nikczemnego aktu, by ten przydomek otrzymać. Ta tendencja nie ma już takich rozmiarów, jak siedemdziesiąt lat temu, ale przyznajmy, że można coś takiego o sobie usłyszeć po skreśleniu nie tego okienka na karcie do głosowania.
Na spotkania towarzyskie w czasie Wielkiego Postu czy brak ponurego zamyślenia i płonących zniczy w czasie miesięcznic smoleńskich niektórzy patrzą jak na zamach przeciw ojczyźnie, której należy poświęcić wszystko, łącznie z życiem. Zmuszanie innych do umartwiania się, odmawianie im indywidualnego radzenia sobie z koszmarami jest w końcu u nas
Tytuł: Hańba! Opowieści o polskiej zdradzie
Autor: Agnieszka Haska
Wydawnictwo: W.A.B.
Ilość stron: 352