Ósmego października w warszawskim Multikinie odbyła się oficjalna premiera dwóch pierwszych odcinków najnowszej produkcji od Canal+ pod tytułem Król. Tak, zgadza się, to właśnie „ten Król” od Szczepana Twardocha, czyli hiperpopularnego polskiego pisarza, który od wielu lat święci literackie triumfy, a dzięki każdej kolejnej książce zdobywa coraz to nowych czytelników i fanów.
Kiedy wspominam dzień premiery, to na mojej twarzy pojawia się uśmiech, głównie dlatego, że to była moja pierwsza wizyta w kinie od narodowej kwarantanny, więc po dwugodzinnym seansie czułem się naładowany pozytywną energią, ale również pobudzony do jakiejś pracy twórczej. Dzięki temu uświadomiłem sobie, jak ważne jest obcowanie z kulturą.
Kocham panele dyskusyjne po projekcjach
Kocham to za słabe słowo, ja po prostu w trakcie takich spotkań czuję się niczym dziecko w sklepie z klockami lego czy cukierkami z różnych zakątków świata. Jednak wracając do meritum, w końcu to nie jest tekst o mnie, po projekcji dwóch odcinków Króla, na scenie Multikina pojawili się twórcy serialu, którzy krok po kroku opowiedzieli nam, jak przez ostatnie cztery lata pracowali na planie i poza nim. W trakcie spotkania zdradzili również, jaki poszukiwali odtwórców głównych ról, jak wyglądały castingi, komponowanie muzyki, oraz skąd w ogóle wziął się pomysł na to, aby przerobić Króla na serial, a w zasadzie długi, podzielony na odcinki film. Sam reżyser stwierdził, że dzięki Canal+ miał możliwość stworzenia czegoś wykraczającego poza standardowe schematy produkcji telewizyjnej. Produkt idealny? Obejrzycie, to się przekonacie. O!
Buzia na kłódkę
Tak po prawdzie to ja za dużo wam tutaj zdradzić nie mogę. Chciałbym, ale no jeszcze przez kilka najbliższych dni muszę trzymać buzię na kłódkę. W sumie takie działania ze strony Canal+ kompletnie mnie nie dziwią, w końcu Król jest powieścią niezwykle popularną w Polsce, tak więc można z góry założyć, że serialowa adaptacja to murowany hit. A jak dobrze wiemy, przekładanie literatury na ekran często wiąże się również z wprowadzaniem zmian do scenariusz – rzadko kiedy tworzy się produkcje na podstawie książki tak jeden do jednego. Ja nie byłem w stanie ich wyłapać w trakcie seansu, ponieważ mimo mojego zamiłowania do prozy polskiej, Król jest mi obcy – te dwa czy trzy lata temu, kiedy podjąłem próbę lektury, doszedłem do wniosku, że jeszcze do niej nie dojrzałem. Jednak jak sam autor przyznał w trakcie panelu po projekcji, wszystkie zmiany zaakceptował, a nawet sam ich kilka wprowadził – co ważne, Szczepan Twardoch nie tylko czuwał nad działaniami Canal+, ale również w nich uczestniczył, jako producent i scenarzysta.
Ej, to jest tak dobre, jak Wataha
No i nie ma w tym nic dziwnego. Króla wyreżyserował w pełni Jan Matuszyński, który również zajmował się Watahą, czyli niewątpliwie jednym z najlepszych polskich seriali od HBO. To widać, słychać i czuć. Na ekranie dzieje się dużo, a nawet bardzo dużo. Jednak mimo tego, każdy aktor ma swoje pięć minut, szansę stanąć w świetle reflektorów i po prostu błyszczeć. Dodatkowo wszystko jest spójne i pięknie się ze sobą łączy. Co nie zmienia faktu, że Króla nie jest taką tam sobie pierwszą lepszą produkcją dla każdego, oj nie, to kino najwyższych lotów — trzeba się skupić, aby je zrozumieć. Ja postrzegam to jako plus, ponieważ w dzisiejszych czasach, kiedy to lubimy bawić się w multitasking i oglądając telewizję przeglądamy Instagrama, albo gotujemy, potrzeba nam takich seriali, które zmuszają nas do myślenia i analizowania treści pojawiających się na ekranie. Cóż ja tu mogę więcej napisać… Ej, to jest tak dobre, jak Wataha i bardzo mnie to cieszy.
Śmietanka aktorska
Michał Żurawki, Magdalena Boczarska, Arkadiusz Jakubik, Borys Szyc, Adam Ferency i wielu, wielu innych. Obsada Króla zachwyca, ale i zaskakuje – w trakcie seansu czeka na nas wiele niespodzianek. Twórcy w dość sprytny sposób nie zdradzili nam wszystkich nazwisk aktorów, którzy w Królu się pojawią, dzięki czemu efekt „wow” gwarantowany. Poza powszechnie znanymi artystami, w serialu pojawią się również debiutanci – zapewne stawiali oni swoje pierwsze poważniejsze kroki przed kamerą. Mnie to, jako niedoszłego aktora, cieszy, ponieważ dzięki temu mam świadomość, jak bardzo nie nadawałem się do tego biznesu, ale również jak ogromny potencjał drzemie w młodym pokoleniu! Zjawiskowe połączenie starej gwardii ze świeżą krwią na ekranie prezentuje się świetnie, przez całą dynamikę i chemię między odtwórcami poszczególnych ról nie sposób nie odnieść wrażenia, że wszyscy na planie nie tylko ciężko pracowali, ale również lubili się i szanowali.
Proszę więcej takich spotkań!
Wiem, wiem. Spokojnie, nie żyję w jaskini. Covid-19 spowodował, że tego typu spotkań jest coraz mniej, Oczywiście nie dziwi mnie to wcale, ponieważ najpierw zdrowie, a dopiero potem kultura. Mimo to ogromnie się cieszę, że udało mi się udać do kina na projekcję dwóch pierwszych odcinków Króla, to było naprawdę wspaniale przygotowane wydarzenia (wszystkie środki bezpieczeństwa zostały zachowane, a obsługa imprezy świetnie sobie radziła z pilnowaniem nas, niesfornych dziennikarzy). Mam ogromną nadzieję, że jeszcze kiedyś będzie normalnie, wszystko wróci do normy, a my będziemy mogli obcować z kulturą w każdej postaci, kiedy i jak tylko będziemy chcieli.
Koniec. Więcej nie pamiętam
Oczywiście to kłamstwo! Pamiętam wiele i zapewne jeszcze więcej napiszę już niedługo. Jak wspominałem powyżej, pewne informacje do premiery serialu musiałem zostawić dla siebie. Jednak spokojnie już niedługo na naszym portalu pojawi się obszerna recenzja dwóch pierwszych odcinków!